Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2018, 18:17   #1
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
[Wampir: Mroczne wieki] Labirynt w cieniu zamku

Labirynt w cieniu zamku







Lato 1473 rok, zamek Frydlant



Rycerz Ronovic może i miał jakiś koncept, wznosząc swe górskie gniazdo, myślała Anna, podczas gdy powóz piął się w górę stromą drogą, kolebał niebezpiecznie nad stromym zboczem.
Problem w tym, że jego następcy również mieli pomysły, i nie omieszkali ich zrealizować.
Frydlant już z odległości porażał nieregularnością bryły, a z bliska przytłaczał wielością wiezyczek i drewnianych przybudowek, doklejonych do jego kamiennego cielska nie wiadomo jak, a przede wszystkim nie wiadomo po co. Między niektórymi przerzucono kamienne mostki, wokół innych wiły się zewnętrzne schody, galeryjki i podcienie. Anna zaś wiedziała ze swych bezcielesnych wizyt, że wnętrze zamku jest tak samo rozbudowane i skomplikowane jak jego powierzchowność. Frydlant nie tylko ocieniał labirynt na zboczu poniżej. Sam był labiryntem.

Na głównym dziedzińcu, na który wjechali, stała lśniąco czarna kareta. Konie trzęsły smolistymi kitami piór umocowanych do łbów. Służba wokół uwijała się jak w ukropie, lecz choć Anna zerkała ciekawie raz po raz, nie wypatrzyła nikogo wewnątrz powozu przez ciemne zasłony z koronki.

- Pani Anno – starszy mężczyzna zastukał w okienko jej karety, i podał jej dłoń, gdy otworzyła drzwiczki i wysiadła. Ukłonił się do samej ziemi, tak że miała pełny widok na zaczeskę siwych włosów przyklejoną na jakieś mazidło do gładkiej, lśniącej łysiny.
- Jest Adalbert, ghul księżnej pani i przełożony służby w zamku Frydlant. Gdyby cokolwiek było pani potrzebne, proszę zwrócić się do mnie bez chwili zwłoki.
Pstryknął na dwóch milczących służących, by zajęli się Aninymi bagażami.
- Osobista służąca za chwilę pojawi się w pani komnatach. Szeryf ją wybrał dla pani, choć, rzecz jasna, jeśli nie będzie odpowiednia, wymienimy ją natychmiast.
Miała wrażenie, że starzec recytuje wyuczone kwestie, te same od lat.

Jej pokoje miał okna na wschód, czyli gdzieś w tym samym skrzydle musiał sypiać siedmiogrodzki Diabeł. Do komnat poprowadzono ją labiryntem korytarzy, a później krętymi, stromymi schodami, wypełniającymi trzewia niewielkiej wieżyczki. Drzwi w korytarzu były trzy, przed jednymi znudzony, blady Gangrel trzymał wartę, wrośnięty w wąską ławę pod ścianą. Na jej widok uniósł głowę, by obejrzeć odmianę w niekończącym się, nużącym paśmie warty.

Komnaty jak na gust Anny woniały zbyt mocno paloną szałwią i lawendą, jakby ktoś lada co mole przepędzał. Wystrój był ciężki i o wiele wystawniejszy niż wszystko, do czego przywykła, poczynając od monstrualnego łoża z baldachimem w osobnej alkowie pozbawionej okien, a skończywszy na szylkretowym stoliku do szachów w saloniku. Obrzuciła wszystko pobieżnie okiem i zasiadła do lektury liścików, które już na nią czekały. Cyriak zapraszał ją na partyjkę wista, Bożywoj na spacer po murach, Gertruda do łaźni, a markiz de Mortain Pagerie na kolację. I niemożnością było uczestniczyć we wszystkich spotkaniach. Zdążyła odnotować, że jedynie szeryf nie narzucił jej scenerii ani godziny, posyłając jedynie prośbę, by znalazła dla niego czas.
Rozgryzała właśnie, cóż to znaczyć może, a czego nie znaczy, gdy drzwi uchyliły się i stanęło w nich jasnowłose dziewczątko ledwie wyrosłe z lat dziecinnych. Służka strzepnęła fartuszek, poprawiła chustkę, którą zasłaniała – Anna widziała to i ze swojego miejsca – świeży ślad po zębach. Wbiła w Annę oczy i zamrugała.

- Umiem włosy trefić i kąpiele wonne robić i czysta jestem i układna i robotna – wyrzucała z siebie na jednym tchu z desperacją w głosie.
 

Ostatnio edytowane przez Asenat : 03-02-2018 o 16:46.
Asenat jest offline