Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2018, 10:32   #35
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Plan grupy był nad wyraz prosty. Jedyne co musieli zrobić to dopaść człapiącego w kierunku fal żółwia, a potem to już z górki. Sprawa nie dla wszystkich była obojętna i niektórzy zwyczajnie nie brali udziału w mordowaniu bezbronnego zwierzęcia. Na szczęście dla wszystkich burczenie w brzuchu i potrzeba zjedzenia porządnego posiłku a nie suszonych racji żywnościowych wyznaczyła ochotników do tej misji.
Tak więc po kilku minutach żółw leżał trupem na piasku wykrwawiając się a Mokhrul i Edrik zastanawiali się jak takie zwierze się oprawia. Mężczyźni w pierwszej kolejności zaciągnęli zwierza bliżej ich prowizorycznego obozu, pomiędzy wrakami łodzi. Na miejscu trwał już zabieg rozpalania ogniska. Każdy miał wyznaczone zadanie i w imię dobra grupy musiał działać. Kilka osób zbierało patyki i suche liście palm z skraju dżungli, a ktoś inny znosił kamienie, które wyznaczały granicę ogniska.

W między czasie majtek Boro wpadł na świetny pomysł zmontowania prowizorycznego dachu nad głowami. Po ułożeniu kilku urwanych desek i dłuższych gałęzi pomiędzy łodziami, nakrył je liśćmi palm i po paru chwilach mieli obóz w bezpiecznej odległości od nieznanych, dzikich lasów, oraz pod osłoną przed słonecznym skwarem.
Płomienie ogniska wesoło strzelały, a kompani zajmowali się oprawianiem żółwia. Półork nigdy tego nie robił ale wystarczyły krótkie oględziny by dostrzec słabsze miejsca w pancerzu zwierzęcia. Po kilku chwilach, z pomocą Edrika udało się w końcu oswobodzić mięso i można je było już porcjować. Surowe kawałki nie wyglądały zbyt apetycznie, lecz kiedy już znalazły się nad ogniem, a tłuszcz zaczął z nich wyciekać, mięso zaczęło wydobywać z siebie nawet przyjemny zapach. Po godzinie każdy mógł zdjąć swój kawałek i nacieszyć żołądek w miarę normalnym posiłkiem.

~***~

Słońce powoli odpuszczało na sile i zaczęło ospale kierować się w kierunku horyzontu. Choć dalej było parno i gorąco, kompani wiedzieli, że najwyższy czas ruszać jeśli chcą pokonać jakiś konkretny odcinek drogi. Towarzysze powoli zaczęli szykować się do wymarszu, kiedy do obozu wbiegł blady jak ściana majtek. Boro chciał coś powiedzieć, ale strach odebrał mu mowę.
-Mówże co się dzieje chłopcze!- nakazała kapłanke Umberlee, tonem nie znoszącym sprzeciwu.
-Ten trup… Nie ma go. Normalnie go nie ma!-
-Co ty pleciesz?!- rzucił ktoś z grupy.
-Tymora mi świadkiem! Poszedłem tam, bo tam gęste krzaki i wysrać jak człowiek w spokoju się można, zrobiłem co miałem do zrobienia, wracam i zerknąłem w miejscu gdzie go znaleźliście a tam pusto. Piasek tylko i rozlazłe robale, ale ciała ani śladu!- ostatnie słowa niemal wykrzyczał.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline