Gustaw miał podły nastrój. Wszystko zaczynało się sypać. Cały plan porządku okazał się jednym wielkim bałaganem.
Przez niewyspanie zaniedbał sprawę listy dla khazadów a młody musiał mieć czas na jej zrobienie. Teraz szedł do poselstwa a uchodźcy, którym zezwolił wejść doprowadzali go o ból głowy.
Sierżant jednak zacisnął usta i szedł do bramy. Nie odpowiadał na zaczepki ludzi. Teraz zrozumiał problem jaki jest w trakcie oblężenia. Nie można pozwalać na wejście zbyt dużej ilości osób. Taka sytuacja wiąże się z rychłym poddaniem miasta z braku żywności.
***
Gdy z Komendantem dotarli pod bramę i jeden z żołnierzy otworzył małe drzwiczki zaczęli wpadać ludzie zebrani przed bramą.
- Zawrzeć drzwi!!!- Ryknął i sam ruszył pomóc w zamykaniu przejścia.
- Ci ludzie mieli być przegonieni!?- Zapytał gdy udało się powstrzymać falę napływających uchodźców.
- Sam Pan widzi, że jak samemu się nie weźmie za wszystko to są same problemy.- Odezwał się dyskretnie do Komendanta po czym zwrócił się do kuszników.
- Każcie zrobić miejsce dla posłów pod groźbą zastrzelenia!- Rozkazał po czym sam wszedł na blanki krzycząc z nich nakazał rozejście się tłuszczy.
Baron postanowił wpuścić posłów do miasta i przyjąć ich w stróżówce przy bramie. Wezwał także tuzin halabardników by powstrzymać ewentualne próby przedarcia się kolejnej fali ludu.