Popatrywała na Dava i na Alice jak na ludzi, którzy dopiero co wyszli z neodżungli.
- Wy sobie jaja robicie, prawda? - zapytała retorycznie wcale nie oczekując odpowiedzi, bo dokładnie wiedziała jaka będzie.
- Idziecie w ciemno, chcecie zmarnować amunicje i w dodatku potencjalnie zarobić kulkę. - wyszczerzyła się, bo chciała jeszcze dodać, że to wszystko dla jakiejś smarkuli, ale ugryzła się dostatecznie szybko w język.
- Nie wiecie ilu jest ludzi w środku, jak są uzbrojeni, czy np nie mają psów. Pakujecie się w coś bez pomyślunku, bo co, bo to ma być kurwa takie bohaterskie? Jak wy przeżyliście w tym świecie do tej pory? - Wściekła się dziwiła, a zaskoczenie malowało się na jej twarzy.
- Ja to bym najpierw zorientowała się w sytuacji, a dopiero potem myślała nad jakimś planem. Rekonesans, jeśli Dave chcesz odstawiać jaką szopkę, to proszę Cię bardzi, ale lepiej abyś wówczas nie strzała Alice, bo w tym świecie można zabić o wiele skuteczniej - pieszczotliwe przejechała palcami po rschowanegoo do jej pasa - i to z bardzo bliska, więc jeśli usłyszą strzały wystawisz im Dava prosto na tacy.