Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2018, 11:36   #118
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Oczywiście po wolnej pavanie nastąpiło zwyczajowe znacznie szybsze sartarello. Szczęśliwe ćwiczyli to podczas ich nagiej sesji. Agnese z przyjemnością dała się poprowadzić. Co prawda w jej głowie nadal pozostawał obraz ich nagich poruszających się ciał, ale jakoś radziła sobie z zapanowaniem nad tą wizją. Pomagało jej w tym mnóstwo ludzi, którzy ich otaczali. Jedni rzecz oczywista tańczyli, jednak mnóstwo jadło, piło, rozmawiało. Po saltarello tańczono zwykle estampie. Taniec był dosyć szybki, ubarwiony przytupami, szczęśliwie wykonywany dla Alessandro w parach. Mógł więc korzystać z doświadczenia Agnese. Jednak najgorsze miało dopiero nadejść, kiedy szambelan ogłosił branle. Wykonywane grupowo oraz składające się z kilku figur.
Wampirzyca oparła się o ramię mężczyzny i bardzo sugestywnie powachlowała się swoją dłonią.
- Skarbie chyba muszę odpocząć. - Jej głos był taki jakby miał za chwilę zasłabnąć. Podziękował jej spojrzeniem prawdziwej wdzięczności.
- Ależ oczywiście kochanie. Państwo pozwolą - ujmując dłoń Agnese wyprowadził ją zręcznie z kręgu tańczących. Dopiero kiedy stanęli parę kroczków dalej, wyszeptał jej do ucha:
- Dziękujęęęęęę!
Bardzo cicho, bowiem dookoła chodziło mnóstwo osób.
- Małżonkowie powinni sobie pomagać. - Szepnęła już całkowicie przytomnym głosem. Wampirzyca dała się na chwilę usadzić na jednym ze stojących w sali foteli typu poltrona. Na skórze wytłoczone zostały herby kardynała. Markiz przysiadł obok i chwycił jej dłoń. Agnese cieszyła się, że przynajmniej nie musi udawać bladej.
Agnese cicho zachwycała się dekoracjami jakie zaprezentował im kardynał. Markiz widział jednak, że robi to głównie pod pretekstem tego by się rozejrzeć. Szukała różnych wyjść z pomieszczenia. Po tym zaczęła komentować kilka co bardziej eleganckich, lub biedniejszych strojów, tym razem przyglądając się uważnie gościom. Raz na jakiś czas pytała Alessandra kim są poszczególne osoby, mając do tego w pełni prawo jako przejezdna osoba. Gdy już uznała, że zobaczyła wystarczająco dużo uśmiechnęła się i nachyliła do ucha markiza.
- Może przejdziemy się coś zjeść. - Jako, że jej twarz była osłonięta przez twarz mężczyzny pozwoliła sobie by jej wargi przesunęły się po jego uchu.
- Chętnie - odparł delikatnie przesuwając dłonią po jej plecach oraz zatrzymując się tuż przy tyłeczku. - Chętnie spróbowałbym tych potraw, szczególnie owoców, których nigdy nie widziałem.
Agnese aż uśmiechnęła się od jego dotyku i pozwoliła sobie na cichy pomruk.


Mnóstwo jedzenia leżało na stołach. Ryby, owoce, mięsiwo, pieczowo oraz wino. Przy nich zaś krzesła dla ludzi, bardzo wygodne, na których siedzieli ci, którzy akurat nie mieli ochoty tańczyć. Można było sobie usiąść, lub postać rozmawiając. Były też loże, osobne stoliki, gdzie zasiadały grupki znajomych, przyjaciół, lub sojuszników politycznych. Siedzące tam osoby wydawały się znacznie swobodniejsze, jakby od głównej sali dzieliło ich jakieś przepierzenie, nie zaś po prostu tylko dwa czy trzy schody.

[MEDIA]http://culture.pl/sites/default/files/images/imported/sztuki%20wizualne/opisy%20dziel/bakalowicz%20%20%20uczta%20renesansowa/bakalowicz%20uczta%20renesansowa%20mnk_1654327.jpg[/MEDIA]

Wampirzyca też z ciekawością przyglądała się daniom, których nie widziała. Niestety próbowanie musiała pozostawić Alessandro. Rozejrzała się czy znalazloby się dla nich jakieś wolne miejsce. Jednak wszystkie loże były zajęte, aczkolwiek w niektórych były miejsca, więc jeśli udałoby się przysiąść do towarzystwa, które zaakcepowałoby ich, mogli znaleźć swoje miejsce w loży. Agnese szukała jakiegoś towarzystwa, które mogłoby ją zainteresować. Jakaś grupa wyglądająca na bogatych kupców. Jeśli takowych znajdzie spróbuje nawiązać z kimś kontakt wzrokowy.

Oczywiście kupcy i szlachta, ogólnie zamożni ludzie tworzyli to środowisko. Samych kupców nie było, ale znalazło się takie, gdzie chyba stanowili większość. Choć trudno było odróżnić jednych od drugich. Niemniej bystry słuch wampirzycy załapał, że rozmawiali na temat kursu złota do srebra, więc chyba kupcy. Oczywiście siedziało także kilka wynudzonych pań, które miałby ochotę zaliczyć jakiś niezobowiązujący romans. Gdy tylko ktoś zerknął w jej stronę, Agnese uśmiechnęła się czarująco, używając prezencji. Jedna z pań pomachała w ich stronę, dając znak by podeszli. Na wampirzycę obejrzało się jeszcze dwóch rozmawiających o biznesie mężczyzn i trzy kolejne kobiety. Agnese lekko zacisnęła dłoń na ramieniu markiza i wskazała lożę.

Alessandro może był lekko zaskoczony ale poprowadził ich w tamtą stronę. Szybko znalazły się dodatkowe krzesła i nakrycie dla nowo przybyłych.
- Witamy, witamy państwa - rozległ się głos jednego, najbardziej rubasznego, który nie przejmując się niczym trzymał swoja dłoń na udach chętnej kobiety. Ciekawe, była żoną, utrzymanką, czy kurtyzaną?
- Zapraszamy do nas. Wino dobre, kobiety i śpiew - uśmiechnął się kolejny.
- Czyżbyśmy wam nie wystarczały - roześmiała się jedna ewidentnie wskazując, kim były owe niewiasty.
- No co ty mówisz, Elisa. Jesteście wspaniałe, ale to prawdziwa dama. Skoro państwo mają ochotę się przysiąść, serdecznie witamy.

Markiz chyba trochę obawiał się towarzystwa, ale za wskazaniem Agnese poprowadził ją. Lekko kłaniając się, zasiedli na przygotowanych krzesłach.
- Dzień dobry, albo raczej dobry wieczór - odezwał się markiz niezbyt wiedząc, jak się zachować.
Wampirzyca bez skrępowania zajęła miejsce przywierając do ręki Alessandra.
- Jak “państwu” się podoba, przyjęcie? - Agnese rozejrzała się po zgromadzonych z zainteresowaniem. Słowo “państwu” podkreśliła, dając znak, że niechętnie używałaby tego tytułu. Tak jak się spodziewała z tego miejsca miała dobry widok na salę i to co się na niej dzieje.
- Ależ jest wspaniałe, odezwał się kolejny. Pani pozwoli, że się przedstawię. Pazzi, Edmundo Pazzi, a to mój brat - wskazał na innego mężczyznę - oraz kuzyni. Jest pani wyjątkowo urodziwa, zaś pani mąż musi być wielkim szczęściarzem.
- Jestem, signor - markiz był nieco sztywny oraz chyba wolał nie zdradzać, że nie są już małżeństwem.
Agnese powstrzymała grymas gdy usłyszała dobrze znane sobie nazwisko. Teraz wysłuchanie rozmów tych mężczyzn wydawało się być jeszcze bardziej kuszące. Wampirzyca z rozbawieniem machnęła dłonią.
- Są panowie wręcz otoczeni urodziwymi damami. - Rozejrzała się po zgromadzonych wokół paniach. Była bardzo ciekawa kim są i czy byłaby w stanie to jakoś wykorzystać. Szukała jakichkolwiek oznak zaręczyn lub małżeństwa. Jednak takich nie było, zaś klejnotów także nie miały, oprócz tanich, sztucznych, niespecjalnie gustownych. Ich stroje też raczej należały do bardziej wyzywających, zaś zachowanie stanowczo zbyt swobodne, jak na stonowane damy. Kurtyzany. Czyżby Pazzi nie byli w stanie pojawić się ze swymi kobietami. Zwróciła się do jednej z kobiet, tej która przywołała ją do stolika.
- Eminencja dał pokaz swoich możliwości, ale przyznam, że goście również. Widziałam tyle pięknych sukien. - Starała się pokazać, że absolutnie nie interesują ją męskie tematy, umożliwiając mężczyznom swobodną rozmowę. - Czy któraś z kreacji przypadła paniom szczególnie do gustu?
- Pani jest piękna - rozmarzyła się jedna.
- Ale ja wolę taką, która ma dużo koronek. Same koronki - zaprotestowała inna.
- Mi wszystko jedno, żeby była bogata oraz żeby można było do niej przywdziać wiele biżuterii - dodawała jeszcze kolejna.
- Ale nam się podobacie - chórem potwierdzili Pazzi.
- Wy nam też, ale signora spytała, czy jakaś suknia nam się podobała. Nieczęsto damy chcą rozmawiać z takimi jak my - kurtyzana nie wstydziła się swojego zawodu.

Agnese roześmiała się cichutko zasłaniają usta dłonią, zdawać by się mogło, że jest lekko podpita.
- Przyznam, że to odrobina ciekawości z mojej strony, też nie miewam okazji do rozmów z przedstawicielkami tego stanu. - Uśmiechnęła się ciepło. Jej wzrok przesuwał się po zebranych w alkowie, jednak Agnese bardziej interesowała się tym co dzieje się na sali. Jeśli mężczyźni nie przejdą do tematów biznesowych pewnie niebawem wyciągnie stąd Alessandra.
- Stan jak stan - mruknęła inna - bywają gorsze. Ale panowie Pazzi są bardzo uprzejmi.
- I hojni - roześmiała się inna.
- I całkiem dobrzy pod rozmaitymi względami.
- Ale ale - przerwał im jeden spośród pazzich - państwo wiedzą, kto my jesteśmy, zaś my nie wiemy, kim państwo są.
- Jestem markiz di Solvio - wystrzelił Alessandro - a to moja żona. - uśmiechnął się. Wampirzyca ucieszyła się, że Alessandro nie podał ich prawdziwego nazwiska, nie wiedziała ile Philippo Pazzi poopowiadał swojej rodzince. Gdy ją przedstawił skłoniła lekko głowę.
- Witamy witamy arystokrację. My także nią jesteśmy, tylko zamiast kul wojujemy pieniądzem. Czy wiecie państwo, jak bardzo zagrożenie Baru zmieniło kurs złota do srebra? Niesamowite!
- Istotnie - odezwał się inny pełen przejęcia. - Aż dwa soldy na setce.
- Czy możecie w to uwierzyć.
- Niełatwo … - następnie rozmowa potoczyła się ku temu kierunkowi ściśle ekonomicznemu.
Agnese szczebiotała z kurtyzanami, niby zaczepnie, ale nieśmiało wydobyć od nich ciekawostki z alkowy. Jednak jej słuch cały czas skupiony był na rozmowie mężczyzn. Niestety wampirzyca szybko zorientowała się, że są po prostu kantorami zajmującymi się wymianą monet odpowiednikiem “kantora walut”, ale żeby im zaszkodzić musiałaby zachwiać całym rynkiem. Nawet przez chwilę rozważała co byłaby w stanie ugrać korzystając z gotówki, która ostatnio znalazła się w jej posiadaniu, uznała jednak, że to nie gra warta świeczki. Ciekawe, że najwyraźniej głównym źródłem dochodów Pazzich w Rzymie była obsługa kantoru. Będzie musiała to potwierdzić, ale jeśli się okaże że ma rację, może jej to znacznie ułatwić ich wycięcie z rynku.
Słysząc zapowiedź jednego z tańców, które wymienił Alessandro, przytuliła się do niego ponownie przerywając rozmowę z kurtyzanami.
- Skarbie … to chyba farandola. - Powiedziała z zachwytem, dając mu znak, że chętnie by zatańczyła.
- Ależ oczywiście najdroższa. Wręcz nie mogę się doczekać, żebyśmy mogli zatańczyć farandolę. Wspaniałe korowody, ach … - markiz podał dłoń Agnese. Skłonił się przed Pazzimi. - Państwo wybaczą, uwielbiamy ten taniec.
- Może my też zatańczymy - zażartowała jakaś kurtyzana.
- Co mówisz? Wolę pić - roześmiał się Edmundo Pazzi. - Miło było was poznać.
Inni też cieszyli się powtarzając, jak są zachwyceni poznaniem pary arystokratów. Wydawali się nawet całkowicie szczerzy. Agnese dała się poprowadzić markizowi, w stronę ustawiających się do tańca ludzi, jednak gdy tylko zbliżyli się, znikając z widoku Pazzim, pociągnęła go w bok, w stronę jednych z dostępnych dla gości schodów prowadzących na, przypominającą emporę, galerię.
- No, no… że to byli akurat Pazzi. - Szepnęła cichutko do siebie, przywierając mocno piersią do markiza.
- Kupcy. Bogaci. Wcale się nie dziwię. Wydawali się jednak całkiem mili - stwierdził markiz.
- Ah… troszkę nimi zmanipulowałam. - Szepnęła tak cicho, że tylko Alessandro mógł ją usłyszeć. Powoli ruszyli po marmurowych schodach, mijając jakąś parę, która postanowiła jednak dołączyć do tańców. Wampirzyca z rozbawieniem przesunęła wzrokiem po lekko wymiętoszonej sukni kobiety. Jednak nie miała zbyt wiele czasu, bowiem podszedł do nich jakiś sługa przystrojony kardynalskimi barwami.
- Signora Contarini i marquis di Colonna. Zgodnie z zaproszeniem kardynała dostałem polecenie, żeby zaprowadzić państwa do części prywatnej.
- Co ty na to najdroższy? - Zerknęła czule na Alessandra. Czuła lekki niepokój związany z tym “prywatnym przyjęciem”.
Zanim Alessandro odpowiedział jakimś cudem znalazł się za plecami sługi Alessio, który skinął głową. Widząc to markiz odpowiedział.
- Wydaje mi się, że kardynałowi nie wypada odmawiać, aczkolwiek najważniejsze, jak się czujesz moja droga? - uśmiechnął się do ukochanej, dając możliwość wycofania się. - Albo może napijmy się jeszcze oraz przyjedziemy za kwadrans?
- Ah… to byłoby cudowne. - Zerknęła na kardynalskiego sługę. - Czy nie będzie to duży problem?
- Ach nie, muszę i tak powiadomić jeszcze sporo osób. Wybaczcie jednak, że spóźnicie się na przygotowane widowiska. Ale skoro państwo chcą jeszcze momencie spędzić czas na sali, odnajdę państwa za kwadrans - sługę wsiąkło w tłumie. Agnese zauważyła jednak po chwili, że gdzieś dalej rozmawia z kolejnymi osobami, które zdecydowały się pójść natychmiast uśmiechnięte. Jakby wiedziały, po co idą.
 
Aiko jest offline