Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2018, 13:50   #12
Jaśmin
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
- Jestem asystentką Marity, w czym możemy pomóc? - ładna czarnowłosa dziewczyna, wskazała mu krzesło naprzeciw biurka. - Coś do picia? Kawa, herbata, woda?
Miała trochę krwi azjatyckiej.
Krzeszewski uśmiechnął się uśmiechem numer dwa.
- Przynajmniej nie proponuje mi pani alkoholu - płynnie przeszedł w uśmiech męczennika - Dobrze tu poicie, ale ja mam dosyć. Wodę proszę.
Wyszła zza biurka i podeszła do stolika wrogu, nalała z dzbanka wodę, a z małej lodówki wyciagnęła kilka kostek lodu.
- Proszę - podała mu szklankę.
- Dziękuję - Rafał upił mały łyk wody rozkoszując się przez chwilę jej czystością i słodyczą - Nie uwierzy pani, ale właśnie wypiłem pół dzbanka piwa na zdrowie pewnego dzielnego chińczyka i jego dwóch kolegów. Wie pani o czym mówię?
- Nie mam pojęcia.
- Hmmm, w takim razie być może tracę nasz wspólny czas. Czy w takim razie mogłaby pani skierować mnie do pani manager? Sądzę, że ona mogłaby mieć większe pojęcie o tym co mnie interesuje - Krzeszewski zawiesił głos - Może pani mnie zaanonsować? Gwarantuję, że sprawa jest wyjątkowo ciekawa.
- Zapewniam pana, że wiele osób chce przedstawić równie ciekawe sprawy - usiadła za biurkiem i oparła łokcie na blacie.
- Cóż, chodzi mi o pana Enzo, właściciela klubu. Mam informacje, które mogą przesądzić o jego - Rafał zawiesił głos szukając odpowiedniego określenia - zdrowiu - dokończył wreszcie - Nie ukrywam, że najchętniej porozmawiałbym właśnie z nim. Ale pani manager też wchodzi w grę. Pani nie znam. Przepraszam, jak się pani nazywa? Ja jestem Rafael Krzeszewski.
- Pani manager też pan nie zna - odparła przekrzywiając głowę - Jestem Vicki. Jeśli ma pan jakieś informację, to proszę je przekazać. Z panem Enzo na pewno się pan nie zobaczy, powiedzmy że ze względów zdrowotnych, jak to pan ujął.
- Rozumiem, panno Vicky. W takim razie może zacznę od początku - mężczyzna poprawił się na krześle - Jestem z zawodu dziennikarzem, z dużej ogólnopolskiej gazety. Przyjechałem do Hongkongu kilkanaście godzin temu w sprawie dziennikarskiego śledztwa. Mój znajomy powiadomił mnie o zuchwałym porwaniu kilku samolotów z pokładu amerykańskiego lotniskowca. Reszta szczegółów jest nieistotna. Ważne jest, że prowadząc śledztwo natknąłem się na informacje o ludziach grożących śmiercią właścicielowi prywatnego klubu. Tegoż. Panu Enzo. Ponieważ chwilowo jestem w trakcie oczekiwania na kolejne informacje w sprawie, w której tu przyjechałem postanowiłem, w międzyczasie, zostać bohaterem i okryć się nieśmiertelną sławą - przerwał na chwilę - Mam info dla pana Enzo. Oczywiście wszystko opiszę w naszej gazecie. Ale to oczywiste. Czy mogę liczyć na to, że będziemy współpracować?
- Więc proszę przekazać te informacje mnie. - odparła z uśmiechem - Co do opisania tych rzeczy w gazecie to odradzam. Dostał się pan tu, więc wie pan jakie to środowisko. Ceni prywatność i potrafi przedsięwziąć drastyczne kroki by ową prywatność utrzymać.
- Cóż - Rafa udał, że się zastanawia - Pomyślimy - podrapał się po brodzie - Chiny to taki ciekawy kraj. Smoki i w ogóle. Najbardziej fascynujące są czarne smoki, zgodzi się pani? Odpowiadają, bodajże, za królestwo podziemne. Pani jest chinką, prawda? Może mi pani opowiedzieć więcej o tutejszych smokach?
- Przepraszam, że marnuję pani cenny czas - dodał po chwili - ale naprawdę mnie to ciekawi.
- Smoki są częścią kultury Chin. Proszę poczytać w bibliotece. To bezpieczniejsze.
- Nie wszystkie informacje można znaleźć w bibliotece. Na przykład tutejsze, że tak powiem, związki zawodowe. Słyszała pani o Lin Kuei?
- Zaraz pan oznajmi, że reprezentuje Lin Kuei.
- Nie. Ja tylko o nich słyszałem. Jestem dziennikarzem nikim więcej, nikim mniej. A reprezentuję tych, którzy wygrali ostatni turniej Mortal Kombat - zamyślił się na chwilę wybijając na biurku rytm palcami - W Chinach można spotkać się z wieloma mistrzami sztuk walki, prawda? Zna pani to określenie? Mortal Kombat? - po raz pierwszy Rafa ostrożnie wysłał telepatyczną sondę delikatnie sondując myśli Vicky.
- A kim są ci których pan reprezentuje?
Sonda wykryła, że temat nie jest jej obcy.
- Tak jak mówiłem. Ale mistrzów sztuk walki można spotkać nie tylko w Chinach. W słynnym klasztorze Shaolin. To popularny sport, także dajmy na to w USA. Ale nie tylko - dodał po chwili - Ja sam jestem pasjonatem sztuk walki Często wyjeżdżam w poszukiwaniu nowych mistrzów. Jednym z nich jest, bodajże, słynny Liu Kang. Na pewno zna pani to nazwisko.
- To nie ma znaczenia czy znam. - odparła - Rozumiem, że to właśnie oni chcą zaszkodzić panu Enzo?
Rafa przygładził wąsy.
-Wprost przeciwnie.
- Słowa, nic tylko słowa - uśmiechnęła się słodko.
- Zdaje się, że popadłem w nałóg słów - Rafa zrewanżował się uśmiechem - Ale chyba zabrałem pani za dużo czasu. Proszę z łaski swojej przekazać szefostwu, że wpadłem z wizytą i mówiłem...no...to co mówiłem. A gdyby ktoś chciał ze mną rozmawiać to opuszczę klub dopiero rano więc można mnie łatwo znaleźć - Rafa wstał - Dziękuję za rozmowę, panno Vicky. Miłej nocy.
To powiedziawszy Rafa wyszedł z powrotem do wspólnej części klubu. Przez chwilę bawił się myślą, że kobieta, którą zostawił za sobą, strzeli mu z magnum w plecy.
Dopóki nie wyszedł do wspólnej hałaśliwej i barwnej części klubu. Przywitał go głos dj-a, który dla szpanu zarzucił slangiem i puścił Kraftwerk.
Z dwojga złego lepsze byłoby magnum...
 

Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 01-02-2018 o 13:52.
Jaśmin jest offline