Korzystając z momentu względnego spokoju krasnolud przełożył sobie kuszę na plecy i poprawił rzemień, dla większej wygody. Teraz mógł spokojnie już bawić się w manewry z powolnymi zombiakami, kiedy jedyny rozumny biegacz gryzł piach, a jego jucha... plamiła krasnoludzkie buty. Cholera. Będzie trzeba potem umyć.
Nie rozpraszając się jednak dalej krasnolud zaczął zgodne ze swoim zamysłem bawić się w berka z umarlakami. Nie biegł jednak na złamanie karku i starał się baczyć na to co się dzieje wokół niego. W razie nieszczególnej sytuacji miał swoje ostrze, którym gotów był rozrąbać umarlaka, który próbowałby mu odcinać drogę taktycznego odwrotu. |