Wątek: Rycerska Rzecz
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2007, 19:44   #4
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Podróż trwała już naprawdę długo i Sarze wyraźnie zaczęło się nudzić. Krajobraz za oknem był jednostajny, natomiast współpasażerka... nie zachęcała swoja postawą do rozmowy. Dziewczyna dyskretnie zerkała w stronę damy, która jawiła jej się jako bardzo wytworna i elegancka. Odruchowo przeczesała swoje długie czarne włosy, zakładając luźne kosmyki za uszy, aby w ten sposób zająć czymś dłonie i ukryć skrępowanie. Raz jeszcze spojrzała na kobietę, teraz jednak skupiła wzrok na jej sukni.

„Taka piękna. No tak... a ja nawet jednolitej sukienki nie mam, tylko ten skórzany bezrękawnik i spódnicę, której czerń już zdążyła wypłowieć od ‘przygód’ z moimi specyfikami.”

Szesnastolatka westchnęła ciężko, podpierając policzek dłonią.

„Niech coś się stanie... Noooo...”

Wtem powóz zatrzymał się, a zaraz potem w drzwiczkach ukazał się eskortujący kobiety sługa hrabiego.

- Proszę... Proszę zobaczyć...
- wystękał.

Sara w mgnieniu oka podniosła się ze swoje miejsca, cisnąć się do wyjścia. Nie zważała już nawet na skrzywioną minę i wyraźne oburzenie współpasażerki.

- Co się stało? –
dopytywała się ciekawie mężczyzny, lecz ten sam stał jak zaklęty, wpatrując się teraz gdzieś w przestrzeń.

- Oj, przepraszam! –
dziewczyna rzuciła w stronę damy, kiedy przydepnęła niechcący skraj jej sukni, po czym wyskoczyła zgrabnie z powozu...

... wprost na czarną smugę wypalonej trawy.

- Co tu... się stało?


Rozejrzała się wokół ze zdziwieniem. Początkowo nie rozumiała... Czyżby wypalanie pół wymknęło się spod kontroli? A może to burza sprzed czterech dni?

Kilka uderzeń serca minęło, zanim dziewczyna dostrzegła wystające spomiędzy popiołów kości... Wtedy to przypomniała sobie o wyznaczonym przez hrabiego zadaniu. Serce jej skuły okowy strachu.
Raz jeszcze, marszcząc brwi, przyjrzała się miejscu, które niedawno tętniło życie – ot przeciętna wieś ze swymi skandalikami i świętami. Teraz nie zostało nic...

Dziewczyna ruszyła przed siebie wolnym, aczkolwiek zdecydowanym krokiem. Coś chrzęściło pod jej stopami. Zagryzła zęby, szła jednak dalej... Tam, gdzie ogień poczynił największe zniszczenia.

- Panienko. –
usłyszała nieśmiałe nawoływanie Attera.

Głos jego był cichy, jakby z trudem wydobywał się ze ściśniętego gardła... jakby nie potrafił przebić się przez płachtę grozy, która zawisła w powietrzu.

Sara zignorowała ostrzeżenie, brnąc dalej przez zgliszcza. Przykucnęła dopiero przy grupie bielejących pośród popiołów kości ludzkich. Z torby, przytwierdzonej do paska od spódnicy, wyjęła skórzaną rękawiczkę i założyła na prawą dłoń. Dopiero teraz dotknęła kości, a potem popiołów wokół nich.

- Taak... Siarka tutaj... zresztą jeszcze unosi się w powietrzu, mimo że ogień dawno się zagasił... –
rzekła do siebie półgłosem. – Zwęglenie, jakiego nie dokonałby piec piekarza... Kości są wręcz przeżarte i niemal puste wewnątrz... Żółte pęknięcia...

Nawet nie odrywając wzroku od szczątków, Sara sięgnęła do kieszeni, skąd wyjęła nieduży, skórzany woreczek. Rozsypała odrobinę jego zawartości – białego proszku - na kościach i przyjrzała się im, znów marszcząc brwi. Proszek zaczął syczeć i skwierczeć, paląc się przy dotknięciu z ludzkimi szczątkami.

- Mrówczy kwas... Może nawet odrobina babskiej żółci...


Siedząc tak pośrodku wielkiego cmentarzyska, Sara wyglądała, jak gdyby nie zdawała sobie sprawy z tragedii, która się dookoła niej rozegrała. Jej twarz była spokojna. Jedyne emocje, jakie odbijały się na niej to powaga i skupienie. Widać dziewczyna analizowała coś bardzo wnikliwie, zupełnie przy tym zapominając o otoczeniu.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline