Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2018, 23:37   #249
Zuzu
 
Zuzu's Avatar
 
Reputacja: 1 Zuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=hg14Ocs03xA[/MEDIA]

Brown 0 nigdy nie przypuszczała, że widok ludzi w obrożach karnej jednostki Parchów może sprawić tyle radości, ale tak właśnie było. Dla niej nie przyjechała banda kryminalistów skazanych prawomocnym wyrokiem na karę dłuższą niż dożywocie. Dla Vinogradovej z transportera na płytę lotniska wysiadła jej rodzina w sile trzech sztuk. Trzy sylwetki nad którymi górował olbrzym w pancerzu wspomaganym, za nim wysiadła druga osoba, ta zamknięta w hermetyczny kombinezon i z butlą miotacza na plecach. Ledwo Rosjanka ich zobaczyła, zaczęła biec. Dobiegła akurat gdy trzecia postać wysiadła na twardy beton, rozglądając się dookoła.
- Hektor! Chelsey! Zoe! - sylwetka w brązowym pancerzu wpadła na wielkoluda, ściskając go mocno i mrugając szybko żeby odpędzić wilgoć z kącików oczu - Żyjecie, jesteście cali - śmiejąc się z ulgi jak wariatka, uściskała Diaz, a na końcu przypadła do Nash - Tak się martwiłam…. tak się cieszę… że jesteście… cali i tutaj… i przyniosłam wam sprzęt z kapsuły - mówiła szybko pokazując gdzieś w kierunku zostawionej przy samochodzie Morvinovicza torby - Nic wam nie jest? Jesteście głodni? Na pewno zmęczeni! Przejęliśmy z kapralem Ottenem system ochrony lotniska, wieżyczki mają amunicję, nie wszystkie są zepsute. Jest też magazyn… Przynieść wam coś? Czegoś wam potrzeba?

- Oddechu
- lektor Ósemki przekazał krótką wiadomość, a Parch wbrew zmęczeniu i powadze sytuacji, uśmiechnęła się żywiej, choć w pierwszej chwili spięła się bardziej szykując na atak, lecz ten nie nastąpił. Zamiast potyczki i ciosu, otrzymała… uścisk - kolejna niespodziewana i nieroztropna rzecz. Skoro ktoś pozwalał się do siebie zbliżyć na tak niewielką odległość, powinien przede wszystkim szykować się na stracie, jednak nie w przypadku Młodej. Coś w piersi saper drgnęło i zazgrzytało, sypiąc rdzę głęboko w klatce żeber po lewej stronie ciała. Powoli podniosła ramię i delikatnie, z obawą, poklepała plecy mniejszej kobiety.
- Dzięki Młoda, też nam było dziwnie bez ciebie - wystukała na holoklawiaturze - Nie przejmuj się, posiedzimy, zeżremy coś. Napijemy się i będziemy jak nowi. Nikt ci tu nie robił problemów? Jak ty się trzymasz? - spojrzała w dół i odsunęła ją od siebie na długość ramion, oglądając uważnie. Nie dostrzegła żadnych nowych wgnieceń w pancerzu, ani ran lub siniaków. Znaczy trepy zajęły się nią porządnie, co aż tak niespodziewanie nie było. W końcu miała Mahlera pod bokiem… poza tym Młodej nie szło nie lubić. Taki parszywy urok kogoś, kto siedzi za kradzież lizaka.

Vinogradova pokręciła przecząco głową i pociągnęła nosem.
- Nie, nie nie… panowie są naprawdę bardzo mili i sympatyczni…. no i Johan opiekował się mną przez ten czas jak was nie było. Przyjechał też pan Morvinovicz i - drgnęła, robiąc się czerwona na twarzy. spuściła też wzrok - Mieli samochód… wymieniłam go… za kapsułę. Żeby pomóc w ewakuacji… ale ona tam jest wciąż na dachu i ma sprzęt… no i przyniosłam wam… przepraszam, nie spytałam czy wolno mi dysponować wspólnymi zasobami, ale… chciałam pomóc.

Brwi Nash podjechały do góry wyrażając zdziwienie bez potrzeby odpalania do tego komunikatora. Parsknęła w końcu i splunęła pogodnie na chodnik.
- Nie tłumacz się - odezwała się lektorem i po chwili wahania poklepała Młodą po ramieniu. Szybko też zabrała ręce - To był twój CH. Wspólny sprzęt. Zrobiłaś co uznałaś za konieczne. Dobra robota. Pomogła ta bryka. I pomyślałaś o nas - wzruszyła lekko ramionami - Łeb do góry. Świetnie ci poszło.

- Patrz ją Wujaszku… no ja cię jeszcze nie pierdolę
- Diaz zarechotała po hiszpańsku. Dała się łaskawie wyściskać, wycieszyć Harcereczce. Sama też suszyła klawiaturę. Jebaniutka jeszcze o nich pamiętała, no jak jej nie lubić.
- Masz dla nas prezenty? No rychło w czas. Widzisz? Zostawić cię gdzieś od razu fanty zgarniesz, jakbyś z prawilnej dzielni była - przyciągnęła mniejszą parch pod skrzydło opiekuńczym gestem - A Kudłaty flachę załatwił? Miał mi ogarnąć wódę, pendejo - prychnęła i uniosła oczęta ku niebu biorąc je na świadka niedoli - Słyszałam że mają tu prysznic. Dupa mnie swędzi, mam por tu puta madre błoto w rowie i pewnie kurwią juchę. Śmierdzę… - pokręciła głową w naganie i załamała ręce nad parszywym losem. Rozpogodziła się po niecałych trzech sekundach - Ale słyszałam że są tu prysznice. Jebnę ze dwa wiadra na klatę i będę jak nowa. Wujaszek! Idziemy koedukacyjnie szukać węzła sanitarnego! - zakończyła głośno, klepiąc olbrzymiego kutasiarza po pancernym ramieniu.

