Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2018, 01:21   #331
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Elfia Baśń - część druga

Harper uniosła brew, nie miała zamiaru przerywać ich wymiany zdań. Kiedy więc mogli ruszyć na zwiedzanie, bez wydawania pieniędzy, tylko się w duchu trochę ucieszyła…
Cornelia wspominając o nowym temacie, mocno zwróciła jej uwagę
- Otóż, leciałam sama, ale jest możliwość, że ktoś mógł się udać w podróż za mną… M, przepraszam, a kiedy go widziałaś, Cornelio, jeśli mogę spytać? - zapytała zaciekawiona, bo to aż dziwne, że zaraz połączyła tego kogoś z nią.
- Chwilę temu. Godzinę? - zmarszczyła brwi, próbując sobie przypomnieć. - Czas trochę inaczej mija w tym miejscu - ukradkiem zerknęła na stos kolorowych magazynów. Jeden z nich leżał otwarty. Cornelia zakreślała kosmetyki, które chciała zamówić. - W każdym razie przyszedł sam, ale kupił dwa bilety. Rozmawiałam z nim po angielsku, bo nie znał duńskiego. Z ciekawości zapytałam skąd jest. Odpowiedział, że przyleciał z Helsinek. Alvar Aalto był Finem, ale wbrew pozorom niewielu Finów fatyguje się tutaj specjalnie po to, aby zobaczyć nasze muzeum.
- Wiesz o kim mowa? - Emerens zapytał półszeptem, spoglądając na Alice.
Alice mruknęła cicho
- Nie wychodził jeszcze? - zapytała spokojnym tonem, jeszcze nie odpowiadając na pytanie Emerensa. Zerknęła jednak ma niego, dając mu znać, że je usłyszała.
Cornelia przybrała służbowy, oschły uśmiech.
- Do moich kompetencji nie należy pilnowanie gości, droga pani - rzekła, rozprostowując długie, kościste palce zwieńczone najbardziej połyskującą hybrydą, jaką Alice widziała w całym swoim życiu. - Proszę zapytać kogoś odpowiedzialnego za to zadanie.
- Czyli kogo? - Emerens zmarszczył brwi.
Cornelia tylko usiadła z powrotem i przysunęła bliżej siebie kolorowy magazyn.
Śpiewaczka nie komentowała słów Cornelii. Jak ona jej nie powie, to dowie się tego wcześniej czy później sama
- Tak czy inaczej, może w takim razie już pójdziemy? Chętnie zobaczę miejsce, w którym zdarzyło ci się pracować - rzuciła zmieniając temat i odwracając się do Emerensa, już kompletnie ignorując blondynkę. Skoro ona chciała być taka, Alice też mogła.


Ruszyli wgłąb korytarza. Ta część była pozbawiona wszelakich ekspozycji. Marmurowa posadzka ciągnęła się w nieskończoność. Złote lampy osadzone nad nimi zdawały się ściekać z sufitu. Jednak w tej chwili nie były potrzebne - przez oszkloną ścianę wpadało bardzo dużo światła.
- Zapewne powinienem przeprosić cię za Cornelię - mruknął Emerens. - Zapewne ktoś powinien również mnie przeprosić za Cornelię - uśmiechnął się nieznacznie. - Myślę, że trochę wyjaśni się, jak wspomnę, że kiedyś ona i mój brat… - mruknął, zamyślony. - To nie skończyło się dobrze. Mężczyźni z rodziny Fortuynów trafili na jej czarną listę. Wszyscy.
Harper słuchała go, po czym podniosła dłoń, chcąc go zatrzymać
- Nie musisz tłumaczyć, ani przepraszać rozumiem. Każdy ma swoje problemy, czy to małe czy duże, czy rodzinne, czy sercowe… - powiedziała i uśmiechnęła się do niego lekko. Rozejrzała się po korytarzu, którym szli
- Nie byłam nigdy w muzeum sztuki nowoczesnej, ale czy nie uważasz, że te biele są przytłaczające? - zmieniła temat na coś kompletnie prozaicznego.
- To ciekawe - odparł mężczyzna. - Zazwyczaj ludzie utożsamiają biel z czystą, niezapisaną kartką. Nie jest napastliwa, wręcz przeciwnie. Stwarza możliwość zapełnienia jej wszystkimi pozostałymi kolorami - uśmiechnął się. - Ale wiem, co masz na myśli. Aż bolą oczy.
Rozglądali się wokoło, jednak nie widzieli nic podejrzanego, ani skłaniającego do myślenia, że przepowiednia znajduje się gdziekolwiek blisko.
Rudowłosa zerknęła na niego
- Nadmiar bieli w pustej przestrzeni może doprowadzić człowieka do szaleństwa - zauważyła i pokręciła głową. przez chwilę znów zaległa cisza, gdy tak oboje się rozglądali uważnie
- Coś mi mówi, że będziemy musieli bardzo dokładnie przejść się po całym tym muzeum - stwierdziła.
- Szkoda, że nie wziąłem gitary - Emerens uśmiechnął się. - Być może umiliłbym nam ten czas poszukiwań. O ile byłabyś w stanie skoncentrować się na zadaniu. A ja na czymś poza strunami. Nie, to jednak nie byłby dobry pomysł - mruknął lekko, spoglądając bo ścianach w kolorze śniegu.
Alice zaśmiała się cicho i pozwoliła mu się dalej w tym nawet dobrym nastroju poprowadzić przez korytarz do pierwszej części wystawowej. Liczyła na to, że tam coś przełamie te napadającą ich jasność ścian i sufitów.
Podeszli do ogromnej grafiki, która ciągnęła się wzdłuż i wszerz na ponad dwa metry. Przedstawiała tułów mężczyzny przygotowanego do walki w bokserskiej pozie. Na jego rękach tkwiły typowe rękawice, tyle że był na nich motyw flagi amerykańskiej. Emerens podszedł bliżej i westchnął.
- Ach… prawdziwa sztuka… - podparł ręce o biodra. Alice nie mogła zdecydować, czy rzeczywiście tak uważał, czy to może raczej wyrafinowany sarkazm.


Śpiewaczka zerknęła na tę ‘sztukę’...
- No… Michał Anioł niech się schowa… - pokręciła głową i znów zaczęła się rozglądać po sali, czy to za znakami, czy to za ludźmi.
Emerens skrzywił się, rozglądając dookoła.
- To bezcelowe. W ten sposób do niczego nie dojdziemy… Czy też może raczej, dojdziemy do wszystkiego, prócz tego, po co tu jesteśmy.
Alice zerknęła na niego z zaciekawieniem
- Oh, to masz jakieś propozycję od czego powinniśmy zacząć panie Holmes? - zapytała i uśmiechnęła się lekko.
Emerens skrzywił się, oparł o ścianę i powoli zsunął na dół. Spojrzał w górę na twarz Alice.
- Nie drwij ze mnie - westchnął. - Spotkałaś mnie pod drzewem z gitarą, a nie z planszą szachów. Nie mam pojęcia, nie jestem w tym dobry…
Harper uniosła brew i podparła biodra
- Nie drwię, tylko serio pytam, czy masz jakiś pomysł - odrzekła i westchnęła
- Jakbym była tekstem, noszącym starożytną moc to gdzie bym była… Hm… - mruknęła cicho pod nosem i odwróciła się tyłem do Emerensa rozglądając po otoczeniu. W jakimś bezpiecznym, pewnie osłoniętym miejscu. Główne sale muzeum tego raczej nie zapewniały
- Jest tu może jakaś piwnica, ciemnie, czy coś takiego? - zapytała zaraz.
- Jak mówiłem, tu jest sześć tysięcy metrów kwadratowych areału. Nie zwiedziłem nawet połowy tego - pokręcił głową. - Zapewne jest piwnica, ale jak już, to dobrze zamknięta i gdzieś schowana… nie mam pojęcia gdzie. Pracowałem tu, lecz nie jestem w ogóle pomocny - uśmiechnął się kwaśno.
Alice zerknęła na niego
- No to nie mamy czasu. Musimy się przejść i obejrzeć to miejsce. Na pewno gdzieś będzie jakaś podpowiedź. Cokolwiek. Choćby tablica pamiątkowa Aalto. To już może dać nam szlak - powiedziała, nie tracąc optymizmu i entuzjazmu
- No chodź - zrobiła krok w jego stronę i wyciągnęła do niego rękę.
- No idę - Emerens odparł nieco lżej.
Ruszyli w dalszą trasę, spoglądając po okolicznych gablotach i ścianach. W kolejnych salach ekspozycje były znacznie lepsze. Ukazywano prace malarzy i większość charakteryzował znaczny kunszt. Alice przystanęła na chwilę przed jednym z płócien. Przedstawiało spokojny, radosny las. Użyto dużo zielonej, uspokajającej barwy. Przecinała ją granatowa rzeka oraz łódka, która na niej płynęła. Siedziała w niej piękna dama o rudych włosach, które były tak długie, że ciągnęły się poza burtę i barwiły toń za nimi na szkarłatny kolor. Tuż przed nią stał jasnowłosy elf, który grał na lutni i śpiewał.
- Coś ciekawego? - zapytał Emerens, podchodząc do kobiety.
Rudowłosa patrzyła na drugą rudowłosą z obrazu i słysząc pytanie zbliżającego się Emerensa, kiwnęła lekko głową
- Elf… - powiedziała pogodnym tonem
- Musicie je tu bardzo lubić i szanować - rzuciła zaraz i uśmiechnęła się. Zieleń była tak kojąca jak na jej sukience, co jeszcze bardziej sprawiało, że zbieżność z obrazem bardzo ją bawiła i urzekała. Odwróciła się jednak za moment i ruszyła dalej. Lubiła piękne rzeczy, szkoda tylko, że nie mogła usłyszeć na własne uszy szumu tej rzeki, szelestu liści drzew i muzyki lutni elfa. Tymczasem jej towarzysz pozostał przy obrazie.
- Podążają w stronę oka - rzekł cicho. - Być może nie widać tego od razu, ale fale przed nimi układają się w trójkąt i widzę w środku niego źrenicę - dodał, a następnie roześmiał się. - Illuminati - pokręcił głową i ruszył dalej.
Harper zerknęła na niego
- Oka? Myślisz, że był to celowy zabieg? Swoją droga, skoro i tak kontemplujemy sztukę, może opowiesz mi coś więcej o tych waszych elfach z legend? Dowiedziałam się odrobinę od taksówkarza, ale może jest coś więcej? - zapytała zachęcając go do opowieści.
- To bardzo dobrzy kochankowie. Są piękni, uczciwi i mądrzy. Pięknie grają na wszystkich instrumentach. Niektórzy, ci należący do ich szlachty, posiadają wspaniałe majątki w dziuplach najwyższych drzew. Zwabiają tam piękne niewiasty i proponują wikt i opierunek. Te zgadzają się, porwane czarem, lecz nie wiedzą, że zostaną tam już na zawsze. No chyba że nie dostaną formularzy do wypełnienia, wtedy co innego - uśmiechnął się do Alice.
Śpiewaczka słuchała go z zaciekawieniem, po czym słysząc słowa o formularzu, zaśmiała się
- Ah, to dobrze, że jednak ich nie wypełniłam - rzuciła z lekkim rozbawieniem. - Jak to jest, że zawsze to niewiasty są porywane - pokręciła głową. - Chcę kiedyś usłyszeć legendę o porywanych pięknych młodzieńcach - powiedziała i znów się zaśmiała cicho. Odwróciła wzrok od Emerensa i przeniosła go na kolejne dzieła, a także na ich drogę, przed nimi.
- Czyżbyś źle mi życzyła? - mężczyzna pokręcił głową.
Wyszli na korytarz, który ciągnął się bez końca. Alice zaczęła marzyć o chwili wytchnienia na wygodnym fotelu. Trzeba było mieć niezwykłą kondycję, aby przejść przez całe Kunsten. Ujrzała samotne drzwi, nad którymi powieszono obraz. Przedstawiał duże zbliżenie na twarz dziewczyny. Wielkie oko namalowano z dużymi, wprawiającymi w zachwyt szczegółami. Emerens przeszedł dalej, kierując się w stronę łuku przejścia do następnego holu.
Alice przyglądała się chwilę drzwiom
- Co jest tam? - zapytała dostrzegając drzwi i zwróciła się w stronę, gdzie podążał Emerens. Znajdowała się tam kolejna ekspozycja.
- E, nic ciekawego - odparł. - Dyżurka ochrony. Nieciekawi, sztywni ludzie. Tacy na pewno nie porywają żadnych dziewic. Okropność.
Alice westchnęła
- A już spodziewałam się tajemniczego pokoju… - westchnęła, gdy ruszyli dalej. Powróciła do obserwowania sztuki w milczeniu i z zaciekawieniem. Chwilowo znów zapanowała cisza. Alice pogrążyła się lekko w swoich myślach.
Emerens puścił jej uwagę mimo uszu.
- Rozpoznajesz któregoś z nich? - zapytał, śledząc wzrokiem ludzi oglądających wystawy. Było ich więcej, niż jeszcze jakiś czas temu. Kunsten zapełniało się. Alice spojrzała na ojców z dziećmi, młodzieńców z dziewczynami, starców wspartych na laskach. Każda twarz była dla niej nowa i obca.
Harper zabłądziła wzrokiem po ludziach. Byli równie ciekawymi ekspozycjami, jak i te dzieła sztuki na ścianach. Każde inne, młode, stare. Prześledziła wzrokiem przestrzeń, po której szli, po czym przechyliła głowę do Emerensa
- Nie, niestety nie. Natomiast co do tego jegomościa z Helsinek, nie jestem pewna, czy to ktoś z kim miałam się widzieć, czy może jednak jakiś wróg. Więc w tym względzie powinniśmy być czujni - wyjaśniła mu w końcu, znów się prostując i wracając do rozglądania po ludziach i sztuce.
Emerens stanął nad kamienną rzeźbą przedstawiającą obfitą, kobiecą sylwetkę.
- Pewnie nie posiadasz nadnaturalnej mocy wejścia w głowę Cornelii i ujrzenia wspomnienia owego mężczyzny? - zażartował z przekąsem.
Rudowłosa pokręciła głową i zerknęła przelotnie na rzeźbę
- Nie, niestety nie. Ale sądzę, że wcześniej czy później na niego trafimy - zasugerowała i powiodła wzrokiem daleko na przód.
- Względem przepowiedni też masz taki plan? Prędzej czy później trafić na nią? - Emerens wypalił, po czym ugryzł się w język. - Przepraszam, nie powinienem. To nie jest twoja wina. Ta… jałowość naszych poszukiwań - spoglądał na łuk kamiennych piersi i bioder, które natomiast wydawały się nad wyraz żyzne.
Alice mruknęła
- Nie, z tym będziemy troche oszukiwać - zdradziła mu ździebko, ale nie wyjaśniła co miała dokładnie na myśli. Najpierw potrzebowała punktu zaczepienia
- No dobrze, czyli elfy wcale nie są takie wspaniałe jakby się zdawało. Macie jeszcze jakieś ciekawe legendy? - zapytała chcąc wrócić do mniej uciążliwego tematu, niż dotychczasowe niepowodzenie w szukaniu, czy myslenie o tym, że nieco bolą ją już stopy od chodzenia.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline