WÄ…tek: Mortal Kombat 1,5
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2018, 23:27   #17
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Tylko dzięki nieziemskiemu refleksowi, oraz doświadczeniu John zawdzięczał życie. Odwracając się zauważył, że ponad dwumetrowy i ważący pewnie ze 140 kilo ochroniarz miał dość niewygodną pozycję do strzału. Nie dał mu ponownej szansy. Szybko skrócił dystans otwierając walkę fintą pod wielką ręką trzymającą broń i uderzył krótko, szybko i brudno z łokcia w splot słoneczny. Nie zastanawiał się, zarejestrował nagle wyciskane powietrze z płuc, jednak szedł dalej uderzając kolanem w łękotkę od wewnątrz. Ochroniarz zachwiał się tracą zarówno powietrze jak i równowagę.

John doskoczył wykręcając rękę przeciwnika skierował jego skroń na framugę. Nieprzyjemny zgrzyt pękającego nosa połączony z falą krwi, jaka trysnęła mieszańcowi z rany był satysfakcjonujące, jednak John nie poprzestał na tym, złapał olbrzyma za uszy i ciągnąć w dół wyskoczył uderzając kolanem w złamaną już nasadę nosa. Krew chlusnęła przeciwnikowi na twarz oślepiając go na chwilę, zaś Doe poprawił kilkoma ciosami na mostek, wątrobę i kolano. Przeciwnik zwalił się na ziemię, jednak nie myślał zbyt długo się wylegiwać. Szybko i zwinnie jak na swoje rozmiary wyskoczył celując nogą w głowę nie dając chwili na okrążenie się, jednak szpieg nie dał się na to złapać. Wyprowadził równocześnie serię ponad sześciu błyskawicznych ciosów okładając przeciwnika po twarzy, szyi i obojczykach. Prędkość z jaką uderzał powodowała, że powietrze wokół rąk Johna pociemniało smugami, jakby dłonie zostawiały za sobą chwilowy ślad z czystego mroku. Zaskoczony żółtek nie zdążył zareagować gdy spadł na niego grad pięści.

Ostatnie uderzenie ponownie posłało go na deski i John chciał już rozpocząć odliczanie, gdy uparty grubas ponownie spróbował wstać wierzgając nogami. Tym razem jednak Doe wiedział czego się spodziewać i nie ryzykując uniknął uderzenia zwinnie skracając dystans. Nie było miejsca na finezje, gdy jest się twarzą w twarz z przeciwnikiem. John uderzył czołem w miazgę, która kiedyś była nosem przeciwnika i oboje zatoczyli się od siły uderzenia. Ręką zmazał krew z twarzy pozbywając się również mroczków od uderzenia i zaatakował.
Widział, że to może być ostateczny cios, więc włożył w niego całą złość. Wykorzystując dystans wbiegł na ścianę, wyciągnięta noga natrafiła na pionową powierzchnie, miękko ugięła się i natychmiast wyprostowała nadając ciału dodatkowy pęd potrzebny do zadania kończącego uderzenia. Wydając ryk triumfu John uderzył z góry w opuchniętą twarz przeciwnika wyciągniętą nogą niczym w filmach karate posyłając żółtka po raz ostatni na deski.

Głuchy łomot upadającego ciała i ciche stęknięcie podpowiedziało, że przeciwnik ma dość. Doe kopnął go jeszcze dla pewności wyładowując złość i zmył krew z twarzy chusteczką. Trudno było mu stwierdzić, czy to jego krew z rozdartej rany po muśnięciu pocisku, czy resztki nosa pół-Azjaty, pół-hipopotama z którym walczył, ale nie zamierzał się tym przejmować teraz. Podniósł broń i poprawiwszy swój granatowy garnitur ruszył za dziewczyną, która widząc wagę swoich argumentów śpiącą na podłodze czmychnęła.

- Nie bądź taka nieśmiała - mruknął John odwracając tekst dziewczyny sprzed paru minut ruszając w pościg.

 
psionik jest offline