- Nom. Ślicznie. - zgodził się Hektor i głowa w pancerny hełmie skinęła zgodnie do słów drobniejszej Latynoski. Albo na całokształt tego powitania bo olbrzym w olbrzymim pancerzu jak zwykle zbyt rozmowny nie był. Ruszył jednak niespiesznie w kierunku budynku ale z powodów swoich gabarytów i tak zwykli ludzie w mniej niezwykłych pancerzach musieli utrzymywać raźne tempo by dotrzymać mu kroku.

Jeszcze Diaz nie zdążyła dobrze zejść po schodach, ani nie rzucić odpowiednio malowniczej wiązanki, gdy jej szczekaczka odezwała się głosem obcego trepa. Musiała chwilę przystanąć i podumać skąd lambadziarza kojarzy, nawet ta sztuka się jej udała, lecz zanim zareagowała pierdolnął ją między oczy o wiele ważniejszym info.
- Co?! Masz Promyczka na linii i jeszcze jej ze mną nie połączyłeś?! - ryknęła jakby jej zasiłek zabrali i kazali iść do legalnej pracy dla zwykłego do urzygu białasa spoza rewiru. - Que pollo! Łącz ją! - biegiem przetransportowała dupsko pod wczepiony w ścianę przy przejściu panel, nerwowo przylizując dłonią włosy.
- Jak wyglądam? Mam jakieś flaki na twarzy? - spytała Wujaszka, puszczając mu szybkiego żurawia.

- Jakbyś miała kołnierzyk to by można było rozpiąć. Ale poza tym jak dzwoni to leci na ciebie albo sprawę ma więc wiesz… - olbrzym w pancerzu wspomaganym przez który wydawał się jeszcze większy cofnął się do przejścia razem z Black 2 i oparł się wygodnie o ścianę górując i nad nią i nad panelem poniżej. Nie wydawał się być w ogóle zaniepokojony stanem czy wyglądem kumpeli pod kątem rozmowy z Amandą.

- Dobra mam ten panel. To łączę na ten panel.
- głos w słuchawce wykorzystał tą chwilę by przełączyć rozmowę gdzie trzeba. Teraz ekran holomnitora przed jakim zatrzymała się Black 2 migał nadesłanym połączeniem jakby od początku miał dzwonić właśnie tu i teraz. Wystarczyło kliknąć przycisk by odebrać.

- Wolałabym zapiąć. - Diaz po raz ostatni kontrolnie przejechała łapskiem po włosach i wytarła nią gębę jakby przypadkiem miała jednak resztki gnidy między zębami - Promyczka, ciebie, Majstra… a najlepiej wszystkich naraz. Tego Condora też bym zgarnęła coby się tak chico nie marnował sam, no nie? - wyburczała i przywołała na twarz szeroki, poczciwy uśmiech ulicznika numer pięć, wduszając przycisk “ODBIERZ POŁĄCZENIE”.

Hektor był jak zwykle małomówny i cierpliwy. Cierpliwie i w milczeniu w każdym razie przyjmował kolejne punkty na liście osobników do zapinanych zabaw jakie przedstawiała Chelsey. Każdy kolejny punkt potwierdzał skinieniem hełmu. Ale chyba nie chciał za bardzo odciągać piromankę od czekającej jej rozmowy. Gdy ta pacnęła przycisk odbioru ekran ożył i po drugiej stronie ukazała się blondynka w dość zwykłej, szarej podkoszulce, krótkich dżinsowych szortach i podkulonymi kolanami. Siedziała chyba gdzieś pod ścianą pewnie na podłodze bo obok niej widać było grzejnik. Twarz blondynki rozpromieniła się na widok twarzy Latynoski po drugiej stronie ekranu. Oderwała szybko od twarzy kciuka który chyba nerwowo dotąd przygryzała i uśmiechnęła się promiennym uśmiechem niczym małe blond słońce.
- Płomyczku! Jesteś cała! Tak się cieszę! Jak się czujesz? Wszystko w porządku? Możesz rozmawiać? - blondynka najpierw wybuchła radością ale szybko chyba sobie przypomniała bo zapanowała nad emocjami i spojrzała trochę z obawą i brakiem pewności na kobietę po drugiej stronie połączenia. Głos też szybko przyciszyła niepewna czy i jak swobodnie mogą rozmawiać. Mogła jej pewnie minąć jakaś przechodząca za plecami Diaz sylwetka w pancerzu i mundurze.

Jak niewiele było potrzeba do szczęścia. Wystarczył jeden rzut oka i morda Diaz poszerzyła się trzykrotnie, ukazując zęby aż do siódemek. Jej dupa żyła i nikt jej nie obił! Balle!
- Hola nińa, muy bien y tu? - spytała troskliwie, niuniając przed panel - U nas fiesta po całości! Rozjebaliśmy z Wujaszkiem już ze dwa wagony kurew i zaraz lecimy napierdalać w trzeci. Claro que si że jestem cała! Przecież to ja tu przyjechałam robić rozpierdol, si? - nawijała podnosząc głos i żywo gestykulując - Jasne że mogę gadać, dla najprawilniejszej foczy na rewirze go znajdę choćbym miała opierdolić… albo zapierdolić… Płomyczku, dla ciebie co zechcesz. Lepiej mi tu grzeczniej nawijaj co u ciebie? Jak drzwi, trzymają? Jesteś bezpieczna? Ktoś ci bruździ? Masz gnata ode mnie jeszcze?

- Si. -
przytaknęła krótko Amanda na całość tego co powiedziała do niej Black 2. Wyglądało jednak, że niunianie Latynoski sprawiało, że blondynka czuła się coraz pewniej i swobodniej. Odetchnęła z wyraźną ulgą widząc i przede wszystkim słysząc, że ta druga jest cała i rozgadana czyli zdrowa. Kiwała energicznie głową słuchając co ma do opowiadania a wzmianka o “najprawilniejszej foczy” sprawiła jej wyraźną przyjemność. Roześmiała się przy tym całkiem beztrosko. Wówczas wyglądała przez chwilę zupełnie jakby rozmowa toczyła się w normalnym świecie między dwiema studentkami czy innymi funfelami plotkującymi o czymś o czym takie panny powinny plotkować.

- U mnie tak, wszystko w porządku. Drzwi trzymają i nic mi nie jest. - zapewniła szybko blondynka po drugiej stronie ekranu. - Tak, mam gnata od ciebie. Ale zostawiłam go w pokoju. Bo chciałam do ciebie zadzwonić. Wszyscy rzucili się dzwonić bo połączenia się nagle zrobiły. Nikt nie wie dlaczego i na jak długo to każdy kto może dzwoni. No to ja też chciałam zadzwonić do ciebie. No ale się dodzwoniłam chyba do jakiegoś wojska. A on się mnie pytał jakieś dziwne rzeczy jak się nazywasz albo jaki masz numer Klucza. A ja tak się zdenerwowałam, że w ogóle nie wiedziałam co powiedzieć. Bałam się, że mnie nie połączy. Ale jakoś cię znalazł i połączył. - Amanda wydawała się bardzo przejęta gdy opowiadała swoje przygody z dzwonienia do Chelsey. Na końcu wyraźnie odetchnęła z ulgą gdy doszła do szczęśliwego zakończenia. - No i jestem. I ty też. Szkoda, że cię tu nie ma. Tak bym chciała byś tutaj była. - na koniec westchnęła lekko przygryzając wargę i przyglądając się Latynosce po drugiej stronie połączenia.

- Też bym chciała tam być u ciebie, chica bonita - Black 2 również westchnęła, opierając ręce nad ekranem i przybliżając do niego twarz. Promyczek wydawała się być na wyciągnięcie ręki, a jednocześnie tak w chuj daleko, że wkurw łapał. - No ale jestem tutaj, mamy trochę do rozwałki. Tymi zjebami w mundurkach się nie przejmuj. Świetnie ci poszło. W końcu gadamy, si? - wyszczerzyła się chcąc jakoś blondynę pocieszyć - Kojarzysz tą reporterkę? Tą z kamerą. Jest tutaj - pokazała ruchem głowy za siebie - Na tym zjebanym lotnisku. Ubiłam z nią deala. Ma mi pomóc załatwić dla ciebie transport. Parę tu chicos, jest parę fur. Coś ogarniemy, a jak nie to im tą furę podpierdolę jak wrócę - popatrzyła na Promyczka poważnie - Zaraz spierdalam na robotę, ale jak wrócę to po ciebie pojadę. Jeszcze por tu puta madre nie wiem jak i kiedy, ale przyjadę, claró?

- Ta Conti? -
zapytała Amanda lekko mrużąc oczy i przygryzając wargę. Pokiwała blond grzywką na znak potwierdzenia. - Tak, wiem która. Zrobiła ze mną wywiad. A ja byłam tam taka brudna i nieumalowana… - zmartwiła się blondyna chyba niezbyt teraz przyjemnie wspominając tamto wydarzenie z wejścia do schronu pod klubem rosyjskiego biznesmena. Zaraz jednak chyba skoncentrowała się na czym innym co mówiła brunetka po drugiej stronie. Oczy jej się rozjarzyły z nadzieją i radością.
- Naprawdę?! - wyrwało jej się w pierwszej chwili pod wpływem tych emocji.
- Och, Płomyczku, jesteś taka kochana! - dziewczyna o blond włosach rozpromieniła się wyraźnie. - Nie chciałabym by coś ci się stało. - na chwilę wargi jej zadrżały gdy targały nią sprzeczne emocje. - Ale jakbyś przyjechała jakoś to bym na ciebie czekała. No wiesz jak. - Amy uśmiechnęła się kusząco i puściła Latynosce równie ponętne oczko razem z całusem.

- Nie dygaj Promyczku, nawet w błocie i flakach jesteś 10 na 10 - parchata piromanka pokiwała głową zgadzając się z opinią własną i jeszcze uniosła palec wskazujący ku sufitowi żeby fizycznie podkreślić stwierdzenie. - Wiem co hablam, widziałam nagranie… ale wiesz - zbliżyła wyszczerzony ryj do ekranu - Tyle się ostatnio dzieje… parę razy dostałam po łbie. Pamięć mi szwankuje - westchnęła ciężko, robiąc zbolałą minę - Pamiętam że jakoś zajebiście to leciało… musiałabyś mi przypomnieć - skończyła, a wyszczerz sięgał jej praktycznie od brwi do brwi.

- Nie pamiętasz? Naapraawdęę? - Amy zachichotała w lot podejmując grę. W jednym momencie nagle wróciła jej satysfakcja, pewność siebie i radość w ruchach i na twarzy. Przeciągnęła słowa unosząc swoje holo w dłoń i unosząc je nieco do góry. Tak, że teraz pokazywało jej twarz z góry jak i front koszulki i reszty korpusu.
- Ojej, to takie przykre. - powiedziała kuszącym głosem i jakoś nie szło uwierzyć, że sprawia jej to w tym momencie jakąś przykrość. Właściwie wydawało się, że miała z tego powodu kupę radochy. No i świetny pretekst. - A to? Może to ci coś przypomni? - zapytała zatroskanym tonem i wolną reką odchyliła dekolt podkoszulka. Pod nim widać było dwie apetyczne półkule skryte tylko częściowo przez bieliznę.

- No coś kojarzę… bien… ale wiesz Promyczku. Ciągle ciężko z całością - zrobiła ubolewającą minę i tylko czy się jej cieszyły jak staremu zwyrolowi. - Nooo… przykre w chuj, bo chciałabym mieć pamięć o całości jak już tam pojedziemy z Wujaszkiem i Latarenką rozpierdol robić. Żebym wiedziała w pełni do czego mi tak por tu puta madre spieszno.

- Ah no tak. Ty jesteś taka mądra i odważna Płomyczku.
- blondynka poważnie pokiwała głową gdy wysłuchała argumentów Latynoski. - I mówisz, że to pomaga w odświeżeniu pamięci? - zapytała drocząc się gdy na chwilę koszulka znów wróciła na swoje miejsce zakrywając wdzięki blondynki. Ale teraz przy pytaniu znowu uchyliła zapraszająco rąbka tej tajemnicy.

- No. Na pewno. Ja też coś słabo pamiętam. - Ortega postanowił się włączyć do tych negocjacji zabawy nieco pochylając się tak, że pewnie pojawił się nagle w kadrze Amandy. Dotąd gdy stał przy ścianie i się nie odzywał pewnie go nie widziała sądząc po zaskoczeniu jakie na moment zaburzyło rozkoszny nastrój gwiazdy klubu “Haven&Hell”.

- Oo cześć. - odpowiedziała Hektorowi przez chwilę stropiona blondynka. Ale szybko odzyskała rezon. - Ale to jak tak to chyba mam coś co pomoże. - powiedziała znowu z uśmiechem Amanda i sądząc po zmianie konta widzenia kamerki musiała coś chyba ustawiać w swoim holo. Black 7 zaś klepnął w ramię 2-kę wskazując swoją pancerną łapą na przycisk zooma panelu przy jakim stali.

- Siiiiiii? - Diaz wcale a wcale nie wyglądała na rozradowaną. Morda się jej szczerzyła, oczęta świeciły. Złapała Wujaszka za rękę, bo w końcu byli una familia i obrabiali się razem w jacuzzi, poza tym wielki pendejo też się pewnie za Promyczkiem stęsknił - Widzisz Promyczku jaka ty mądra i prawilna jesteś? - Piromanka aż westchnęła z wrażenia czekając na ciąg dalszy.

Blondynka roześmiała się i pokiwała głową aż część loków zasłoniły jej twarz. Poustawiała widocznie co trzeba bo z ekranu zaczęła dobiegać muzyka wpasowana w klimat klubu w jakim zwykle pracowała blondynka. Postawiła gdzieś swoje holo tak, że zrobiła się znowu nieruchoma kamera pokazującą jakieś kible. A dokładnie przejście między ścianą z umywalkami a kabinami do nich. Ale i tak uwagę przykuwała gibająca się pośrodku ekranu blondynka.
- Na czym to ja stanęłam? - zapytała prowokująco niewinnym głosem wdzięcznie parodiując grzeczną uczennicę. Przy okazji błądziła dłońmi po dole swojej podkoszulki zawijając ją tak, że na chwile widać było jej brzuch czy biodra to ją puszczała i ten fragment ciała znów znikał. - A no tak! Bo chyba było coś, że tutaj chyba pamiętasz. - tancerka spojrzała w dół zaglądając sobie samej w dekolt i kiwając głową jakby naprawdę sobie przypomniała co kojarzy trochę jej Płomyczek. - A może z tej strony? - zaproponowała blondynka kręcąc zgrabny piruet i odwracając się tyłem do kamery. W końcu zdjęła wreszcie tą podkoszulkę gdy się wreszcie nią pobawiła i zabawiła ukazując nagie plecy skażone jedynie dość wąskim paskiem pasków od stanika.

- Nie jestem pewna która strona jest ta właściwa - Black 2 bawiła się w najlepsze, rzucając Wujaszkowi wymowne i napuszone spojrzenie pod tytułem “to moja dupa!”. Nadal zgrywała zagubioną i skołowaną, przynajmniej werbalnie. Dorzuciła też ciężkie, rozdzierające serce westchnienie - Moze jak będę miała obie, dojdę do tego która to była. - rzuciła oczywiście bez grama podtekstu.

- Naprawdę? I myślisz, że to by pomogło? - Amanda na moment przybrała poważny ton głosu i wyrazu twarzy więc wyglądała jakby wzięła słowa Black 2 jak najbardziej poważnie. Blond włosy opuściły jej się na dół gdy spojrzała na swój front który wedle Diaz tak bardzo miał pomóc w odświeżeniu pamięci. Gibająca się kusząco półnaga blondynka na holo ścianie wielkości prawie naturalnej musiała zwracać uwagę przechodzących mundurowych. Bo Diaz widziała kątem oka jak jakiś się zatrzymał i momentalnie zdawał się być pochłonięty tym show jakie miał przed oczami.

Amanda zaś z udanym namysłem westchnęła i wyprężyła swoje tylne dźwięki gdy dłonie zawędrowały jej do tyłu by rozpiąć czarny pasek na plecach. Po chwili zniknął on gdy wesoło pomajtała skrawkiem czarnego materiału i rzuciła go gdzieś poza kadr. Wreszcie odwróciła się frontem do kamery ale te dwa, najatrakcyjniejsze i najbardziej rozpoznawalne atrybuty wciąż zasłaniała dłońmi i ramionami. Pobawiła się jeszcze chwilę z widzami nim wreszcie odsłoniła te dwa skarby.
- A teraz? Coś już sobie przypominasz Płomyczku? Bo ja cię pamiętam bardzo dobrze. Każdy centymetr. Ale tak bardzo chciałabym mieć te twoje centymetry tutaj przy sobie. - Amanda w miarę jak mówiła wypełniała ekran gdy z wolna zbliżała się do holo aż jej bujające się atrybuty i rozmaślone spojrzenie wypełniały ten ekran.

