Matthew Winder Matt czuł się coraz mniej pewnie. Irytował go stan w jakim się znajdował, pozwalający poruszać się z czyjąś pomocą, jednak robiący z niego bezbronnego kalekę w pojedynkę. Czuł niepokój. Wiedział, że jeśli coś pojdzie nie tak, jak powinno, on nie będzie w stanie nic zrobić. Co prawda, nawet bez niego i Sary, mieli przewagę liczebną trzech do jednego, jednak zbir z nożem wyglądał groźniej niż powinien.
Matt odsunął od siebie Alana i oparł się o ścianę. Oddychał ciężko, narzucone tempo dało mu się we znaki. Nie miał pomysłu, do czego mógłby się w tej chwili przydać. Ukradkiem rozejrzał się po korytarzu, może jest tu coś, czym przynajmniej (w razie czego) mógłby zdzielić zbira w łeb? Potem spojrzał po towarzyszach z nadzieją w oczach, która zamieniła się w niepewność, gdy przeniósł wzrok na nadzchodzącego mężczyznę
- On tu idzie... - powiedział cicho, z wyczuwalną zgrozą w głosie.
__________________ "Jeżeli zaczynamy liczyć historię postaci w kartkach pisma maszynowego, to coś tu jest nie tak..."
"Sesja to nie wyścig" +belive me... if I started murdering people, there would have no one been left |