Zaklęcie zadziałało tak jak powinno, z czego Carthan był zadowolony. Ucięcie głowy goblinom było jak najbardziej jego zamierzeniem, jednakże zobaczył to, co uczyniła czarna postać, a mianowicie zielony krzyż. Dwa czary zderzyły się, a la Sirn ukazał w złości swe białe zęby o nieco dłuższych kłach. Mag zniknął, zaś Salvador podszedł nieco bliżej pozostałych, choć nadal trzymał się w cieniu. Usłyszał głos:
-I tak was znajdę...
-Będę na to gotowy-wysyczał ze złością. W zamieszaniu, zorientował się, że kaptur nie spoczywa na jego głowie. Musiał mi się ściągnąć podczas walki-pomyślał naciągając go z powrotem.
-To było piękne zaklęcie mistrzu-usłyszał, zastanawiając się, czy te słowa są kierowane do niego, gdyż jeszcze nikt nie powiedział tak dobrego słowa o Czarnej Magii.
-Żałosna sztuczka niegodna dawnych czasów-mruknął pod nosem.
-Nie mniej, dziękuję-rzekł nieco głośniej.
Zwrócił się do Paladyna.
-Mam zamiar jeszcze raz spotkać się z tymże jegomościem, a wtedy odbędzie się prawdziwa magiczna wojna. Czy idziemy w tym samym kierunku?-zapytał chłodnym tonem. |