Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2018, 19:57   #2
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
rpa, gdyż takie właśnie miano nosiła siedząca na ramieniu czarownika sowa, z pretensją spoglądała na swego pana zasypiającego nad kuflem piwa. Wrodzona złośliwość nie pozwoliła przepuścić takiej okazji i pociągnęła tamtego za ucho swoim dziobem. Przebudzenie krasnoluda było niemal natychmiastowe. Złapał się za bolące ucho i warknął do siedzącego mu na ramieniu ptaka:
Jeszcze jeden taki numer, a zrobię z ciebie rosół!
Orpa najwyraźniej miała sobie za nic rzucane w swą stronę groźby, gdyż bezceremonialnie dziobnęła Eruda w czoło, prosto w centralny punkt tatuażu składającego się z poziomych linii okalających uproszczony wizerunek rozwartych sowich oczu i dzioba.
Ty mała… – Czaromiot w odpowiedzi zerwał się i wyciągnął w stronę ptaszyska pokryte tatuażami ręce, lecz nie miał szans go schwytać, gdyż tamto szybciutko wzleciało, by następnie przycupnąć na jednej z belek. Spoglądając z góry pohukiwała w sposób przywodzący na myśl śmiech. Ostatecznie cel został osiągnięty, na krasnolud wrócił do wspólnego biesiadowania.

racając na miejsce poprawił swoją brązowo-szarą szatę oraz skórzaną kryzę spoczywającą na barkach. Pokryta wzorami przypominającymi pióra stanowiła miejsce, gdzie sowia towarzyszka brodatego magika najczęściej przesiadywała. Na strój maga składał się dodatkowo szeroki pas pokryty niewielkimi wycinanymi ornamentami. Przytroczone miał doń liczne sakiewki oraz sztylet służący częściej za nóż, aniżeli broń. Całość dopełniały wystające spod szaty portki oraz dobrej jakości, acz już trochę wysłużone, skórzane buty.

am Erud, jak na krasnoluda przystało, posiadał zadbaną, brodę z wplecionymi weń czerwonymi oraz błękitnymi paciorkami. Czubek głowy miał już praktycznie całkiem łysy, ale na potylicy zostało mu nadal trochę włosów. Włósów, które by białe. Miał już wprawdzie trochę lat na karku, lecz to i tak nie stanowiło wyjaśnienia dla takiej, a nie innej ich barwy. Być może był więc jednym z tak zwanych albinosów, osób, co przyszły na świat wybielone. Z drugiej strony był krasnoludem i magiem, a takiego połączenia nie widywało się często, ba można by rzec, że niemal wcale. To też nie głupim pomysłem wydawał się ten jakoby to właśnie od czarowania tak mu łeb wybielała. Jak było naprawdę wiedział jedynie sam zainteresowany, lecz nie uznawał on, by była to informacją, którą trzeba się dzielić. O wiele żywiej wolał debatować nad sprawami magicznymi, przybyszami, zaklęciami, sferami i innymi takimi rzeczami, które zwykł skrzętnie zapisywać w dzienniku opatrzonym, jak praktycznie wszystko co posiadał, symbolem sowy. Dość niecodzienna maniera, ale lepiej jest nie wnikać w dziwactwa czaromiotów, bowiem gotowi jeszcze zmienić w żabę, albo i co gorszego uczynić.

koro już o dziwactwach wspomniano nie można nie poruszyć kwestii tatuaży, którymi to zdawał się być w całości wymalowany, bowiem miał je i na rękach, i na szyi, jak również na głowie. Z tego co Erud im do tej pory opowiadał miały ponoć skrywać w swych zawiłych liniach magiczne formuły na specjalne okazje. Twierdzenie o tyle niezwykłe, co dość trudne do uwierzenia. Owszem spotykało się różne rzeczy, które czaromioci zaopatrywali w swoją moc. Miecze, zbroje, pierścienie, kije, skarpety, no po prostu wszystko… No właśnie wszystko… Być może rzeczywiście nie były to bujdy, a szczera prawda? O tym to już zapewne będzie im dane się przekonać podczas wyprawy.

 
Zormar jest offline