Następna chwila przyniosła pędzącą z lasu dziewczynę od Prodich. Bodajże miała na imię Talia.
Pędziła jakby ją goniła band goblinów. Miała podartą bluzkę i zakasaną spódnicę.
Berwin właśnie kończył piwo i poprosił o dolewkę. Rozsiadł się też wygodnie pogryzając pyszne kiełbaski i czekając na rozwój wydarzeń.
Zapowiadało się ciekawie. |