Marko i Kobarugi.
Za Marko wybiegły dzieci Kobarugiego
- Tato, ale to było zajefajne! – krzyknął Rin, zaskakująco wysoko podskakując, póki nie zarobił gulką błota rzuconego przez Fuyu (skąd wzięła błoto? Ahh, tkała wodę), która patrząc na Marko cmoknęła dwukrotnie.
- Byłoby zdecydowanie ładniej jakby tu coś, albo parę cosiów wybuchło – rzekła kręcąc głową.
Duch popatrzył na policjanta oczami tak wielkimi, że aż prawie się popłakał.
- Bowiem Nocne latatadełko zdecydowanie nie brzmi dobrze, oj nie-nie – duch zagryzł dłonie i i łzy pociekły mu po twarzy – Strasznie-szumiaste duchy się z niej śmiały-chichrały! Więc trzeba było mocno-silnie mienić to miano, prawda – patrzył na Kobarugiego.
Herlam naprawił silnik, a Majk wyszedł i uścisnął po niedźwiedziemu
- Ależ tu urosłaś! Prawdziwa panna z niej, co nie Dachi?
- - A ty pamiętaj, jak byś czegoś kiedyś chciał od mojej siostry, to będzie miał ze mną do czynienia – Zawołał Rin Do Marko szczerząc się jako ten chochlik. Aiko
Hideki machnął ręką.
- E tam, jakoś to będzie… Wystarczy tylko odpowiednio długo ich omijać, a co do hazardu to ja tylko chciałem ci pomóc, przecież nic nikomu się nie stało, to co wy tym złego? – zapytał, ale nagle rozległo się kolejne pukanie i znikł w szafie.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija |