Searos skrzywił się na myśl o uśmiercaniu zwierzaka. - My wszyscy przeciw temu jednemu, niezaradnemu stworzeniu? Nie wiele ma szans biedak, prawda? Na mnie nie liczcie - pokręcił głową, obrzucając surowym spojrzeniem chłopaka. - Gdyby ktoś był naprawdę głodny, w co wątpię, to zapraszam, mam kilka wolnych racji żywieniowych - wskazał na swój tobołek - ale ognisko to dobra rzecz, nocą może być chłodno.
Obstukał kosturem wrośnięte w ziemie, stare łajby. Suche i zaimpregnowane, będzie palić się doskonale. Na myśl o ogniu zatarł ręce, uśmiechając się upiornie pod nosem. Chwilowo oddalił się jednak w stronę brzegu, nachylił głowę ku ziemi i schłodził twarz oblewając się sowicie chłodną, morską wodą. - Co zrobimy z trupem? Chyba wypadałoby nieszczęśnika pochować? Dodał znienacka, podczas gdy jego twarz przypominała zroszony deszczem posąg. |