Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2018, 15:25   #102
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
BRIAN MOSS

Liam cieszył się, że kobieta czuła się coraz lepiej. Może nawet poczuł większą ulgę, niż powinien. Nina była na dobrą sprawę przypadkową osobą, więc nie rozumiał, z czego wynika jego zaangażowanie w jej dobrobyt. Czyżby brało się ze zwykłej ludzkiej przyzwoitości? Miał nadzieję, że nie kryło się za tym nic więcej i w jego sercu nie kiełkowały żadne uczucia do tej nieznośnej, pyskatej, łatwo wpadającej w złość dziewczyny. Na boga, powinien mieć choć za grosz profesjonalizmu!

Niestety, wyglądało na to, że kobieta cierpiała na amnezję. Choć Bates postanowił łudzić się, że to jedynie chwilowa utrata wspomnień.
- Jaka jest ostatnia rzecz, którą pamiętasz? - zapytał z przejęciem.
Nina zastanawiała się przez chwilę z wyraźnym trudem próbując skupić myśli:
- Byłam w damskiej toalecie na drugim poziomie. - Zaczęła niezbyt pewnie. - Myłam ręce, kiedy do środka weszła kobieta w białym kitlu. Chyba z poziomu trzeciego, ale nie bardzo ją kojarzę. - Potarła skroń i dodała sama najwyraźniej zaskoczona tym co zapamiętała - Ona... podeszła i... i stanęła tuż za mną, a w momencie gdy się odwróciłam zaczęła mnie... całować!?
Zamrugała oczami spoglądając na Briana. Nie wyglądała już na zadziorną, raczej na przestraszoną i oszołomioną.

Liam zadrżał. Kompletnie nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Za dużo niespodzianek.
W jego głowie powstawały niestworzone historie. Być może Nina znajdowała się w damskiej toalecie, kiedy zaskoczyła ją Dorothy - czy też raczej obcy agent w jej ciele. Poprzez pocałunek przeszedł w ciało Niny. Ich agencja nie dawała możliwości takiej zamiany nosicieli, ale być może nie posiadała najlepszej technologii. Tę teorię popierał odmienny charakter kobiety przed i po utracie przytomności... jednak zapewne każdy zmieniał się choć trochę, jeżeli spuścić mu porządne manto.

- Pamiętasz, jak masz na imię? - zapytał kontrolnie.
Dziewczyna uśmiechnęła się z ulgą i powiedziała:
- Nazywam się Nina Ramsey, a ty jesteś Brian Moss. Pamiętam, więc chyba z moją pamięcią nie jest tak źle.
"Miejmy nadzieję", pomyślał mężczyzna.
- Poszedłem do mieszkania Craiga Newmana, jednak mężczyzny nie było. Tam ciebie spotkałem, również chciałaś go widzieć. Rozmawialiśmy z androidem, ten jednak nie chciał wyjawić nam miejsca jego pobytu. Odeszłaś, a ja ruszyłem za tobą. Przyszłaś tutaj i zaczęłaś opowiadać o wirusie, który zmienił zachowanie androidów. Konstruowałaś bronie przeciwko nim. Poszedłem po fiolki, aby można je było dokończyć, a kiedy wróciłem, ty leżałaś prawie nieżywa. Czy cokolwiek z tego, co mówię, brzmi znajomo?
- Krążą plotki o jakimś niebezpiecznym wirusie, ale nic konkretnego. - Wzruszyła ramionami. - Najwyraźniej przez to uderzenie nie pamiętam ostatnich wydarzeń. - Spojrzała na stolik, przy którym wcześniej stała i wskazała na krawędź. Z tej pozycji, na białej powierzchni o wiele łatwiej można było dostrzec niewielki, czerwony ślad. - Popatrz. - Wskazała znalezisko Mossowi. - Musiałam się uderzyć, kiedy upadłam, ale dlaczego do tego doszło? - Potarła dłonią skroń. - Jak konkretnie miała działać ta broń na androidy?

Liam nie spostrzegł wcześniej owego śladu krwi. Uznał, że zapewne to stolik był narzędziem zbrodni. Natomiast kto dokonał napaści? Takiej osoby mogło w ogóle nie być. Nina została zainfekowana wirusem, który był pierwowzorem tego drugiego, modyfikującego androidy. To przez niego straciła przytomność, a upadając uderzyła się w głowę. Jednak czy to było możliwe, aby impet był aż tak mocny, że zaczęła krwawić? Czy też raczej ktoś uderzył jej głową o blat? Była taka możliwość. Istniał również problem zniknięcia urządzenia, nad którym pracowała. To znaczyło, że mimo wszystko ktoś musiał tu być i je wynieść.

W międzyczasie zaczął obmacywać się w poszukiwaniu ewentualnego nadajnika GPS. Musiał wykluczyć jego obecność. Na ciele Nosiciela Liam nie zlokalizował niczego podejrzanego.

- Na androidy? - Bates zastanowił się. - Może właściwe pytanie brzmi... jak miała działać na ludzi. Ten wirus... wpływa na układ nerwowy człowieka i w ostateczności... doprowadza go do szaleństwa - mężczyzna jęknął, przypominając sobie wprowadzenie do misji.

Czy to oznaczało, że nie było nigdy żadnych wrogich agentów, a jedynie zainfekowane osoby? I stąd ich dziwne zachowanie? Do głowy wcześniej nie przyszło mu, że przypadkowi pracownicy laboratorium mogli zostać zainfekowani. Pogwałcenie BHP tego stopnia nawet mu się nie śniło.
- Nina... przypominasz sobie, żeby w ostatnim czasie doszło tu do jakiegoś wypadku, w wyniku którego wirus mógł zostać uwolniony? - zapytał mężczyzna. - Nawet nie musiałaś być tego świadkiem. Mogłaś zostać zarażony przez ten pocałunek.

Bates spostrzegł również jedną, potencjalnie ogromną komplikację misji. Poprzez udaremnienie wyniesienia próbki śmiertelnie niebezpiecznego wirusa wcześniej wyobrażał sobie zatrzymanie pana z walizką. Teraz okazało się, że potencjalnie każdy chory człowiek mógł spowodować globalną epidemię poprzez samo wydostanie się na zewnątrz laboratorium. Co to oznaczało? Że agenci mieli wszystkim uciąć nogi? Niemożliwe. Znaleźć antidotum i wszystkich wyleczyć?
To wszystko przy założeniu, że rzeczywiście wirus wydostał się i zainfekował co najmniej jedną osobę. Liam bał się zbytnio zapędzać.
 
Ombrose jest offline