Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2018, 20:02   #3
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
W żaden sposób Drack się nie krępował, tylko sięgnął po naleśniki, biorąc w garść od razu trzy. Wgryzł się w nie ze smakiem i głośno mlaskając w krótkim czasie je pochłonął. Popił piwem, zdrowo przechylając kufel, który po chwili był już opróżniony prawie do połowy.
- Uuahh… - przetarł usta przedramieniem i głośno beknął.
Pochylił się do przodu, chwycił jeden z bochenków w łapy i rozerwał go na pół. Zapach świeżego pieczywa jeszcze bardziej pobudził jego apetyt. Wbił się zębami w trzymaną w ręku piętkę, czemu towarzyszyło przyjemne chrupnięcie zarumienionej skórki chleba. Z ewidentnym zadowoleniem wymalowanym na rumianej twarzy zaczął żuć, zabierając się za obieranie ze skorupek, gorących jeszcze jaj.
Ktoś inny mógłby się oparzyć, ale dla wychowanego praktycznie w kuźni krasnoluda nie był to żaden problem.
Drack lubił sobie pojeść to oczywiste. Tym bardziej jednak nie szczędził sobie ciepłej strawy gdy widniała przed nim widmo wielodniowej wyprawa. Takiej, na której nie będzie okazji pozbierać grzybów, lub zastawić wnyków na królika, lub złowić choćby lichej płotki w pobliskim strumyku. Nie wspominając o rozpaleniu ogniska by to wszystko podgrzać.
Wyprawa, na której uwędzone na pergamin mięso zbrzydnie, a suchary stwardnieją do takiego stopnia, że łamać je będzie trzeba za pomocą młota i dłuta.
Był tymi czynnościami zupełnie pochłonięty. Drack nie odzywał się przy tym nie dlatego, że nie wypadało mówić z pełnymi ustami - to mu nigdy nie przeszkadzało - tylko dlatego, że raczej nie był zbyt wielką duszą towarzystwa. Oczywiście daleko mu było do samotnika, ale zwykle raczej trudno mu było przejąć inicjatywę w rozmowie.
Także teraz poświęcał się w zupełności zapychaniem po brzegi swojego żołądka, bacznie obserwując nowe skądinąd towarzystwo.
Był raczej zadowolony z tego, że w grupie znalazło się aż trzech jego pobratymców, sprawiało to, że jakoś można było przełknąć obecność spiczastouchego. Dwoje ludzi trudno było mu w tej chwili jakoś ocenić, rzucający zaklęciami był pewnie jak zwykle mało przydatny, Rynn wydawała się być ogarnięta. Najdziwniejszy był jednak niziołek, który wyglądał, jakby go jakaś samica rosomaka dopiero co z dziupli wypuściła. W niczym to Drackowi nie przeszkadzało, ale łapał się na tym, że w zadumie patrzył na Myszołowa, zastanawiając się ile jeszcze dziwów na świecie czeka by je zobaczyć.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline