Berdycha bolała łeb od pompowania sił magicznych w kulę ognia która miała zabić maga. Wyrządzony przez nią krater był niczego sobie. Półork wyszczerzył swoje żółte zębiska w grymasie zwycięstwa. "Ale zaraz nie bądź pizda! Wszystkich nie ukatrupiliśmy jeszcze" - pomyślał Berdych. Odwrócił się do leżącego Wróbla i kapitana. Chciał im podać dłoń by pomóc wstać, ale pewno uznali by to za zbytnie spoufalanie się - ale pizgło - skomentował tylko sucho. Porywczy Berdych rzucił się ze swym berdyszem na wielką babę, która ujeżdżała Dychę. Chciał ją ogłuszyć uderzając ją w tył głowy.
*** Zlecenie jak to zlecenie, w dupie miał politykę i dwa zwaśnione państwa. Dopóki szło zarabiać na wojnach i różnego rodzaju podjazdówkach pomiędzy Alanią i Chovarcią był zadowolony. Ani myślał zastanawiać się kim był ich zleceniodawca i co chciał osiągnąć przez porwanie tej dziewki. Wiedział tylko, że jeśli im się uda i przeżyją będzie miał na karku następnego wroga.
Ostatnio edytowane przez Feniu : 13-02-2018 o 21:25.
|