Wątek: Knurzysko [+18]
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2018, 22:28   #18
Szkuner
 
Szkuner's Avatar
 
Reputacja: 1 Szkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputację
Niestanka i Wszewład

Wybrali drogę szlachetnego czynu, który wpędził ich w palczaste krzaki, co gęsto oblepiały drzewa tej sędziwej puszczy. Jak dobrze, że żadne z nich nie cechowało się wzrostem ani masą rosłego kowala, a las był im domem od dziecka, bo wiedzieli gdzie kroki stawiać, czego chwycić się i na czym wzrok zatrzymać, aby cichcem przedrzeć się na wprost, ku łunie niestabilnych ogników, co tańcowały coraz to bliżej. Widać postacie stały w miejscu już jakiś czas, bo i krzyk małego dziecka wzmagał się w uszach, a był wyjątkowo nieprzyjemny.

Dotarli więc, na się uwagi nie zwracając, do granicy krzaczastego królestwa, aby stanąć przed ubitą, malutką polaną, wolną od mrocznego drzewostanu. Księżyc bez trudu oświetlał ten naturalnie wyżłobiony okrąg. Na drugim końcu tej polanki, przy małej, drewnianej kapliczce, stało kilkoro mężczyzn. Może czterech, a może pięciu, gdzie dwóch dzierżyła włócznie, a na trzecim szlajały się jakieś przydługawe szmaty. Kolejny, zwyczajnie na kmiecia wyglądający, odwinął z kocyka dziecinę, której biel ciałka odbijała księżycowe promienie. Złapał niemowlę brutalnie za nogę i przyparł nim do drewnianej kaplicy. W drugiej dzierżył młotek i w takiej pozie zastygł, pytającym wzrokiem oblepiając stojącego przy nim, brodatego mężczyznę w szatach.
- I ło tak mam przybić, gwoździem? - zapytał niepewnie kmieć.
- Jak ci wygodniej durniu, możesz i od rączki zacząć - odpowiedział brodaty, widocznie zniecierpliwiony przedłużającą się sytuacją.
Tamten zaczął jakoś przymierzać dziecko, to górą, to dołem, wybierając dogodne miejsce na kaplicy.
- Jednym tylko, czy iloma, he? Powiedz wielebny, bo może spadnie do rana, czy cuś, i dupa bedzie z błogosławieństw.
- Na rany Chrystusa, bij i ze cztery, byleby noc całą krwawić mogło! - krzyczał podenerwowany kapłan - Gadałem, że było starsze, lepsze porwać, mówiłem, żeby córkę od rybaków zabrać, ta nawet gadać nie potrafi. To nie, bo małe łatwiej będzie!
- Łodchendoż się klecho! - warknął kmieć i wbił gwóźdź w lewą dłoń dziecięcia. Paskudny płacz poniósł się pomiędzy drzewa, zasiał trwogę w sercach obserwujących.

Jaksa

Wyleciał z chaty i dotarł pod drewnianą, uchyloną bramę. Wokoło żywej duszy, zabrakło nawet warty na strażnicach. Dziwna to sytuacja, a na dodatek słychać cichutko płacz. Dziecięcia pewnie, tam gdzieś, na wprost chyba. Nie wiedział, gdzie zniknęli Wszewład z Niestanką, stał bezradny na miękkim mchu, który jakby naturalnym swoim pasem oddzielał mroczne drzewa od palów zbitych w trwałą konstrukcję palisady. Chciał nasłuchiwać, lecz niczego lepszego nie dosłyszał, lecz kiedy już podjąć miał jakąś decyzję, przeciągłe kwilenie zmieniło barwę - teraz rozpaczliwy krzyk wyraźnie bił spomiędzy drzew. Niczym skowyt czegoś nieludzkiego, co strachem napawał nawet mężnego wojownika.
 
Szkuner jest offline