Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2018, 20:42   #123
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Ach, kobiety: chcą żeby coś było, jednocześnie zaś nie chcą, żeby było. Przy czym zaczynają od nie chcą, jeśli zaś się zgodzisz, dowiadujesz się, że jednak uczyniłeś niewłaściwie.
- Agnese, powiedz po prostu czego chcesz, bowiem chciałbym spełnić twoje plany, ale kompletnie nie rozumiem. Chętnie to uczynię. Chciałabyś, żebym ruszył z tobą, czy nie? Wiem, że to może być niebezpieczne oraz zdaję sobie sprawę, że mogę ci narobić kłopotu. Jednocześnie też zależy mi na tobie oraz przebywaniu obok - widać było, że mężczyzna jest skołowany.
- Chcę by to była twoja decyzja. - Agnese przyglądała mu się. - Tylko tyle mój drogi. Jesteś dorosły, jesteś świadom konsekwencji i wiesz na czym ci zależy. Ja też powiedziałam moje obawy. Przejdziemy się?
Wampirzyca powiedziała, że nie chce, powiedziała, że chce, powiedziała, że pozostawia mu decyzję.
- Pójdę z tobą - powiedział spokojnie, albo raczej udając spokój, jednocześnie zaś przysięgając sobie, że prędzej padnie, niżeli będzie prosił ją specjalnie o pomoc. Zdawał sobie sprawę, że jego narzeczona jest bystrą kobietą i może sama to zrobić. Jednakże obiecał sobie, że nie poprosi i nie wezwie pomocy. Jednak miał jakąś męską dumę. Wampirzyca ucałowała go z uśmiechem, jakby w ten sposób akceptując jego decyzję

Tymczasem z korytarza usłyszeli nagle krzyki dobiegające z areny. Niewątpliwie wyrażające rozkosz zbiorową. Niewątpliwie bardzo duża grupa ostro się zabawiała, zaś okrzyki:
- Szybciej!
- Bierz mnie.
- Dalej
!
I mnóstwo innych zaczęły coraz głośniej przenikać przestrzeń.
- Doskonale, teraz nikt nie powinien zobaczyć, jak sprawdzam co tam u księżnej. - Agnese uśmiechnęła się. Wampirzyca czuła zapach rozgrzanych ciał, niemal wyczuwała pulsowanie krwi w sali. Czuła jak pobudza to jej apetyt. Apetyt zarówno na krew jak i na seks. Jednak nie dała tego po sobie poznać. Zerknęła na markiza. - Podejdziemy?
Skinął.
- Jak myślisz, co oni robią? - spytał trochę lękliwie.
- Brzmi jakby uprawiali zbiorowy seks. Podejdziemy to sprawdzimy. - Wampirzyca pewnym krokiem ruszyła w tamtą stronę.
Ruszyli więc.

Poprzednio cała sytuacja wyglądała raczej, jak rozbieranki, pieszczoty lub po prostu szereg indywidualnych aktów. Obecnie wszystko przypominało zbiorowe szaleństwo, splot ciał, spoconych, jęczących, nie zwracających uwagi na nic poza czystym seksem. Kobiety były brane przez kilku mężczyzn jednocześnie, zaś same trzymały dłońmi penisy dwóch partnerów. Czasem zaś kilka kobiet dobierało się do jednego samca, pieszcząc go oraz całując razem, lub dosiadając go. Niektóre panie zajmowały się sobą. Agnese dostrzegła choćby, ja dwie z nich używało jednego fallusa, który zapewne posiadał dwie użytkowe końcówki i jednocześnie spoczywał w ich ciałach. Wszystko to krzyczało, jęczało, wzdychało, pulsowało, strzelało sperma, która rozpryskiwała się na nagiej skórze.


Wampirzyca poczułą jak robi się jej przyjemnie mokro, chętnie sama dołączyłaby się do tego szaleństwa, spijając rozpalone osóbki, ale… zerknęła na markiza. Czuła jak w jej ustach zasycha, a wargi pierzchną, ale powstrzymała się przed oblizywaniem. Zamiast tego przyglądała się wijącym ciałom szukając bledszej skóry księżnej. Znalazła ją. Bez najmniejszej wątpliwości. Akurat oddawała się pełni zabawy. Klęczała w pozycji na pieska. Jeden spośród mężczyzn leżał pod nią. Ona zaś tańczyła nadziana na jego męskość. Drugi brał ją w pupę, trzeci, niewątpliwie największy pechowiec, zajmował się jej ustami.
- Jaaa … - usłyszała głos markiza. - Czy dalej chcesz iść do tego pokoiku? - spytał.
- Oczywiście, że tak, mój drogi. - Jej głos był spokojny. - Takie widoki bardzo mnie podniecają, ale nie chcę cię do niczego zmuszać.
- Czy … no nie podej … znaczy nie chcę tam iść w tłum, ale jeśli … nikogo tu nie ma. Jeśli chcesz, mogę, możemy zrobić to tutaj, jeśli chcesz się patrze
ć - widać było po nim kompletnie pomieszanie oraz wewnętrzną walkę.
- A tobie nie podoba się ten widok? - Agnese spojrzała na markiza z uśmiechem. Mimo całej sytuacji była opanowana. Jednak teraz mógł zobaczyć pożądanie w jej oczach. Ten znajomy głód. - Wiesz… jak zwykle nie mam bielizny, więc nawet nie musiałbyś mnie rozbierać.
- Podobać? Widok. Nie wiem, jest, jest inny … niżeli to, co przywykłem z tobą, lub nawet z Gillą. Tutaj oni, jakby nie obchodziło ich z kim, tylko żeby noooo chędożyć. Trudno mi uwierzyć, żebym chciał się kochać z byle kim, byle się kochać.
- Niektórym zależy tylko na przyjemności
. - Podeszła do mężczyzny kładąc mu ręce na ramionach. - To jak? Mogę się oprzeć dłońmi o ścianę. - Przysunęła się bardzo blisko tak, że ich usta prawie się spotkały. - Jest mi potwornie mokro skarbie.
- Możesz się oprzeć nawet o barierkę
- wskazał poręcz, za którą na dole kilka metrów poniżej rozgrywała się scena zbiorowego seksu. - Jeśli chcesz patrzeć, oprzyj się o to.
Agnese podeszła do barierki opierając się o nią. Jej nozdrza drażnił zapach kochających się par. On stojąc jednak za nią raczej nie miałby specjalnie otwartego widoku na scenki na dole.

Kiedy wampirzyca oparła się pochylając uniósł dół jej złoto-niebieskiej sukni. Zarzucił jej na plecy, potem halkę odkrywając cudownie wypięty tyłeczek. Była rzeczywiście mokra. Pożądliwie patrzył na jej szparkę szybko rozpinając swój pas oraz opuszczając spodnie i pantalony. Jego męskość właściwie wyrwała się na wolność. Wyskoczyła błyskawicznie ustawiając się do boju i już po chwili wampirzyca odczuła jej czubek na wargach swojej, jak to nazwała Gilla, cipki. Była twarda, jednocześnie zaś delikatna. Przynajmniej przez chwilkę ślizgając się po jej płatkach, aż nagle mocnym ruchem wcisnęła się w nią głęboko dochodząc do samego końca oraz zderzając namiętnie ich rozgorączkowane ciała. Agnese jęknęła głośno, jednak jej głos zniknął pośród wielu podobnych dźwięków. Sama naparła jednocześnie na biodra markiza, sprawiając, że zderzyli się z sobą niemal boleśnie.
- Alessandro … - mężczyzna usłyszał, jak mówi jego imię. Jej głos był głośny, zupełnie jakby chciała się przebić przez tą wrzawę.
- Agnese … - doszedł do jej uszu nie aż tak głośny ton markiza, który głównie jęczał. Zresztą choć jej okrzyk był wiele głośniejszy, spośród tych na arenie nikt nie zwrócił na niego uwagi. albo nawet jeśli zwrócił tam działo się tyle ...

Piękna florencka wampirzyca czuła, jak porusza się wewnątrz niej coraz szybciej. Czuła jego dłonie na swoich plecach, jak opierał się na niej jednocześnie przytrzymując strój kobiety, żeby nie opadł. Wampirzyca zacisnęła swoje dłonie na balustradzie. Była potwornie rozpalona, czekała niemal od samego początku tej zabawy. Z jej ust z każdym uderzeniem wyrywał się krzyk. Z zachwytem obserwowała wijące się, rozpalone pary. Tyle świeżej krwi… a ona była coraz bardziej głodna. Jednak czuła, iż powoli markiz w niej dochodzi. Ten twardniejący oręż w jej ciele, tkwiący, poruszający się szybko, coraz szybciej. Poczuła jak naglę powiększa się przy swoim trzonie oraz nagle uczuła najmocniejsze uderzenie, które trafiło jej tylną ściankę. Potem zaś to samo miejsce zostało ostrzelane, wyjątkowo mocno jego nasieniem.
- Agneeeeeee … - jęknął za nią.
Wampirzyca poczuła jak wraz z jego wytryskiem sama dochodzi. Jej biodra zaczęły poruszać się w niekontrolowany sposób, nabijając się na jego członka. Okrzyki zamieniły się jęk, a chwilę później w pomruk przyjemności. Oparła cały swój ciężar o barierkę, mając nadzieję, że ta wytrzyma. - Ach Alessandro… - Szepnęła cicho, przymykając oczy. Chciała jeszcze, chciała poddać się temu szaleństwu.

Chyba właśnie to wyczuł. Przez chwilę bowiem ciężko wzdychał jeszcze ruszając się w niej.
- Kochanie, bardzo chcesz tam zejść? - spytał chwilę później, kiedy powoli doszedł do siebie. - Czy bardzo chcesz? Jeśli tak, to … chodźmy tam - powiedział narzeczonej.
Wampirzyca zerknęła na niego przez ramię.
- Chcę tylko byś wziął mnie jeszcze raz. - Uśmiechnęła się do mężczyzny. W jej głosie dało się usłyszeć pożądanie, głód tak dobrze znany Alessandro. - Byś kochał się ze mną przez cały ten czas nim pojawi się Alessio. Może być tu.. możemy sobie znaleźć jakiś ustronny kącik na dole.
- Wobec tego chodź
- skinął poważnie. Rzeczywiście sytuacja wyglądała tak, że całe liczne towarzystwo gziło się na środku, zaś na boku były miejsca, łącznie z poduchami, szezlongami oraz fotelami. Ujął jej dłoń i powoli poprowadził na dół. Agnese z uśmiechem ruszyła za nim. Czuła jak po jej udach spływa jego nasienie. Dała się mężczyźnie poprowadzić w miejsce,w którym będzie się czuł dobrze. Czyli na bok, na poduszkę. Była to wielka poducha, niczym wewnątrz perskiego haremu. Przy niej stały oczywiście inne, żeby chętni do zabawy mogli się zabawić wedle swej woli. Stojąc tutaj, brzeg owej kotłującej się ciżby, znajdował się jakieś trzy i pół metra dalej.

Alessandro chwycił ją za ramiona wpijając najpierw swoje usta w jej wargi.
- Kocham cię - wyszeptał.
- A ja ciebie skarbie. - Agnese oddawała jego pocałunki, pozwalając dłoniom poruszać się po jego ciele. Chciała go rozebrać, dotknąć jego rozpalonego ciała. Teraz jednak ograniczała się do radości z jego gorących, wilgotnych warg. - Weź mnie mój drogi.
- Wezmę
- ułożył ją podobnie jak wcześniej, nawet nie zdejmując sukni w pozycji na pieska. Na wysokiej poduszce tak, że jak on stanął za poduszką mógł spokojnie wziąć ją na stojąco. Znowu dół sukni oraz halki powędrowały na plecy klęczącej, opierającej się rękami na poduszce wampirzycy. Zaś jego spodnie oraz pantalony na dół. Jeszcze nie stał mu ponownie, więc chwilkę zajął się jej pupą całując, pieszcząc, dotykając. Pochylił się całując jej tyłeczek, zaś jego palce powoli przesuwały się wzdłuż jej mokrej szparki. Potrzebował jeszcze chwili, ale starał się już ją zaspokoić wstępnie. Wampirzyca poddawała się jego pieszczotom. Chciała się obrócić, ale trochę obawiała się by nie speszyć markiza. I tak była w szoku iż nie obawiał się jej wziąć przy tych ludziach. Chociaż to może niewłaściwe słowa. Obawiał się, ale zrobił to dla niej, wychodząc potwornie daleko poza własne zasady i moralność osobistą. Czuła jak jej wciąż rozpalone ciało, zaczyna drżeć, jak z jej szparki wciąż sączą się ich wymieszane soki. Delikatnie napierała na palce kochanka, który zaczął wciskać jej do jej wnętrza. Nie pieścił już słodkiego wąwoziku, ale po prostu wkładał w nią dwa najdłuższe palce, przesuwając po przedniej ściance. Jego usta całowały jej odkryte pośladki.


Starał się odizolować od wszystkiego, zając tylko swoja ukochaną. Odsunąć wizję mnóstwa penisów, cycków, zadków kotłujących się, odrzucić jęki, okrzyki oraz wszystkie inne rozlegające się obok. W końcu Agnese nie wytrzymała i obróciła się na plecy. Palce markiza wysunęły się przy tym gwałtownie, ale wampirzycy zdawało się to nie przeszkadzać.
- Wybacz, ale chcę cię całować. - Uśmiechnęła się do niego i wyciągnęła dłonie, zachęcając by się do niej przysunął.
- Och, już nie tylko przysunąć - mruknął podniecony - myślę że mogę coś więcej - przytulił się do niej, jedną dłonią obejmując, drugą ściągając dół stroju. Widać nie było wygodne. Inna kwestia, że wampirzyca czuła, że po zdjęciu tego spróbuję rozebrać także ją. Ponadto widziała, że jego męskość zaczynała być wystarczająca, żeby wśliznąć się w nią wypełniając głęboko. Agnese zagarnęła swoją suknię razem z halką i uniosła je ku górze. Jedna z jej nóg spoczęła na biodrze mężczyzny.
- Chcę ciebie skarbie. - Jej głos drżał lekko, usta były wysuszone, stęsknione za jego pocałunkami. Zacisnęła dłoń na zebranych sukniach, dociskając je do swego ciała, tak by nie utrudniały mu ruchu.
- Więc masz, - już faktycznie nie bawił się w rozbieranki. Zresztą swoje spodnie i pantalony zrzucił. Kobieta po prostu leżąc czułą, jak jej odkryte łono nagle zaczyna się rozciągać. Męski przedmiot wkraczał w nią, rozszerzał, wypełniał, zaś warki markizy zbliżyły się do jej warg, kiedy pochylił się. Leżał na Agnese niemal podpierając dłońmi, ażeby nie było jej za ciężko. I całował. Zaś jego biodra wykonywały kolejny ruch za ruchem. Powoli unosząc się, żeby gwałtownie wbić się ku głębokiemu wnętrzu jej ciała. Agnese przytrzymywała jego głowę jedną dłonią, drugą nadal trzymając suknię. Oddawała jego pocałunki. Nogi owinęła wokół jego bioder i cieszyła się tym jak ją penetruje. Głosy wokół jakby znikły. Teraz liczył się Alessandro, jego ciepło, jego dotyk. Mężczyzna czuł jak wampirzyca całuje go coraz zachłanniej, jak opierając się na nim nogami, stara się na niego napierać biodrami. Brał ją coraz mocniej i czuła, jak właściwie niemal odlatuje w niej, niemal dochodzi, jak odsuwa wszystko poza nią na bok, zaś ona właściwie też ledwo zarejestrowała jakieś dwie postacie, które zaszły ich z boku i zaczęły całować jej główkę z obydwu stron. Obydwie całkiem nagie: mężczyzna i kobieta. Nie znała ich. Alessandro nawet nie widział i nie czuł ich, chociaż były tuż obok. Agnese uznała, że zajmie się nimi później. Teraz była zbyt bardzo rozpalona i zbyt bardzo chciała dojść. Rozcięła swój język, pozwalając by jej vitae wypełniło ich usta. Wsunęła swój język w jego usta. Doskonale wszystko zbiegło się z wystrzałem, który ponownie poczuła wewnątrz siebie.
- Achhhhhh! - markiz jęknął. Odleciał, czuła to. Odleciał kompletnie, zaś jego męskość wyrzuciła w nią kolejne porcje nasienia. Zaś dłonie przybyszów zajęły nagle jej biodrami z boku. Mężczyzna i kobieta nie przeszkadzali jej, po prostu pieścili. Agnese kochała być dotykana, uwielbiała gdy jej ciało było “celebrowane”. Teraz krzyknęła głośno dochodząc wraz ze swoim partnerem. Powoli wycofała swój języczek, zaleczając rankę. Wpatrywała się w Alessandro, pozwalając sobie tylko na ułamek sekundy spojrzeć na osóbki, które się do nich dołączyły.
 
Kelly jest offline