| termin postów do 22.01.2018 LOTHAR
Akolita nie gonił za ulrykaninem, który zniknął w chacie, wyważając wcześniej okiennicę. Być może uważał, że poradzi sobie sam, czego zresztą był świadkiem już kilkukrotnie. Być może to właśnie była pomoc, jaką narwanemu towarzyszowi zapewnił, pozbyć się zagrożenia, które mogło wpełznąć do chaty i go zaskoczyć.
Czekał cierpliwie, wydawało się dłużej, niż w rzeczywistości. Kiedy maszkara zbliżyła się, sigmaryta również podszedł i uderzył dokładnie tak, jak planował. Noga umarlaka wygięła się, padł na grunt. Zombie próbował chwycić akolitę, ale ten wymierzył potężne uderzenie i zgruchotał jego rękę. Kolejny, ostatni już cios, roztrzaskał głowę i unieruchomił przeciwnika na stałe.
Zanim Lothr zdążył ochłonąć, z chaty dobiegł go bojowy okrzyk wzywający Ulryka. HANS
Łowca zaklął po nosem. Strzała, którą wypuścił, by ostrzec Galnira, trafiła dach jednej z chat, wbijając się w strzechę. Zniosło ją bardzo mocno, albo zapatrzył się w oczy Eriki, wiedział jednak, że drugi raz takiego błędu nie popełni. Wziął poprawkę na postawę i posłał kolejny grot tam, gdzie od początku zamierzał. GALNIR
Gdy krasnolud cofał się, coś trzasnęło. Kiedy wygiął kark wystarczająco, dostrzegł, że była to wbita w chatę strzała, a zza samej chaty wyłaziła dwójka paskud. Ktoś próbował go albo ostrzec, albo prowadził ostrzał, niezależnie jednak od tego, przyspieszył kroku, tracąc te dwa zombie z pola widzenia, samemu również chowają się przed nimi. Zanim zareagują na resztę idących w stronę Galnira zombie, minie trochę czasu, na pewno więcej, niż gdyby zauważyły samego krasnoluda.
Goniec wiedział, że aby spróbować swojej taktyki, potrzebował najpierw pozbyć się biegacza. Kiedy nastał odpowiedni moment, spróbował wymierzyć cios, jednak nieumarły był nieustępliwy i za nic miał zagrożenie, jakim było nabicie się na ostrze krasnoluda. Galnir ledwo uszedł przed łapami poczwary i tym razem nie dał się zaskoczyć, przebił przeciwnika i w krótkim czasie wypatroszył jego podbrzusze, zalewając się resztkami jego posoki. Było blisko, ale nie wystarczająco blisko.
Miał jeszcze chwilę, zanim będzie miał dodatkowe towarzystwo, więc nie tracąc czasu, doskoczył do jednego ze zdechlaków i skrócił go o głowę. Drugiego nie udało mu się trafić, musiał się wycofać. Odetchnął z trudem, nim znów miał przed sobą trójkę zombie, która zgodnie parła do przodu.
Dalej widział resztę pochodu, która wcześniej otaczała chatę. Pięć lub nawet więcej łbów zbliżało się, zupełnie ignorując walące się pod ich nogami ciała pokonanych nieumarłych.
Ostatnio edytowane przez Avdima : 18-01-2018 o 00:19.
Powód: Głupi błąd, zapomniałem zupełnie co tak naprawdę robi Galnir :)
|