Skrzypienie drzwi wejściowych zwracało uwagę, tym bardziej że Angie przecież czekała i to na wujka. Dziś oboje poszli do pracy i miała mu tyle do powiedzenia i opowiedzenia! Tym bardziej niecierpliwiła się, pochłaniając ostatnie okruszki z talerza żeby przypadkiem nic się nie zmarnowało. Kawałek blachy zalśnił czystością, a dziewczyna zaczęła się zastanawiać czy nie wziąć jeszcze kawałka, kiedy na progu pojawił się wreszcie wysoki blondyn w paznokciowym uniformie. Wyglądał na całego, nie widziała nowych ran, ani bandaży.
- Wujku! Jesteś! - krzyknęła radośnie, podrywając się ze stołka i pędząc na złamanie karku ku wejściu i znajomej sylwetce. - Wróciłeś! - Kierowała się prosto na niego, nie zwolniła też pędu, mając zamiar zwyczajowo staranować go i objąć.
- Tak. Jestem. Dobrze, że ty też Angie. - wujek przyjął zwyczajowe powitanie z całym impetem nastolatki swoim całym spokojem. I przewagą masy ciała. Przytulił mocno do siebie nastolatkę tak, że na chwilę drobna przy nim dziewczyna utonęła w jego ramionach i zwalistej sylwetce. - I jak wam poszło? Jesteś cała? - zapytał jej włosów nie zwalniając uchwytu.
Jasna głowa pokiwał entuzjastycznie, patrząc do góry, gdzie wujkowa buzia.
- A gdzie miałam być? Przecież sie tu umówiliśmy, tak? Że wrócimy po pracy, na sernik - odpowiedziała wesoło, śmiejąc się mina i oczami - Bo już jest! Sernik! Wiesz jaki dobry?! Musisz zjeść! Chcesz kawałka? - nadawała w najlepsze nie puszczając opiekuna ani na chwilę - Mamy Rice, jest w piwnicy związania i z knedlowana… zkneblowana - poprawiła się - Bo… musieliśmy do niej iść do domu, bo sobie poszła od rodziców Jane. A tam u niej było dwóch panów! I wujku! Oni sie razem tulali. We trójkę - ściszyła głos, robiąc przy tym wielkie oczy - Jednego miała z przodu, a drugiego z tyłu i byli goli. Pan Rob powiedział że to trójkąt… tak to nazwał. Wyglądało super. A ty lubisz trójkąty? Podobno jest taki zawód że sie je robi i Rice go ma. Też bym mogła mieć taki zawód? Miałabym rzeczy żeby potem kupować ciastka i rzeczy dla ciebie! Prezenty. Bo ty mi ciągle dajesz, a ja… - zmarkotniała.
Wujek też trochę odsunął się by móc lepiej widzieć twarz podopiecznej. Pokiwał głową w bandanie i zerknął ponad jej ramieniem w kierunku korytarza prowadzącego do piwnicy jakby dało się stąd zobaczyć Rice. Ale nie dało się zobaczyć nawet drzwi do schodów na dół. Wujek słuchał i kiwał głową gdzieś tak do momentu gdy Angie zaczęła zdawać relacje z wydarzeń z domu Rice. Wtedy głowa najemnika szybko zawędrowała prosto w dół patrząc na nastolatkę i tak znieruchomiała. Zaś Pazur wybałuszył oczy słysząc o czym mówi i o co pyta go podopieczna. Zaraz jednak odchrząknął i zakasłał lekko pocierając pięścią o górną wargę.
- Eeem… - powiedział w końcu wujek ale coś minę miał trochę zdezorientowaną nadal.
- Oj, Angie, dla mnie ty jesteś najlepszym prezentem a reszta to drobiazgi. Nie przejmuj się tym. - powiedział wujek w końcu ruszając z przejścia gdzie dopadło go gorące i radosne przywitanie nastolatki. Lekko oparł dłonią o jej ramię dając znać, że chce przejść gdzieś dalej.
- I ta Rice mówisz robiła trójkąta z dwoma panami tak? Mhm. - wujek westchnął znowu drapiąc się po wygolonym policzku. - No cóż, Angie, to faktycznie pewnie wyglądało ciekawie. I może być całkiem fajne. Ale wiesz no wolałbym byś nie robiła tego zawodowo. Zobacz sama jak tu wszyscy odnoszą się do tej Rice i jak mówią o niej. - najemnik lekko roztoczył dłonią po sali ale w tej chwili mało kto na nich patrzył a samej Rice nie było widać. - To trochę skomplikowane. Nie tak łatwo to wyjaśnić w paru słowach. - przyznał w końcu z cichym westchnieniem wujek. - Ale teraz jest coś co muszę ci powiedzieć. Wam. - powiedział wujek lekko wskazując na grupkę okupującą bar.
- Achaa… - nastolatka westchnęła smutno. To znaczy że nie mogła się trójkątować, bo wujkowi się to nie podobało. Nie wiedziała dlaczego, skoro sam powiedział że to fajne. W takich chwilach kompletnie go nie rozumiała - Jak mówią do Rice? Nie rozumiem - przyznała otwartym tekstem, robiąc minę zbitego psiaka. Zaraz posmutniała - Bo Rice jest gryznięta… znaczy się wścieknie, a tamci dwaj panowie… no jak sie odezwałeś przez radyjko to ja strzelałam - do tego też się przyznała, patrząc na podłogę i przestępując z nogi na nogę - Bo… próbowałam mówić! Słowami! Ale nie słuchali, chcieli iść, rozejść się - wyrzuciła z siebie frustrację, ściskając wujka za rękę - Nie… nie chcieli słuchać, a prosiłam. Żeby zostali, bo mogą być wścieknięci… nie posłuchali - powtórzyła uparcie gapiąc się w dół. Westchnęła cichutko i dokończyła - To ich przekonałam. Po mojemu.
- Już dobrze Angie, już dobrze. - wujek zatrzymał się parę kroków przed grupką barową i zgarnął z twarzy nastolatki kosmyk jej blond włosów. Starał się pocieszyć podopieczną i dodać jej otuchy. - Dobrze, że wróciłaś cało. - dodał kładąc jej dłoń na ramieniu. - No i przywieźliście Rice. Teraz Izzy będzie mogła ją zbadać. - powiedział wskazując na drzwi wejściowe przez jakie właśnie przyszedł. - My też musieliśmy strzelać. Zaatakował nas jakiś duży pies. Woleliśmy nie ryzykować. Zastrzeliliśmy go. Ale udało nam się zdobyć mikroskop. Teraz Izzy będzie mogła zbadać co trzeba. Zna się na tym. - krótko streścił to co się działo u niego i Izzy od czasu rozstania przed knajpą w sjestową porę.
Blondynka uścisnęła go z całej siły, chowając twarz w pachnący znajomo mundur.
- To dobrze, że… jest dobrze - powiedziała cicho - Nie chcę żeby coś ci się stało. Pani doktur ją zbada i znajdzie lekarstwo, tak? Będziesz bezpieczny.
- Tak. Izzy ją zbada. I zobaczymy co z tego wyjdzie. - powiedział wujek poklepując pocieszająco plecy nastolatki w pokrzepiającym geście.
- Zdążymy z sernikiem? - Angela rozpogodziła się trochę, ciągnąc go w stronę baru - Jesteś dobrym wujkiem, najlepszym i kochanym. Zasłużyłeś na sernik.