- Przeczucie mam, żeśmy w dupie - odpowiedział markotliwym głosem Frederickowi. Wysmarkał się w rękaw. Spróbuje kupić przed odjazdem jakąś grubą kufajkę, z kożuchem baranim lub czymś w tym rodzaju. Jeszcze tego tylko brakowało, żeby na śmierć zmarzł.
Lepszej alternatywy od włóczenia się z tym nieszczęsnym Tankred nie widział, więc przynajmniej cieszył się, że Drozdow i jego towarzysze ruszą z nimi. Zastanawiał się też, jak by tu w miarę bezpiecznie spierdolić w siną dal i dlaczego znalazł się tam, gdzie teraz przebywał. Dopił piwo i poklepał Colonsky'ego po ramieniu.
- Jeszcze jedno piwko przed odjazdem? -