Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2018, 19:50   #272
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Kilka metrów za plecami konającego Wiktora Albrecht podniósł z ziemi miecz swojego brata, od którego zawsze czuł tę ciepłą, magiczną energię. Przepłynęła ona sprawnie jego ciało własnymi żyłami i dodała mu odwagi. Z resztą, nie tylko jemu.

Zachariasz co sił popędził w las w poszukiwaniu czegokolwiek, szczęśliwie nie wywracając się po ciemku o sterczące z ziemi korzenie. Dotarł do objuczonego wierzchowca gdy usłyszał nieludzko wysoki pisk i odwrócił się na pięcie by nie zostać zaskoczonym. Serce zabiło mu mocniej. Zza kilku gałązek obserwował demona stojącego w płomieniach!

Co prawda Albrecht pojedynkował się z krwiopuszczem, lecz z powodu jego miernych umiejętności szermierczych trzeba przyznać, że przed śmiercią ratowało go jedynie szczęście. Odskoczył w porę, gdy Emmerich podpalił bukłak z oliwą i z całej siły grzmotnął nim w demona. Następnie zabójca bardzo przytomnie się wycofał, bowiem oliwa objęła lewą stronę ciała ofiary sycząc i spalając tkanki w asyście czarnego dymu. Dla żywego ognia nie było i nigdy nie będzie rzeczy niepalnych!

Zdezorientowanego i zaskoczonego przeciwnika Albrecht porąbał za pomocą Furchtschwerta jakby była to najprostsza z rzeczy, jakie robił w życiu. Czyn popełnił nieco w amoku i dopiero gdy zarówno ciało jak i oręż demona rozwiał nagły powiew zimnego wiatru zauważył zdziwioną minę powziętego przez nich jeńca. Stał on przyparty do muru dokładnie za krwiopuszczem w dłoniach dzierżąc dwuręczny topór Wiktora. Cała piątka zatrzymała się na chwilę oddychając głęboko, zupełnie niepewna czy to już koniec niespodzianek.


* * *

Przyznajcie, byliście pewni, że zginą wszyscy. Niespodzianka! Przynajmniej niektórym nie spieszyło się do ogrodów Morra. Niemniej sami już chyba się spodziewacie, który naiwniak jest kolejny do odstrzału, hę? Jak to mówią w dalekich krajach: fortuna kołem się toczy, więc praktyczny niziołek nie czekając na cud czmychnął w las. Ciekawski strzelec wpadłszy w niezłe tarapaty wyciągnął poprawne wnioski i później trzymał się od kłopotów na dystans. Dobrze zmotywowany zabójca odkrył w sobie żyłkę bohatera, ale taką tyci-tyci... I tylko najmłodszemu w grupie człowiekowi w głowie aż wyło od ścierających się ze sobą w kółko myśli pobudzających ego i tych o poniesionej stracie. Nikt do końca nie domyślał się, co też może on zrobić następnym razem.

* * *

Nieco okrojona grupa chwatów trwała w milczeniu, aż noc zupełnie wzięła ich w swoje objęcia. W okolicy zaległa cisza a stojąc przed kurhanem czuli w powietrzu charakterystyczną woń przelanej krwi. Jakby ktoś zamierzał ugotować czerniny, ale niosąc wiadro wypieprzył się na ryj a wiadro na glebę przed domem.
Dom. Daleka mara. Wydawał się nieosiągalny. Wszyscy – poza Albim – poranieni, a zupełnie wszyscy zdyszani, zszokowani i zasmuceni powoli dochodzili do siebie.


Albrecht: Punkt przeznaczenia!

Stan zdrowia
Zachariasz: 0/12 Żyw
Albrecht: 9/9 Żyw
Emmerich: 6/11 Żyw
Gerhart: 1/11 Żyw

 
Avitto jest offline