- A czekaj, czekaj… chyba coś mi świta - Diaz zrobiła minę jakby intensywnie myślała i już prawie miała odpowiedzi na dręczące ją pytania. - Świetnie ci idzie Promyczku… muy bien… też bym chciała mieć cię tutaj. Zerżnęłabym cię tak, zę przez tydzień byś okrakiem musiała chodzić - westchnęła tym razem nostalgicznie, bolejąc na odległością która je dzieliła.

- O tak! Zerżnij mnie! - jęknęła rozkosznie zachwycona słowami Płomyczka blondynka. Jęknęła tak nagle i tak rozkosznie, że i stojący nieco z boku Ortega i już ze dwóch stojących mundurowych poruszyło się jakoś niespokojnie. Po pancerzu wspomaganym więcej nie było widać ale po dwóch żołnierzach wrażenie jakie wywołała Amanda było bardzo wyraźnie widoczne. Przełknęli ślinę albo nerwowo podrapali się po szyi. Zwłaszcza, że artystka wcale nie zamierzała na tym zakończyć swojego prywatnego show dla swojego Płomyczka.

- W każdej pozycji i z każdej strony! - syknęła słodko, prowokującym szeptem blondyna sięgając dłońmi w stronę swoich dżinsowych szortów. Zaczęła je ściągać całkiem zwinnie i sprawnie. Szybko zsunęły się po jej długich nogach znikając z ekranu. - A jak teraz Płomyczku? Przypominasz coś sobie teraz? - zapytała troskliwie siadając na podłodze i zdejmując ostatnią materialną przeszkodę. Teraz kamera obejmowała prawie całą długość gorącej blondynki od jej zapraszająco rozchylonych nóg, przez szybko oddychający brzuch, dwie rozedrgane półkule i wreszcie samo wytęsknione spojrzenie.

- Wydaje mi się, że teraz już pamiętam - Latynoska wymruczała drapieżnie, obmacując wzrokiem ciało po drugiej stronie ekranu. Tak… Promyczek była taka urocza i kochana, a do tego jaka zaangażowana! Same plusy - Nie wszystko, ale tak… resztę sobie przypomnimy jak tu zjedziesz. Sprawdzimy dokładnie. W każdej pozycji i z każdej strony - rzuciła obietnicą, oblizując powoli wargi. - Przygotuj mi się tam ładnie, claró? I weź też lasso i kapelusz. Lubię cię w tym kapeluszu.

Amy podniosła się z podłogi ale też nie tak zwyczajnie. Podniosła się i nawet idąc na czworakach miała w sobie jakąś kuszącą grację która aż prowokowała by po nią sięgnąć.
- O ja też lubię ten kapelusz. - skinęła blond główką wyraźnie ucieszona z wyboru Diaz. Uklękła przed swoim holo biorąc go do ręki ale tak nakierowując by Płomyczek nie zapomniała tak prędko jej jędrnych wdzięków. - I lasso? Będziemy używać lassa? Z każdej strony i z każdej pozycji? Ale super! - blondynka rozradował się jakby dostała właśnie prezent na urodziny. - Zwłaszcza jak po tym mam chodzić okrakiem przez tydzień. - wyszczerzyła się wesoło zbliżając twarz do holo i puszczając wesołe oczko Latynosce po drugiej stronie. - Tylko wyjdź z tego cała Płomyczku. Wyjdź i przyjdź do mnie. To ja ci zrobię co zechcesz. - twarz Amandy na koniec spoważniała i w oczach pojawił się błysk niepokoju. Jednak chyba nie chciała kończyć takim akcentem więc pożegnała się soczystym całusem jaki zostawił ślad na ekranie.

- Tranquilla nińa, tranquilla - Latynoska zaniuniała do holo, przejeżdżając palcem po policzku cyfrowego widma - My tu z Wujaszkiem i Latarenką mamy temat pod kontrolą. Zajebiemy jeszcze parę kurew, a potem jak tu przyjedziesz możemy się jebać nawet na środku płyty lotniska, a co! - wyszczerzyła się szeroko, zdając sobie sprawę że mają widownię… i dobrze! Łatwiej potem przyjdzie znaleźć ochotników do wycięcia do burdelu.
- Poza tym Promyczku wiesz ile tu dobrych dup w mundurach się szwenda? Ich też zaprosimy do zabawy, co? Takie zestresowane chłopaki chodzą, szkoda by ich było. - rzuciła znowu całkowicie bez podtekstu.

- Oh, Płomyczku, z tobą do zabawy to możesz zaprosić kogo zechcesz. - Amy też chyba zdawała sobie sprawę, że ten prywatny początkowo i nieplanowany pokaz dla Latynoski trochę wymknął się spod kontroli. Ale wydawała się czuć z tym jak ryba w wodzie. Zebrało się wokół terminala i dwójki Parchów już z dobry tuzin osób. Wszyscy wydawali się spijać każde słowo, ruch i dźwięk z tego holo dialogu. - I fajnie tam jest mówisz? To jakbym tam była mogłabym może dać jakiś show live a nie tak tylko przez holo. Przecież wiadomo, że najlepszą metodą na wszelki stres są cycki do pomiętolenia. - Amanda nieco wygięła się pod koniec by podstawić pod obiektyw rzeczony przyrząd antystresowy. Zaś Black 2 słyszała część rozmów mundurowych.

… co się tu dzieje?... co to za jedna?... co? co ona mówi? bo nie słyszałem… widziałeś jakie ona ma cycki?... to “ta” laska!...jaka?... no ta z klubu, mówiłem ci jak wróciłem z przepustki... widziałem ją na żywo jest świetna… stary ja ją teraz widzę!... przyjedzie tu? myślicie, że ona tak na serio?... ej, a ta to kto?... czemu ta blondi tak się do niej łasi?... Amanda! Niesamowita Amanda!... przypomniałem sobie jak jej było...cholera muszę iść do kibla...no, gorący towar z niej...słyszałem, że jest droga...ta w obroży też jest niczego sobie...ale tą blondi skądeś kojarzę...a to nie jest ta laska z wiadomości?... jakich wiadomości?... z wiadomości to ta Conti sie gdzieś tu kręci… też z niej niezła szpryca...wiecie, że jak znalazłem jej ubranie to mi kazali zostawić przy wejściu i mnie nie wpuścili do środka?...dziwisz się? to laskowy prysznic więc wpuszczają tylko laski...mnie by wystarczyło zobaczyć ją pod prysznicem...jak mówiłeś nazywa się ta tutaj?...Amanda...tak? ale one jakoś inaczej mówiły...jakieś babskie sprawy...myślicie, że są parą?... cholera wie, sam się zapytaj jak taki ciekawy jesteś...myślicie, że serio ją zerżnie z każdej strony, że przez tydzień będzie chodzić krakiem?... no co ty głupi jesteś? tak tylko pewnie gadała by lepiej wyglądało…

- Balle… przydałyby się coś wymiętolić Promyczku. Dla odstresowania - Black 2 pokiwała głową zgadzając się ze stwierdzeniem blondynki i chciwie wpatrywała się w pokazywane przez wyświetlacz wdzięki - Teraz mam robotę… por tu puta madre legalną… ech - splunęła na ścianę wyrażając tym czyste oburzenie i zniesmaczenie - Będziemy niedługo z Wujaszkiem spierdalać. Wrócimy i trukniemy o transport dla ciebie. To niedaleko, si? Jakby się znalazło paru do pomocy w przeprowadzce to można by ich potem zaprosić na prywatny pokaz z cyckami do łapek. Co tam we dwie się tylko będziemy bawić? - wyszczerzyła się, łypiąc dyskretnie na trepów za plecami.

- O tak. Im nas więcej tym nam weselej. - zgodziła się pogodnie blondynka po drugiej stronie holo. Zrobiła kusząco zapraszającą minkę puszczając na koniec oczko. A, że patrzyła wprost w oko holo po swojej stronie każdy kto oglądał holo na ścianę terminala miał wrażenie, że puściła te oczko i wdzięczy się właśnie do niego. Efekt mokrego dialogu między dwiema kobietami też dał się zauważyć i w otaczających dwójkę Parchów kręgu mundurowych. Chyba byli pod takim wrażeniem pod jakim można było być po świetnym przedstawieniu tej klasy. Wyglądało na to, że nie będzie łatwo im zapomnieć tej sceny. Niektórzy ewidentnie chcieli ją sobie zachować wyciągając mniej lub bardziej dyskretnie własne holo i nagrywając sobie co się tylko dało. Co prawda byli mundurowymi więc mieli swoje hierarchie i rozkazy. Ale pozytywne i mokre ziarno widocznie zostało zasiane. Tak można było sądzić po czerwonych policzkach, podekscytowanych szeptach, jakichś okrzykach zachęty i kiwania głowami. Gdyby trafiła się okazja przetransportowania blondynki tutaj, gdzie mogła by cieszyć oko na miejscu swoimi zdolnościami i talentami to pewnie ktoś ochotny powinien się znaleźć.

Wewnętrzny rechot rozsadzał Diaz, zachowała jednak poważną minę i tylko szczerzyła się niezobowiązująco aż po ósemki.
- Przygotuj się tam ładnie Promyczku i spakuj swoje zabawki - odezwała się do holo, przejeżdżając językiem po dolnej wardze - I skołuj mi jakieś ciuchy, claró? Te moje mają na sobie już za dużo śladów po kurwach. Założę co wybierzesz… ale i tak najlepiej nam się rozmawia bez niczego - wyszczerz, o ile to możliwe, jeszcze się poszerzył - Uważaj tam na siebie, bądź grzeczna. My spierdalamy w miasto. Jakbyś coś chciała zostaje tu Harcereczka. Niech cię z nią połączą. Brown 0. A teraz bądź grzeczną chicą i kopytkuj się umyć i przyszykować.

- Dobrze Płomyczku. Będę tu czekać na ciebie mokra, rozwarta i gotowa.
- Amanda uśmiechnęła się lubieżnie i podniosła swoje holo do góry. W ten sposób obraz pokazywał jej głowę i zaraz potem piersi. Właśnie wolną dłonią bawiła się nimi a na pożegnanie posłała w samo holo kolejnego całusa. Któryś z marines cicho jęknął, inny szybko odszedł kierując się w stronę toalet. Mimo, że ekran już zgasł chwilę jeszcze trwała ta konsternacja w większości mężczyzn w takich czy innych mundurach zerkając tęsknie, z zaciekawieniem, czy fascynacją i na już wygaszone holo czyli znowu zwykły kawałek ściany terminala to na dwójkę Parchów przy panelu. Zwłaszcza latynoską dziewczynę z miotaczem i ciężkim pancerzem piechoty. Wydawało się, że spora część widzów ma sporą zagwozdkę co i jak tutaj jest grane, między nią a tą specjalistką od erotycznych show po drugiej stronie jaką pewnie też spora ich część jak nie znała to kojarzyła chociaż z wcześniejszych występów w klubie.

- Ehhh… mierda. Mówiłam że zajebista ta moja dupa, si? Szkoda że jest tak daleko. W tym zjebanym schronie pod HH - Parch westchnęła ciężko, zakładając ramiona na piersi i kręcąc głową - Myślisz że ta reportereczka jeszcze okupuje prysznic? Co prawda wolę Promyczka, ale mało jest takich wdzięcznych i uroczych chicas jak mój Promyczek - znowu westchnęła - Wyjebałabym coś… Majstra też nie ma, a ruchać mi się chce.

- Nie widziałem by wyszła bo pewnie gdzieś by tu się kręciła z tą swoją kamerką.
- odpowiedział Hektor rozglądając się ponad głowami rzedniejącego tłumu jaki rozchodził się już po zakończonym widowisku. Na główną część terminala mieli całkiem niezły widok. No a przynajmniej Black 7 w swoim pancerzu w którym przerastał i wzrostem i masą nawet najroślejszych ludzi. A prysznice miały być w schronie poniżej. Z tego miejsca było widać tylko drzwi prowadzące na schody do tych schronów.

- No. Ta blondyna to hot chica. - zgodził się Black 7 odklejając się od ściany i ruszając w stronę schodów do tego schronu z prysznicami. Zerknął w dół i na idącą obok towarzyszkę doli i niedoli. - Ta Conti też jest niezła. - powiedział jakby szacował Latynoskę pierwszy raz. - Chcesz ją wyjebać? - zapytał trochę z widocznym zafascynowaniem w głosie. - No nie wiem. Ja myślę, że ona tylko tak podpuszcza wszystkich dookoła. - wujaszek zdradził swoje podejrzenia względem reporterki.

- Zobaczymy - Diaz wyszczerzyła fizjonomię wcale nie wyglądając na zmartwioną co będzie. Promieniowała pewnością siebie jak wystawiona na zbyt długie przebywanie na skażonym terenie. - Kto wie Wujaszku, może ci sie zrobi mały pokazik? - spytała lampiąc się do góry na hełm PW i przeszła na rodzimy dialekt - I przy okazji zrobi się mały przedpremierowy pokaz dla tych leszczy. Sami we dwójkę jej nie wyciagniemy z burdelu. Trzeba jeszcze paru łbów. Nie dygaj, się ogarnie. Przecież nie zostawimy tak prawilnej dupy kurwom na żer. - prychnęła niezadowolona, gdy mijali pierwsze schody w dół, idąc tam gdzie strzałeczki pokazywały.

- No. Szkoda by było. - Latynos skinął głową co przełożyło się na ruch jego szczelnego hełmu o lustrzanej szybce. Schodząc po schodach wydawał się zastanawiać jakby taka misja ratunkowa dla Promyczka miała wyglądać. Przeszli przez podziemia kierując się strzałkami i minęli zdenerwowanych żołnierzy którzy kierowali się w przeciwną.

- … A co ma do tego, że jestem facetem? No jestem. Czemu nie mogę wejść do babskiego prysznic? Sam słyszałeś jak mówiła, żeby jej przynieść jakieś ubranie no to przyniosłem a ci… - jakiś rozżalony żołnierz skarżył się idącemu obok kumplowi a ten kiwał głową też widocznie w pełni zgadzając się z jego opinią. Para Parchów spotkała małą grupkę mundurowych w niedużym pomieszczeniu. Sądząc po strzałkach były za nimi szatnie i prysznice. Dla panów na lewo dla pań na prawo.

Sądząc po jeszcze mokrych włosach jeden czy dwóch mundurowych właśnie skończyło brać prysznic i dopinali swój bojowy ekwipunek kierując się ku wyjściu na powierzchnię. Bliżej dwójki Blacków było też z pół tuzina. Z tego gdzieś połowa grzecznie rozeszła się do odpowiednich przejść wciąż będąc uwalanym brudem, błotem, krwią i posoką. Ale ze dwóch wyraźnie kłóciło się z żandarmerią. MP-iki stali twardo we trzech na posterunku i pilnowali porządku. Za nimi stało jakieś biurko na którym leżała już niezła sterta ubrań. Chyba w zdecydowanej większości albo uniwersalne, robocze kombinezony albo inne cywilne ciuchy z czego nawet wystawał gdzieś spod nich pasek stanika. A ci dwaj mundurowi kłócili się w najlepsze z żandarmami.

- No kurwa, stary nie bądź chujem co? Tylko tam wejdę i dam jej to co chciała. No na chwilę no. - żołnierz starał się chyba przybrać proszący ton ale niezbyt mu to wychodziło. Brzmiało jakby miał ochotę wejść w kolejne stadia konfliktu z żandarmami.

- Do tego możesz sobie iść. A ten jest dla pań. Nie chce mi się tego po raz kolejny tłumaczyć. - żandarm też wydawał się być zirytowany co najmniej całą tą scysją. Wskazał na męski prysznic a potem na żeński nie dając się przekonać kolejnemu mundurowemu.

- Właściwie to ja się chyba czuję kobietą. - powiedział znowu ten żołnierz po chwili namysłu i teraz starał się znowu brzmieć przekonywająco na kolejnym stopniu dyskusji. Żandarm uniósł brew i zlustrował powoli od góry na dół i z powrotem stojącego przed nim szeregowca.

- Pogadaj tak jeszcze trochę to może faktycznie będziesz. Zbieraj się stąd póki jeszcze możesz. - odparł nieprzyjemnym tonem szef żandarmów gdy spojrzenie wróciło mu do twarzy. Ewidentnie męskiej twarzy. Wreszcie wszyscy spojrzeli na dwójkę Parchów która zatrzymała się tuż za nimi.

- A co? A ona może tam wejść? - zapytał z pretensją ten drugi wskazując na Black 2 a potem na żeński prysznic.

- Tak. A wy możecie isć do tego drugiego. Idźcie tam, z powrotem na góre czy chcecie mieć tutaj problem? - żandarm wydawał się być niewzruszony chociaz też przez chwilę przyglądał się przybyłej dwójce dając znać, że nie ma problemu z braniem odpowiedniego prysznica ale już z mieszaniem owszem.

Dla Diaz wszyscy w mundurach, a zwłaszcza tych psich, byli chujami i to do szczania, ale nie przyszła tu tym razem robić dymu, a próbować coś osiągnąć. Słuchała jak się z prysznicowymi wykidajłami wykłócają, prychając w końcu dość głośno. Chłopaki rzeczywiście mieli ciśnienie i znając życie co drugi zjedzie pod tym prysznicem na ręcznym, chyba że jak dobrzy koledzy obsłuża się wzajemnie między sobą.
- Czy wy mi właśnie próbujecie putanas wmówić społeczno-kulturową tożsamość płciową nie pytając o osobiste deklaracje i odczucia? - Parch uniosła obie brwi i zazezowała na strażników teksasu - A co jeżeli chcę wejść tam? - wyszczerzyła się szeroko, pokazując kciukiem na męski prysznic - Albo jeżeli obie będziemy chciały się tam przenieść? - wyszczerz się poszerzył - Chuj w to że już tam Conti siedzi. Jakby jej nie było kto by mi umył plecy? - westchnęła ciężko, patrząc wymownie na Wujaszka.

- Panowie na lewo. Panie na prawo. A jak ci to nie odpowiada nie musisz brać prysznica. - żandarm odpowiedział skazańcowi spokojnie wskazując kciukiem za siebie na odpowiednie pomieszczenia o których mówił. Dwójka żołnierzy przyglądała się tej nowej rozmowie na ten sam temat z zainteresowaniem.

- To niesprawiedliwe. Dlaczego porządny żołnierz nie może wejść tam gdzie jakiś Parch może. - jęknął niezadowolonym głosem jeden z nich wskazując na Diaz a potem na żeński prysznic.

- Jeszcze tu jesteś? - żandarm odwrócił się w jego stronę i dwaj mundurowi popatrzyli na siebie smętnie i w końcu podobnie jak poprzednio spotkana dwójka zaczęli się zbierać do odejścia.

Diaz zrobiła krok do przodu, podchodząc pod warujących trepów i obcięła ich wymownie od góry do dołu, macając się po klacie. Syknął rozszczelniony pancerz, po chwili kawałki blachy zadzwoniły o podłogowe płytki uwalniając ją od zbędnego ciężaru.
- I mam zdechnąć brudna? - wydęła smutno usta, ściągając bluzkę. Rzuciła ją pod nogi, odkopując pod ścianę razem z płytami pancerza. Zrobiła drugiego kroka, stając tuż przed dwoma typami - Wolałabym wziąć szybki prysznic z wami. Tobą i tobą - kiwnęła na nich brodą, zakładając łapska na klacie żeby przypadkowo podnieść uwolnione z ubrania cycki, lepiej je eksponując - Rżniemy te gnidy od kilku bitych godzin, wam też przyda się parę minut przerwy. Nikt was nie podpierdoli jak zejdziecie z posterunku w szczytnym celu. Potem może już nie być okazji, wiecie jak jest - wzruszyła ramionami.

Diaz miała wrażenie, że ci dwaj poboczni żandarmi to chyba chętnie by skorzystali z jej propozycji. Ale jednak ten ich szef od gadania chociaż przez chwilę oceniał z bliska jej wdzięki to jednak okazał się nieugięty. - Szatnia jest tam. - wskazał na wejście do żeńskiej szatni i pryszniców. Diaz odebrała na HUD przekaz od Hektora. “Idź. Ja to załatwię po swojemu.” Sam Black 7 stanął obok niej i na głos zapytał z wysoka tego od gadania.

- A ja mogę iść tam? - zapytał wskazując na męski prysznic. Żandarm podniósł na niego głowę i skinął zgodnie głową. Black 7 odkiwnął i spokojnie ruszył w stronę wskazywanego wejścia.

- Wasza strata - Black 2 rozłożyła bezradnie ramiona, a ryj się jej zaczął cieszyć. Odwróciła się na tych dwóch co zamierzali odejść i dyskretnie pokazała oczami aby szli za olbrzymem. Chyba domyślała się co kochany Wujaszek zamierza odpierdolić, jej zostało znaleźć Conti. Jak gdyby nigdy nic przeszła na damską stronę, przechodząc przez szatni tam gdzie prysznice w poszukiwaniu reporterki.

Diaz przeszła przez drzwi i znalazła się w szatni. I wyglądała jak klasyczna szatnia publiczna ze zwykłymi ławkami i metalowymi szafkami na rzeczy osobiste. Ale, że wszystko to było bez żadnych xenos, ani ich wyraźnych śladów to jakoś z tymi paroma kobietami które były na różnym etapie rozbierania się, ubierania czy wycierania wyglądało to jakoś zaskakująco normalnie. Tutaj wydawało się, że wojna toczy sie gdzieś tam, na powierzchni czy innym świecie. Ostatni raz tak normalnie było w prywatnych kwaterach schronu pod klubem “H&H”. Trochę mało standardowe były widoczne pancerze, broń magazynki i tego typu wojskowy ekwipunek pozostawiony albo ubierany przez użytkowniczki szatni. Jasno więc zdradzało to ich zajęcie i szturmową profesję. Wśród nich jednak Conti nie zauważyła. Reporterka była o tyle charakterystyczna, że chyba jako jedna z nielicznych jeśli nie jedyna nie paradowała z bronią i w pancerzu nawet tam, na powierzchni. Dalsze przejście emanowało parą i trochę jeszcze przytłumionym szumem prysznicowej wody. Też wydawał się być elementem nie na miejscu taki zwykły prysznic gdy wokół trwał armagedon.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy...
Zuzu jest offline