Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2018, 13:36   #254
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Fenna dialożek z Vis

- Centrala komunikacyjna do statku “Cucumaria”, centrala komunikacyjna do Statku.... - Rozległo się nagle na mostku. Chuloni wywoływali łajbę, a w tej chwili jedynie Fenn i Vis mogli cokolwiek odpowiedzieć.
- ... z polecenia naszego Administratora, Gorgana Kneebo Daeli, i w porozumieniu z waszą kapitan Ethelene Lindberg, zajmiemy się waszymi rannymi, proszę więc ich przygotować do przetransportowania do Ambulatorium, wysyłamy transport...
Vis z łyżeczką w ustach spojrzała na Fenna, po czym wyciągniętą dłonią w kierunku komunikatorów dała mężczyźnie do zrozumienia, iż może się wykazać, odpowiedzieć, czy tam, że przejmuje sprawy w swoje łapki?
Fenn uniósł dłoń w geście uspokojenia w stronę dziewczyny i sam się odezwał przez komunikator.
- Tutaj Genosh I’zkar ze statku “Cucumaria”, będziemy czekać za minutę. Dziękujemy za pomoc.
Po czym przełączył się na do ambulatorium - Szykuj królewnę książe, orszak za chwilę po was przyjedzie. - następnie przełączył się do Bixa - Szykuj się do wyjścia, jedziesz się curować.
- Znaczy chuja wymyć i czyste gacie włożyć. Sie robi. Ciekawe czy mają tu seksi pielęgniareczki, takie jak w holoporno - zaciekawił się Bix - Zresztą chuj tam z pigułami, ciekawe jakiego tu robią browca!

...

