Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2018, 22:06   #117
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Hen daleko, na podwyższeniu siedział człowiek, co ciekawe, mimo balu miał przy sobie niewielki pulpit i obok sekretarza. Jego postawa była pańska, jakby nadzorował całe to potężne widowisko.


Prawdopodobnie był to wspomniany kardynał Lucius Cyntio, organizator balu oraz dziwny dostojnik, który trzymał się zawsze na boku. Wampirzyca rozejrzała się w poszukiwaniu jakichś znajomych. Na razie nie pozostawało im nic innego jak tylko korzystać z przyjęcia.
Zerknęła w stronę kardynała.
- Czy chcemy się przywitać z naszym gospodarzem?
- Tak powinniśmy. Dziwny kardynał
- mruknął. - Poprzedni papież urządzał przyjęcia podobnej wielkości, ale nawet nie wiem, czy to nie przeszło tamtych. Ciekawe, że nie ma innych duchownych - faktyczne, wśród tłumu można było dostrzec przede wszystkim szlachetnie urodzonych, kupców, finansistów takich jak Pazzi oraz wojsko.

Ruszyli bliżej ściany, gdzie na stołach uginały się patery pod ciężarem wspaniałych owoców, na innych stały misy, wazy, cały prosiak trzymający wewnątrz pyska pomarańczę oraz wino, gigantyczne ilości wina. Wręcz całe kadzie do wyboru: cypryjskie, toskańskie, sycylijskie, francuskie, nawet reńskie. Trzeba rzec, że niektórzy goście, szczególnie męscy, już się przysiedli do tych kadzi i nie wylewali bynajmniej za kołnierz. Alkohol zaś rozgrzewał oraz budził śmiałość. Agnese idąc coś usłyszała na temat swoich wspaniałych cycków oraz że może ją ktoś nauczyć, co oznacza prawdziwy mężczyzna. Wampirzyca na te słowa uśmiechała się tylko i naparła mocniej piersią na ramię markiza, uwypuklając ją.
- Cały czas zaskakuje mnie wysublimowanie lokalnej arystokracji. - Powiedziała to dosyć głośno, uśmiechając się do swego narzeczonego. Aczkolwiek lokalna arystokracja, także Colonnowie, uważali się za najważniejszych na świecie. Oczywiście podobnie jak większość cudzoziemskiej szlachty, byli zwykłą bandą buraków. Przechodzili obok takich panów oraz pań, którym bardzo podobały się śmielsze zachowania mężczyzn. Oczywiście niektóre osoby wyglądały tak, jakby pytały same siebie: co ja tutaj robię? Jednakże większość świetnie się bawiła. Wreszcie dotarli do kardynała Cyntio. Przed nimi jeszcze kilka osób wyrażało mu swoje uszanowanie. Dostojnik wyrażał się uprzejmie, mówił pusto oraz okrągło chwaląc tych, którzy do niego podchodzili. Agnese z markizem czekali na swoją kolej i w tym czasie wampirzyca użyła nadwrażliwości chcąc zbadać aurę kardynała. Barwy kardynalskie były właściwie mocno widoczne oraz pomieszane. Przede wszystkim pewne kawałki aury były potraktowane bladością, poza tym dominowała czarna barwa. Poza tym zdarzały się: lawendowy, głęboka czerwień, jasna zieleń, ciemnoniebieski. Poza tym gdzieniegdzie pojawiały się takie dziwaczne, hipnotyczne wzorki. Agnese uśmiechnęła się. Ghul… doskonale znała ten typ aury, przyzwyczajona do swoich sług. Była bardzo ciekawa czego pragnie kardynał i jak można by z tego skorzystać. No i oczywiście czyim jest ghulem? Czekając obejrzała się na salę. Jej wzrok przeleciał po twarzach szukając kogoś bledszego. Znalazła bez większego problemu. Na samym boku sali, wśród czerwono płonących latarni na wspaniałym stolcu siedziała kobieta w diademie złotym. Obok niej dwie służące, których stroje były bogatsze od wielu szlachcianek. Miała w ręku kielich czerwonego wina, przynajmniej tak się pozornie wydawało. Nawet kropelka wina spływała po jej ustach. Jednakże wyglądała niezwykle królewsko. Kobieta miała potężną charyzmę i jakąś dziwną aurę przywództwa, że inni omijali róg, gdzie siedziała, albo przechodzac kłaniali się.


Signora przypomniała sobie, kobieta nazywała się Eusebia Nuccio i była księżną Mediolanu goszczącą na terenie Rzymu. Obok niej nieco z tyłu widziała brunetkę niezwykle bladą, ubraną wspaniale, przynajmniej pod względem gigantycznego dekoltu. Ona też była wampirzycą. Nazywała się Fabinia Cantucci oraz była córką księżnej Rzymu, tą która ponoć prowadzi jakieś ciemne interesy.

Spośród innych dostrzegła miejsce orkiestry. Wspaniale grający muzycy byli podzieleni na niewielkie zespoły po kilku grajków.


Jedynie jej znajomy, supermaetro gry, śpiewu oraz mordowania, czyli Giriolamo di Melferino, siedział sam, wskazując na wyjątkową pozycję swoją oraz swojego talentu. Chwilowo tyle, aczkolwiek ciekawa sprawa. Agnese dostrzegła go, lecz nie zauważyła, żeby jego aura różniła się od ludzkiej. Był jak zwykle wspaniały ze swoim wąsikiem oraz uśmiechem.


Wreszcie dotarli do kardynała, który spojrzenie miał niby skupione, ale jednak wampirzyca wychwyciła jego spojrzenie skierowane w zupełnie inną stronę, niżeli witający go. Agnese jeszcze podchodząc niby przelotem, zerknęła kogo tak bardzo pożądliwie może obserwować mężczyzna.Jego wzrok ewidentnie skierowany był ku dwóm wampirzycom. Contarini była niemal pewna, że córunia księżnej upatrzyła sobie kardynała na ghula.
- Ooo markiz Colonna i signora Contarini. Dziękuję wam, że zechcieliście zaszczycić mój drobny bal - rzucił niby spojrzeniem na Agnese i Alessandro. Znał ich jak widać, co już było lekko niepokojące. - Cieszę się, że przybyliście oraz zapraszam was później na prywatną zabawę, gdzie gości będzie także sporo, lecz jednak nieco mniej. Służący powiadomi was, kiedy - mówił zdawkowo, jakby chciał się od nich opędzić oraz powrócić do obserwacji.
- Wasza Eminencjo - odezwał się markiz - dziękujemy.
- Tak oczywiście, cała przyjemność po mojej stronie
- oddał dosyć obojętnie kardynał.
Agnese dygnęła tylko lekko. Wolała nie babrać w główce ghula Fabinny, gdyż mogłoby to zaszkodzić planom księżnej. Uśmiechnęła się tylko do kardynała swoim ciepłym uśmiechem i dała się markizowi odprowadzić.

Sala bawiła się, aczkolwiek była to dopiero przygrywka do poważnego ucztowania oraz tańczenia.
- Signoras i signores, wszystkich, którzy pragną okazać swą zręczność, Jego Eminencja zaprasza do pavany, która rozpocznie wspaniała uroczystość! - zaintonował szambelan. Pavana była tańcem dostojnym, powolnym, wzorowanym na ruchach pawia. Właśnie dlatego zresztą nazwano go pavaną. Wykonywano kroki do przodu, do tyłu, kiwając się nieco na boki. Właściwie można przyjąć, że był to jeden spośród najłatwiejszych tańców, dlatego akurat mogło być dobre dla Alessandro, że rozpoczynali względnie prostym układem. Wampirzyca zerknęła na swego narzeczonego. Dla niej taniec był o tyle dobry, że mogła przy tej okazji się rozejrzeć, ale to on powinien ją poprowadzić. Zresztą tak robił.
- Piękna damo - skłonił się przed nią - czy wyświadczysz mi ten niezasłużony zaszczyt i pozwolisz się powieść do tańca? - spytał swoją ukochaną. Rzecz jasna zgodziła się bardzo chętnie.

[MEDIA]https://www.youtube.com/watch?v=hVBlFUb0g60[/MEDIA]

Tańczyli spokojnie w parach, czasem nieco podskakując, ale ogólnie ruchy były dosyć wolne bez specjalnych układów, czy wyjątkowych obrotów. Agnese widziała więc, że markiz radzi sobie całkiem dobrze, zaś drobne wejścia nie w tempo, czy lekko zbytnio szerokie, potrafiła zrekompensować własnymi umiejętnościami. Wampirzyca wpatrywała się w niego z uśmiechem i tylko gdy wykonywali obrót pozwalała sobie by swymi wyostrzonymi zmysłami przyjrzeć się pozostałym gościom. Upewniała się gdzie są straże, czy kardynał nadal stoi przy pulpicie. Osobiście wolała szybsze tańce, ale cieszyła się, że Alessandro się przełamuje.
 
Kelly jest offline