12-02-2018, 08:48
|
#13 |
| Baza Wojskowa.
Czekali. Zastanawiali się, czy zejść szybem, czy raczej wezwać windę. Zerkali na siebie niepewnie. Wtedy to usłyszeli. Coś podążało szybem w górę. Coś mniejszego niż człowiek. W końcu wyskoczył wprost między nich. Statek.
Sprzedaż sprzętu zajęła im prawie dwa dni. Wymienili na amunicję kaliber 12mm. W sumie tylko rusznikarz chciał z nimi handlować. Większość ludzi zmieniała pomieszczenia na statku, gdy pojawiali się w pobliżu. Mowy nie było o jakimkolwiek handlu. Toteż po absurdalnie przesadzonych cenach zakupili sto czterdzieści cztery sztuki amunicji. Cena wygórowana. Choć nie było wątpliwości, że dobrze użyte mogły zmienić się w sto czterdzieści cztery trupy. A to już czyniło cenę akceptowalną.
W garażu był jeszcze pojazd, którego postanowili nie sprzedawać. Część niewolnic wymienili na paliwo. Pozostawało pytanie kto i dokąd pojedzie nową zdobyczą.
Victor miał to po co przybył, łącznie z amunicją do swoich ulubionych pistoletów. Pir został bez hirdu. Za to ze strzelbą i worem amunicji. Obydwaj wiedzieli gdzie znajdą płaskowyż. Musieli przejechać prawie cały kontynent ze wschodu na zachód. Ale żaden z nich nie wspomniał temu drugiemu, że właśnie tam stara się dotrzeć. W ogóle nie specjalnie rozmawiali. Dom w kontenerze.
Popijali herbatę, czy też jakąś jej zmutowaną pochodną. Na moment obydwoje pozwolili sobie na rozluźnienie. I wtedy pojawił się ten nieprzyjemny dźwięk. Obydwoje wiedzieli na co się zanosi, toteż musieli poczynić przygotowania. I choć żadne z nich nie musiało tego mówić, to obojgu wyrwało się w tym samym momencie - Burza piaskowa.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
| |