Życie bohatera, jak można się domyślać, nie składało się z samych przyjemności i nie polegało tylko i wyłącznie na zaspokajaniu chętnych niewiast.
Chociaż więc Randulf bynajmniej nie miał dosyć chwil spędzanych w towarzystwie Brigit, to uznał, że złapanie starca należało do spraw na tyle ważnych, że trzeba było porzucić gościnne Puffendorf (i rozkosze łoża) i ruszyć w drogę.
- Dziękujemy za wieści - powiedział, gdy myśliwy skończył mówić. Spojrzał na Oswalda. - Wypada chyba pożegnać się i ruszyć do Felberg. A potem do Burg. Rozejrzeć się troszkę. Tylko trzeba znaleźć Otwina.
Nie sądził, by sprawy starca i kultystów łączyły się, ale kto mógł wiedzieć, czy na pewno nie ma między nimi związku? Warto było wszystko posprawdzać...
Jeśli zaś chodziło o pożegnania... Nie wiedział, jak inni, ale on miał się z kim pożegnać.
A przed wyjazdem warto było skorzystać z uczynności mieszkańców i zabrać jakiś prowiant.