Gerhart nieprędko odzyskał oddech i zdolność mówienia.
Przez długi czas wpatrywał się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał demon, równocześnie dziękując wszystkim bogom, o jakich słyszał, za wyratowanie go z poważnych opresji.
Gdy wreszcie odzyskał głos i siłę w nogach ruszył w stronę Emmericha.
- Świetny pomysł i wykonanie - powiedział.
Klepnąłby go po ramieniu, ale nie wiedział, jak ten zareaguje. A nuż w tamtym nie do końca opadł duch walki i miast odpowiedzieć podobnym gestem użyje pięści czy noża?
- Albrechcie, wspaniale dokończyłeś dzieła - dodał, po czym spojrzał na tych, co przeżyli.
- Co robimy dalej? Macie zamiar spędzić tu noc? Z kurhanu pewnie nic więcej nie wyjdzie, ale miejsce jest mało atrakcyjne - stwierdził.
Powinni pochować tych, co stracili życie. Spalić rycerzy, żeby czasem nie powstali jako truposze. Wrócić do psiarza i poinformować go o losie Czempiona. Zgarnąć nagrodę za wilcze uszy. I pewnie jeszcze kilka rzeczy, które na razie nie przyszły mu do głowy. Ale może inni coś wymyślą...