Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2018, 13:37   #3
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Areon przyklęk przy zabitym, lecz nie kierowały nim altruistyczne pobudki. Po prostu sprawdzał czy zabity niema przypadkiem sakiewki, bo jego własna żałośnie się skurczyła. Jak na cywilizowany kraj straszne panowało tu złodziejstwo. Tu za gościnę trzeba było zapłacić! A gdzie prawo gościnności nakazujące przyjąć gościa do domu i nakarmić? A to cymmeryjczyków nazywano barbarzyńcami.
- Tobie złoto i srebro już nie potrzebne...

Areon był rosłym młodzieńcem, szerokie bary i spore bicepsy rozpychały skórzaną kurtę. Jak wszyscy cymmeryjczycy był wysoki, czarnowłosy i błękitnooki. Podczas podróży zdradził, że ściga pewnego łotra, który usiekł jego brata z zasadzki. Zamiast jak prawdziwy mężczyzna zarąbać w uczciwej walce. Zanim popłynęło zbyt wiele alkoholu dało się dowiedzieć, że poszło o jakąś kobietę.
Cymmeryjczyk był wesołym kompanem, lubił pośpiewać - choć nie umiał. Ale jak mawiał jego dziad Corwald: co się nie dogra to się do tupie. I tak samo bywało z pieśniami, które śpiewał, a których słowa mu uleciały z pamięci. Ale jako, że śpiewał we własnym jeżyku to dotychczas nikt go nie przyłapał na tym. Co przy jego kunszcie artystycznym i tak nie miało większego znaczenia.
- Wypada spełnić ostatnią prośbę.
 
Mike jest offline