Łowca powoli ruszył w stronę południowego wejścia. Powoli przemieszczał się, cały czas obserwując wartownika. Wszytsko szło dobrze, dopóki podczas przekraczania ścieżki rozdzielającej dwa pasy krzaków, Trandoszański wartownik nagle, jakby tknięty jakimś instynktem, obrócił głowę i spojrzał wprost na łowcę. Nastęne wydarzenia potoczyły się niczym błyskawica. Wartownik wrzasnął coś głośno i jednocześnie zasypał ścieżkę serią z karabinka. Blasterowe wiązki energetyczne cięły powietrze wokół Khorta, ryły ślady w ziemi tam, gdzie trafiały w grunt. Jedna z nich zostawiła osmalony ślad na naramienniku Lyrio, który nie tracąc zimnej krwi wystrzelił jedynie ułamek sekundy po wartowniku. Smuga energii z karabinu snaperskiego wypaliła w gadzie dziurę na niemal pół torsu i nieszczęsny buntownik padł martwy na ziemię. -Lyrio, tu Ziggy. - Łowca usłyszał głos droida w komunikatorze. -Nastąpił nagły wzrost transmisji z bunkra! Coś się stało?
__________________ -To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację. |