Jak miejscowi powiedzieli, tak i też zrobili. Po kilku minutach w hangarze pojawiły się dwa małe pojazdy, by zabrać rannych gdzie trzeba… i na widok Bixa rozdziawiono gęby. Wielkolud usadowił się na pace jednego z wózków, aż ten zaskrzypiał. Do kolejnego ostrożnie zapakowano Isabell na noszach, z paroma przenośnymi urządzeniami, utrzymującymi ją przy życiu w trakcie owego transportu. Towarzyszył jej Nightfall, nie odstępując na krok, który między stopami dziewczyny położył skrzynkę z cyber-sercem. Ruszyli więc do owego ambulatorium, zostawiając Darakankę i Valariana już samych na pokładzie Fenixa.
- I co teraz? - Spytała Vis, podobnie jak towarzyszący jej mężczyzna, wpatrzona w kamery statku, ukazujące odjazd części załogantów.
- Teraz trzeba dać znać Leenie. - nawet nie spojrzał się na Vis, zajęty był obsługą tego burdelu.
- Leena, jesteś? - wywołał kapitan.
- No jestem, jestem, co tam? - Odezwała się Leena.
- Nasi w drodzę, książe towarzyszy królewnie. Jeszcze coś? Czy wolny jestem? - zdał krótko relacje.
- Masz jakieś konkretne plany odnośnie bimbania na statku? - Usłyszał po chwili w Unicomie.
- Na statku? Nie. Ale przeszedłbym się na spacer, zobaczył co tutejszy przemysł rozrywkowy ma do zaoferowania.
- A kto będzie pilnował łajby i trzymał palec nad czerwonym przyciskiem naszej ewentualnej niespodzianki? No chyba nie zostawimy Vis sam na sam z… pakunkiem, tak to można od razu owy przycisk włączyć... - Ton Leeny chyba nie wyrażał zadowolenia z pomysłu Feena.
- Się dlatego pytam. Ale nie sądzę by ktoś z nas w tej sytuacji szukał kłopotów, przynajmniej nie specjalnie i nie na tyle by być zmuszonym do niespodzianek. Tak sądzę. Dlatego spytałem. - odpowiedział spokojnie Fenn, chociaż w duszy przewrócił oczami, widać zaufanie do swoich to kapitan ma wysokie.
- Zostań chwilowo jeszcze na miejscu, zobaczymy jak się sprawy dalej rozwiną… kwadrans chyba jeszcze wysiedzisz?
- Hai hai. Wakarimashita. - spojrzał się na Vis - To dalej czuwanie.
Darakanka usiadła w fotelu co-pilota bokiem, po czym spojrzała na Fenna.
- Czyli nudy... - Lekko pomachała obiema nogami - To może… powiesz mi coś o tym survivalu, tak teoretycznie?
- No dobra. To powiedz mi, lądujesz w głuszy, bez hightecu w plecaku, masz tylko nóż, co musisz sobie zapewnić przede wszystkim? - Suzh chciał w ten sposób sprawdzić czy dziewczyna chociaż podstawy rozumie czy trzeba jej wyjaśniać.
- No ten… wodę chyba co? - Spytała.
- Dobrze. A skąd ją weźmiesz jak nie masz rzeki w pobliżu? - drążył Fenn.
- A bo ja wiem? Wykopać dziurę? - Zaśmiała się, rozbawiona własną odpowiedzią.
- Jeśli jesteś postury Bixa możesz próbować. - lekko się uśmiechnął - Jeśli jesteś w klimatach gdzie nie pada za często, znajdź roślinkę, one przechowują wodę, albo trzeba je wycisnąć jeśli są mniejsze, albo zrobić w nich dziurę jeśli są większe. Tam gdzie często pada sprawa jest prostsza, wystarczy że skołujesz sobie coś w czym tą wodę możesz zbierać, duże liście wystarczą. Gorzej jest jeśli trafiłaś na toksyczną planetę gdzie masz kwaśne deszcze, wtedy musisz zrobić sobie filtr. Ale to potem. Powiedzmy że woda załatwiona. Co dalej?
- Wszystko to dosyć skomplikowane, ale i tak się nauczę! - Vis podrapała się po jednym z jej małych rogów na głowie - Skoro woda by była, to pora na jedzenie?
I rozmawiali tak przez następne kilka minut, ale nawet pomimo zapewnień samej Darakanki, szła ta nauka topornie, a ona coraz bardziej chyba traciła na nią ochotę… co się w końcu dziwić, Vis znała się na wszelkich mechanicznych sprawach, a skoro temat tego nie dotyczył…
Fenn starał się jej przekazać jakieś proste, podstawowe sprawy, ale widząc minę dziewczyny zrezygnował z tego. Widać to nie dla niej.
- No, to chyba na tyle na razie. Możesz coś też poszukać w sieci jak odzyskamy łączność. - spojrzał się na monitory, potem na godzinę - No, nie wiem jak Ty, ale ja to się idę zbierać. Na zewnątrz musi być ciekawiej niż tu na statku. - podniósł się z fotela kapitan patrząc się na Vis.
- Ale kapitan mówiła, żeby czekać? Nowego polecenia nie było? - Dziewczyna spojrzała pytająco na Fenna.
- Nooo taaak. - leniwie przeciągnął samogłoski, jakby się zastanawiał - Ale mówiła poczekać kilka, no kilkanaście minut. I kilkanaście właśnie minęło. - Suzh wyszczerzył uzębienie.
- To idziesz?? I zostawisz mnie tu samą?? - Darakanka zrobiła do niego wielkie oczka, po czym jej ogon oklapnął podkreślając jej nastrój.
Nie był rycerzem w lśniącej zbroi, ani dżentelmenem, ale zostawić ją tak samą z tymi przeklętymi oczami? Z drugiej strony co? Tachać ją i niańczyć na mieście? Chociaż, kto wie, może umie się nawet zabawić.
- A Ty nie chcesz nigdzie iść? Nie ciekawi Cię co tam jest? Bo ja Ci powiem że jedną z zalet latania po kosmosie jest właśnie sprawdzanie nowych miejsc, przynajmniej dla mnie.
- Po tym co ostatnio zaszło... - Powiedziała Vis nagle jakimś nieco zachrypniętym głosikiem, mrużąc oczy - ... bezpieczna to ja się czuję tylko tu, albo w towarzystwie Doca.
- Czyli mnie nie potrzebujesz. - stwierdził krótko Fenn.
- Nie no, to nie tak - Vis lekko się uśmiechnęła - Razem raźniej co? - Spojrzała na niego wyczekująco.
- I co niby mielibyśmy robić? W tej puszce nie ma zbyt wiele ciekawych rzeczy, a już na pewno nie odkąd antena padła. - a podobno odludek z niej miał być co to stroni od towarzystwa.
- To może… pomożesz mi w warsztacie? - Zastanowiła się Vis.
No tak, sam miał do skończenia w końcu robotę tam, przydałoby się ją w końcu zrobić.
- W zasadzie to nie skończyłem tamtego pudła robić, a przydałoby się w końcu. - zastanowił się chwilę - Mogę zostać chwilę i to dokończyć.
- To się tam spotkamy, na razie! - Uśmiechnięta Vis pomachała dłonią, po czym opuściła mostek, udając się… no do warsztatu, bo gdzie indziej?

….

Kilka(naście?) minut później Fenn pojawił się w końcu, gdzie miał zamiar. Zastał tam Darakankę zajętą pracą przy jakimś humanoidalnym robocie, i tak nią pochłonięta, iż nawet nie zauważyła zjawienia się Keetara. Wśród jakiejś niezbyt głośnej muzyki spawała w najlepsze, przy okazji nieco machając ogonem w rytm muzyki.
Teraz Fenn był z lekka zagubiony, Ona w końcu jest aspołeczna czy nie jest? Skoro jest tak zajęta to widać że te całe gadanie o towarzystwie to pic na wodę fotomontaż bo sama sobie świetnie daje radę. No nic. Zabrał się za kończenie naprawy pudła od pancerza nie przeszkadzając Vis. W końcu, gdzieś po 5 minutach, Vis zauważyła, iż nie jest sama.
- O, cześć! - Uśmiechnęła się przelotnie, a gdy jej wzrok wbił się w skrzynię… Darakanka oblała się rumieńcem.
- O, jesteś tu? Nie zauważyłem Cię - przybrał zaskoczoną minę.
- Aha - Vis pokiwała głową, jak nic, nie wierząc jego słowom - Kłamczuchem to Ty jesteś marnym - Zaśmiała się.
- Pewnie dlatego że jestem zbyt dobry na kłamstwo. Wiesz, ratowanie dziewic, zabijanie ryu. Mówienie prawdy. Takie tam. - uśmiechnął się pod nosem dokręcając śrubkę.
- A nie masz czasem czegoś słodkiego? - Palnęła nagle Darakanka, drapiąc się rozbrajająco po różku na głowie.
- Nie, ale wodę mam. - odparł zastanawiając się na co mu by mu było coś słodkiego brać do warsztatu.
- Zjadłabym coś - Vis wzruszyła ramionami z uśmiechem - Kiedy robisz przerwę?
Ale palnęła, ledwo zaczęli już przerwa? No dobra, ona trochę dłużej tu siedziała, ale tylko kilka minut.
- Jak skończę, niewiele mi zostało, z godzinka roboty? Może dwie. Nie wspominając że dopiero zacząłem. - przerwał na chwilę odczytując coś na mierniku - A słyszałem że takiego bzika masz na elektryce że zapominasz o reszcie świata.
- No tak, ale wiesz, tak mnie ssie... - Dziewczyna złapała się za brzuch dłońmi, po czym roześmiała. Wzrok Fenna powędrował za jej dłońmi, i… mężczyzna musiał sam sobie przyznać, iż owszem, Vis zaczynała mieć malutki brzuszek, wyraźnie widoczny, i odbiegający kształtem od reszty figury. Ale w sumie nic wielkiego, w końcu lubiła sobie podjeść, zupełnie jak… on?
Niby rzeczywiście już dłuższą chwilę nic nie jadł, ale dyscyplina żywieniowa (“najpierw skończ co zacząłeś, potem jedz”) wpajana w zasadzie od dziecka robi swoje.
- Najpierw muszę skończyć. Potem coś poszukam. Ale Ty nie krępuj się, idź coś zjeść jak chcesz. - nawet on wiedział że nie wypada mówić kobiecie o “brzuszku”, no, a przynajmniej nie teraz póki jeszcze jest taki mały.
- To ja idę na chwilę do kuchni, przynieść Ci też coś? Normalnie to bym w sumie nawet i o głodzie zapomniała w czasie pracy, ale i mnie do tego też ciśnie... - Vis złapała się dłońmi za okolice pępka i kilka razy ugięła minimalnie nogi, wyjaśniając w ten sposób o co chodzi, po czym zachichotała.
- Nie dzięki, nie jadam w trakcie roboty. - zrozumiał o co jej chodzi, dlatego jej nie zatrzymywał.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline