Wątek: Rycerska Rzecz
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2007, 21:24   #5
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Andre uważnie obserwował mnicha kiedy ten głosem pełnym patosu chwalił swego boga. Dostrzegł błysk w oku kapłana, który bardziej pasował mu do ulicznego cwaniaczka niż wielebnego. "On nie jest taki głupi, na jakiego wygląda" - pomyślał al`Thor. Wiedział, że przedstawienie jakie odstawił wymachując drewnianym dragiem, było raczej na pokaz, gdzie on ze swoją tuszą mógłby mierzyć się z jego szermierską finezją?

Poza tym, spór na środku traktu mógłby zwrócić uwagę ścigających. Już myślał, że zostawił za sobą siepaczy von Steinacha, kiedy wpadł głupio w łapy osiłkom Mekratha. "To nie jest mój najlepszy dzień" - odezwała się w nim nutka refleksji. Bandyci raczej będą niemiło wspominać konfrontacje z nim, a właściwe z jego rapierem. Zobaczywszy jednak jak dwóch kompanów pada od ciosów jego broni, sięgnęli po kusze ... "I oto jestem" - pomyślał, obserwując spod ronda szerokiego kapelusza mnicha i jego wierzchowca. "Jak ja mogłem skusić się na taką chabetę" - myślał, patrząc jak muł ledwie stoi na nogach dźwigając otyłego wielebnego Benta.



Schował pięknie zdobiony sztylet do pochwy przy pasie. Brązową skórzaną kurtę, kryjącą w wewnętrznych kieszeniach osiem sztyletów do rzucania, pozostawił rozpiętą. Tak na wszelki wypadek ...

- Wybacz mi wielebny moje krotochwile, na które mi się zebrało w iście złej godzinie. Me niegodne i arcyśmieszne poczynania, spowodowane są napadem, który miał miejsce nieledwie godzinę temu na mojej osobie. - zaczął ostrożnie. - Konia musiałem do Ville - de - Clee odprawić, bałem się, że te psie syny bez czci i wiary, z kuszy zechcą ustrzelić mego rumaka, którego ze względu na swą rączość Zefirem nazwałem. - jeszcze raz wykonał zamaszysty ukłon. - Największa cześć niech będzie Powracającemu, a dostatek i dobrobyt nigdy nie opuszczają,tobie podobnych - wielebny, sług jego majestatu. - miał nadzieję, że mnich nie widział chwilowego skrzywienia wąskich ust al`Thora, kiedy wypowiadał te słowa i nie wyczuł szyderstwa, którego w to zdanie Andre włożył sporą dawkę.

- To dla mnie zaszczyt, że mogę Ci towarzyszyć do dworu hrabiego Franciszka. - kapelusz Andre, znów znalazł się blisko podłoża. "Zaczyna mnie to denerwować" - myślał, otrzepując nakrycie głowy z pyłu. Jego ręka bezwiednie powędrowała w kierunku sztyletu, lecz w ostatniej chwili powstrzymał się. "Masz dość problemów, chłopie, nie stwarzaj sobie nowych" - strofował się w duchu. - Jakiż ze mnie prostak, wybaczcie świętobliwość, przedstawić się zapomniałem. Moja skromna osoba najemnikiem jest w potrzebie bliźnim pomagającym... za odpowiednią zapłatą ma się rozumieć.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline