Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2018, 23:30   #340
Szaine
 
Szaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Szaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputację
Lotte pokiwała głową, domyślając się o co może chodzić.
- Jesteś haltiją z vaki prawdy i mądrości, prawda? – zapytała, choć nie czekała na odpowiedź. – Chciałabym dać ci spokój, abyś mogła opłakiwać Arteję, ale nie mogę. Jeśli bym to zrobiła, to jej poświęcenie poszłoby na marne.
- To trochę moja matka, a trochę siostra - rzekła haltija tym samym, dziecięcym głosem. - Ale bez wątpienia ktoś, kogo podziwiałam. Jako pierwsza i być może ostatnia osiągnęła pełną wiedzę natomiast wszystkich vaki. Pewnego dnia Ukko przebudził się i w jego umyśle zaświtała cudowna idea, a była nią właśnie Arteja.
- Wiesz jak odeszła? – Visser zapytała krótko.
Sowa podniosła zapłakane oczy na Lotte. Po krótkiej chwili wahania skinęła głową.
- Nie płacz, kochanie - Kate przykucnęła, szczebiocząc do haltii. - Co mamy zrobić, abyś się rozweseliła? - mówiła jak do dziecka.
- Odejść - duch zahukał w odpowiedzi.
- Odejdziemy jak najszybciej, jeśli nam pomożesz. – Lotte mówiła normalnym tonem, pomijając wygląd ducha. – Musimy znaleźć pozostawiony tu zwój, księgę czy… po prostu szóstą strofę opowieści, której wersy są porozdzielane po całej Europie. Ma się to tyczyć wielkiego wydarzenia, cudu związanego z bogiem Ukko. Wiesz o czym mówię?
- Oczywiście, że wiem - odparła haltija. - Po to tutaj jestem, aby strzec świętego wersetu. Dobry szaman z rodu Aalto odprawił rytuał w tej studni, pokrył ją znakami i zostawił ziemię z zielonej krainy Finni, na której mogę przebywać. Umieścił mnie tutaj. Mam za zadanie przekazać owe słowa potomkowi jego krwi, jeżeli ten kiedykolwiek zawędruje w to miejsce.
- A jeśli rodziny nie ma? – Visser westchnęła ciężko. – Wolą Mikaeli Pentti było zebranie wszystkich wersów, ale przez podły podstęp Lumiego nie może tego osobiście kontynuować. To przez jego czyny Arteja odeszła, a Mikaela jest jego więźniem…

Zapadła krótka chwila, w trakcie której sowa rozmyślała.
- Ja… ja nie wiedziałam aż tyle - mruknęła. - Wciąż jestem młoda i nieopierzona - zahukała. - Jednak… tamten warunek został wpisany w moją naturę. Potrzebuję krwi Aalto, aby móc wydać z siebie głos. Zostałam stworzona wokół tej właśnie zasady. Nie potrafię z nią walczyć, nawet jeżeli jesteście dobrymi ludźmi.
- Dobrymi ludź… - Edmund zaczął lekko rozbawiony, ale Kate zdzieliła go w bok.
Blondynka podeszła do Lotte.
- A gdzie jest ta Mikaela? Czy znasz jeszcze innych potomków Alvara?
- Nieosiągalna, tak samo jak jej potomek. Jest tylko dwoje żywych z rodu Aalto. – Lotte odpowiedziała koleżance z niezadowoleniem, po czym zwróciła się do sowy. – Potrzebujesz krwi Aalto, a dokładnie to czego? Musi żywy potomek chcieć usłyszeć ten wers? Nie jest to spisane, tylko ty posiadasz tą wiedzę?
- Tak, tkwi wyłącznie w moim umyśle. Alvar Aalto chciał, żebym wyjawiła słowa jedynie jego potomkom. Muszą mnie o to poprosić, a przynajmniej być obecni przy wypowiadaniu słów i nieprzymuszeni przez nikogo.
- Gdzie jest Mikaela i jej dziecko? - Edmund włączył się nerwowo. - Nic nie jest nieosiągalne, nawet na Księżyc można dolecieć. Chyba że masz na myśli… że nie żyją… - po części zapytał, a po części oznajmił.
- Mikaela ma w sobie Surme i jest pod kontrolą Lumiego. Natomiast jej prawdopodobnie syn, został przechwycony przez Alice. Nawet jeśli przytargają tu chłopca, to on tępo zgodzi się na to co ona mu powie. Z racji, że nie odezwała się do IBPI zakładam, że nie stoi z nami w zgodzie. – Lotte rozłożyła ręce dodając – więc nie mamy nikogo żywego z rodu. Przynajmniej nic mi nie wiadomo o innych żyjących potomkach Aalto.
- To już coś - mruknęła Katherine. - Przynajmniej wiemy, z kim możemy rozmawiać - dodała. - Jeżeli posiadamy coś, lub kogoś… cokolwiek, czego będzie pragnęła, to może wysłucha nas. Ewentualnie możemy ją podpuścić i spróbować w jakiś sposób zdobyć informację o miejscu, w którym znajduje się chłopiec.
- To nie jest tak, że mamy wiele innych możliwości - mruknął Edmund, po czym spojrzał niepewnie na sowę. - Jesteś przekonana, że nie ma innego sposobu, by uzyskać od ciebie informacje?
Haltija jedynie zahukała i pokręciła głową.
- Mam pomysł - mruknął Ed, wzdychając. - Ale nie mogę nic powiedzieć przy niej - ukradkiem zerknął na połyskującego srebrzyście ducha. Szeptał, tak aby go nie usłyszał.
Lotte spojrzała najpierw z niezadowoleniem na Kate, a potem ze zdziwieniem na Eda.
- Mów, nie mamy nic do stracenia – odparła. – Nie ruszymy dalej, jeśli już tu polegniemy, bo inne miejsca mają to samo zabezpieczenie.
Thomson jeszcze raz spojrzał na haltiję, jednak przełamał się i odezwał.
- Jeżeli nie możemy sprawić, aby wypowiedziała słowa zgodnie ze swoją naturą, to może powinniśmy znaleźć sposób, aby zmienić jej naturę.
- Nie rozumiem - mruknęła Kate.
- Można poprosić badaczy, aby dokładnie przejrzeli informacje w Zbiorze Legend na temat haltii. Jeżeli znajduje się jakaś furtka, to nie powinniśmy jej przeoczyć. Być może istnieją inni szamani, czy sposoby - wzruszył ramionami.
- Mimo wszystko warto zapytać o pomoc Kościół Ko… - zaczęła Cobham, jednak przerwała w pół słowa, kiedy ujrzała po części zniesmaczone i zaskoczone spojrzenie Thomsona. Wcześniejszy wzrok Lotte zgłaszający niezadowolenie również nie umknął jej uwadze. Podniosła ręce do góry w geście poddania się. - Tylko mówię! Zależy czy ważniejsze jest dla nas pokonanie, mówiąc dosłownie, bóstw śmierci i ich piekielnego ogara, czy może raczej chowanie urazy do…
- ...czartów z innego piekła? To się nie wydarzy, Cobham i nigdy o tym więcej nie mów ponownie.
- Joakim Dahl już nie przewodzi Kościołowi Konsumentów. Został pokonany przez Alice Harper. Gdyby dokonał tego ktokolwiek inny, dostawałby laurki, tantiemy i parady organizowanoby na jego część.
- Alice Harper zrobiła to tylko dlatego, aby samej przejąć kontrolę nad KK. Kieruje się swoimi celami…
- ...których nie znamy. I uznając je z góry za złe jedynie pozbawiamy się potencjalnego sprzymierzeńca przeciwko Lumiemu, Tuoniemu, czy jak on się nazywa.

Tymczasem haltija zasnęła, ukołysana głosami dwójki strażników z Ergastulum. Przychyliła nieznacznie świetlisty łebek, zamknęła oczy i otworzyła dziobek, miarowo oddychając.
- Poszukanie lepszych informacji na temat haltii jest dobrym pomysłem. Może faktycznie można coś z tą sytuacją zrobić, ja nie miałam takiej możliwości. – Visser odparła trochę zrezygnowana, ale szybko zmieniło się jej nastawienie przetrawiwszy ostatnie słowa kolegów. – Mówiliście tylko, że Dahl jest w Finlandii i Alice przez działania Sharifa uwolniła go z więzienia. Czemu pominęliście, że ona dowodzi KK?
- Bo nasze źródła są niepewne - odpowiedział Ed, zagryzając wargę. - Wszystko dzieje się bardzo szybko i KK jest nieco w stanie destabilizacji po utracie Joakima. Większość członków ich organizacji w ogóle nie wie, że to Harper przyczyniła się do upadku Dahla. Większość ma ją za boginię, prorokinię. Z jakiegoś niejasnego dla nas powodu. Stąd wzięła się wieść, że słuchają ją najwięksi gracze, czyli Terrence de Trafford, druga ręka Dahla oraz Fernando Abascal, karzeł, zwierzchnik Szakali. Ale być może Harper jest jedynie ich marionetką. Nic nie wiemy na pewno i w najbliższym czasie nasze wtyki nie przekażą nam więcej informacji.
- Tak przynajmniej mówiła nam Tallah - Kate wzruszyła ramionami.
- Dlatego nie chcę bawić się w takie gierki, jestem od zbierania informacji na temat zjawisk paranormalnych. – Lotte pokiwała z dezaprobatą. – Mimo to nie uważacie, że to dosyć istotna informacja o upadku Dahla? I co to znaczy „upadek”? A zresztą… nie chcę wiedzieć. Macie dostęp do Zbioru Legend, czy chcecie zlecić to badaczom? – zapytała trochę zniecierpliwiona.
- Upadek oznacza, że nie musimy się nim przejmować - odpowiedziała Kate. - Albo nie żyje, albo jest niezdolny do czegokolwiek. Jedni twierdzą, że został zabity przez Harper, inni że tylko wprowadzony w śpiączkę i leży na OIOMie. Tak, czy tak, ten człowiek to przeszłość.
- Czy to istotna informacja? - zapytał Ed. - Patrząc w szerszym kontekście, tak. Ale obecnie nie zajmowaliśmy się Konsumentami i mieliśmy innych wrogów na głowie, więc zapomniałem o tym wspomnieć.
- Ja nie zapomniałam, ale myślałam, że Tallah ci powiedziała - Cobham wyglądała na zaskoczoną.
- Nie kupiliśmy pakietu internetowego w Islandii - Ed skrzywił się. - Bez niego nie uzyskamy dostępu do Zbioru Legend. Chyba będziemy musieli stąd pójść…
- Mogę zostawić tu jednego klona - Kate wcięła mu się w zdanie. - W razie jakichkolwiek problemów, będziemy mieć informacje z pierwszej ręki. Ewentualnie odwrotnie. Możemy tu zostać, a wysłać na kontakt z oddziałem jedynie klona.
- A tu nie ma połączenia z Internetem i komputera? – Lotte odparła po chwili, rezygnując z drążenia tematu Dahla. – Właściwie dopóki nie znajdziemy sposobu innego niż potomek Aalto, to nie mamy co ruszać dalej. W każdym miejscu będzie ten wymóg.
- W sensie czy jest komputer w czytelni? Myślę, że warto to sprawdzić. Już się tym zajmuję - Katherine rzekła, nie ruszając się z miejsca. Co pewnie znaczyło, że jej kopie wzięły na siebie to zadanie.
- Czyli… będziemy musieli tu czekać - Ed stwierdził oczywistość.
- Nie wiem, ile to zajmie czasu, lecz… tak. Musimy uzbroić się w cierpliwość - westchnęła Kate, spoglądając na Lotte.
- Lepiej wykorzystać wszystkie możliwości. – Visser wbiła na chwilę wzrok w śpiącego ducha. – W najgorszym wypadku, będziemy liczyć na to, że ktoś tu przyjdzie z krwią rodu i twój klon podsłucha co ma ona do przekazania. Wychodzi na to, że łatwiejsze jest odnajdowanie ukrytych miejsc, niż zdobywanie wersów.
- Tak - Kate żachnęła się. - A jak to było w grobowcu w Helsinkach? Tam również było podobne zabezpieczenie? Aalto nałożył je na dokumenty prowadzące do rozsianych po Europie budynków?
Edmund w tym czasie podszedł do śpiącej haltii i przykucnął przy niej, obserwując ją wnikliwie. Wyglądał tak, jakby chciał ją dotknąć. Czego, oczywiście, nie zrobił.
- I tak i nie – Lotte odpowiedziała. – Duch pogonił mnie stamtąd, grożąc zesłaniem na mnie klątwy, ale zwój z wersami byłam w stanie przeczytać. Problem stanowił dostęp do komputera.
 
__________________
"Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else."
Szaine jest offline