Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2018, 21:14   #126
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Powrócili ponownie do rozwidlenia ruszając w przeciwnym kierunku. Tutaj wydawało się po jakimś czasie, że istot zamieszkujących tą część jest więcej. Problem jednak polegał na tym, że było mnóstwo rozwidleń, gdzie jak się wydawało wampirzycy, słychać było jakieś odgłosy, ale nie wiadomo całkiem jakie. Szczękanie, jęki, rozmaite odgłosy dochodziły do wrażliwych uszu Agnese wzmocnione oraz odbite setki razy od skał. Trudno wybrać, aż nagle, właściwie tuż za rogiem zobaczyli leżącą na podłodze kobietę. Ot tak po prostu. Leżała nieruchomo, ale widać było, że była ranna czy okaleczona. Jednak stanowczo coś jej było. Wyglądała jakby, cóż wampirzyca znała ten objaw, leżąca kobieta wypiła zbyt wiele krwi.

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/ab/c7/73/abc773d2e9bf46999b449aa3774e6088.jpg[/MEDIA]

Ewentualnie jeszcze wspomniany napitek posiadał jakąś niestandardową zawartość. Kiedy leżąca dostrzegła ich chyba. Pewnie chciała się odezwać. Może prosiła o jakąś pomoc? Agnese ruszyła w jej stronę, dając znak swym towarzyszom by zostali. Idąc wyostrzyła zmysły obserwując aurę wampirzycy. Contarini dostrzegła przede wszystkim głęboką czerwień, wręcz pulsującą, strzelającą gejzerami namiętności, która obejmowała zarówno markiza, jak Alessio, jak również ją samą. Aura pulsowała drżąc oraz gwałtownie wirując. Leżąca kobieta patrzyła na nich, bowiem niewiele więcej mogła uczynić. Może jej dłonie jedynie lekko drżały. Stanowczo nie dość, że upiła się krwią, której zbyt wielka ilość rozsadzała jej żyły, to jeszcze owa przesadzona ilość spowodowała, iż jej rozgorączkowane ciało chciało, potrzebowało, pragnęło kogoś kto zaspokoi ją upuszczając wypełniającą energię na wszelkie możliwe sposoby. Signora Contarini znała ten stan, był naprawdę niebezpieczny dla wampira, choć rozmaici przedstawiciele jej gatunku mogli reagować inaczej. Niektórzy dostawali straszliwego kopniaka mocy, ale tracili panowanie nad sobą, zaś ta leżąca kobieta po prostu padła nie mogąc nic kompletnie uczynić. Taki stan był jeszcze groźniejszy, ponieważ wypełniające ją potęgi i żądze nie mogły, nie miały szans nigdzie znaleźć ujścia. Agnese przykucnęła obok wampirzycy. Znała dwa sposoby na przyniesienie jej ulgi. Była miła wersja i ta mniej miła. Contarini oparła ostrze, wprost naprzeciwko twarzy leżącej na ziemi kainitki.
- Szukam Czerwonego Oka. - Agnese uśmiechnęła się ciepło, w jej oczach widać było jednak niebezpieczne ogniki. Wierzyła, że Alessio z przyjemnością ulżyłby nieśmiertelnej w tej chwili, ale ona ani nie za bardzo miała na to czas, ani nie czuła potrzeby by jej pomagać. Choć właściwie musiała uwzględnić, że kobieta, która nie jest w stanie się ruszyć, tylko może jakoś delikatnie przesuwać końcówki palców najwyżej, nie będzie jej potrafiła udzielić żadnych informacji, bowiem niby jak? Do poinformowania trzeba chwilę pomyśleć oraz mieć na to siłę. Obydwóch elementów przealkoholizowana krwią wampirzyca nie posiadała obecnie. Agnese chwyciła rękę wampirzycy i rozcięła jej nadgarstek ostrzem. Buchnęła krew zalewając wszystko dookoła. Nawet parę kropel trafiło na wspaniałą złoto-niebieska suknię Agnese, obecnie wprawdzie dosyć wymiętoloną.
- Eee, co właściwie robisz? - nawet Alessio chyba nie wiedział, co się dzieje. Dla niego to był jakiś dziwaczny rytuał prędzej kojarzący się z gnębieniem niżeli właśnie pomocą. Agnese odczekała, aż z wampirzycy upłynie co nieco krwi i zalizała ranę, starając się z niej nie pić. Chociaż wcale nie było łatwe. Dla wampira krew to zawsze krew, jednak Contarini miała wprawę w ograniczaniu swych naturalnych instynktów nawet podczas seksu, albo szczególnie podczas niego. Właśnie stąd zyskała większe opanowanie, niżeli większość wampirów.
- Teraz porozmawiamy? - Głos Agnese nadal był spokojny. Nie zwracała uwagi na swoich towarzyszy, najwyżej potem będzie tłumaczyła im swój “sadyzm”.
- Dzięki - chyba rzeczywiście trochę pomogło, bowiem leżąca wampirzyca nie patrzyła już tak błędnym i obłędnym spojrzeniem, jak jeszcze przed chwilą. Owszem, ładnie uśmiechała się i do mężczyzn i do Agnese na zasadzie znanego powiedzenia: “żeby życie miało smaczek …”, ale przede wszystkim była wdzięczna, to Agnese wyczuwała. - Dzięki pani, chyba lekko przesadziłam, ale wiesz, jak są urodziny … Jesteś tutaj nowa? Nie widziałam cię wcześniej - mówiła może niezbyt głośno, może niekiedy przerywała, ale ogólnie wydawało się, że wraz z upuszczeniem krwi zaczęła jej wracać normalność.
- Jestem tylko w odwiedziny. Szukam kogoś, a Czerwono Oko podobno wie gdzie ta osoba jest. - Agnese dopiero teraz puściła rękę wampirzycy.
- Nie mam pojęcia, gdzie jest ta dziwka - ale słowo “dziwka” wymówiła bardzo cicho rozglądając się. - Musisz spytać Leokadię. Ona jest jedną z jej przybocznych. Ale uprzedzam, to sukinsynica lubiąca się mścić. Dlatego lepiej się z nią dogadać. Czuję od ciebie siłę - przyznała wampirzyca, którą odratowano właśnie - jednak lepiej nie mieć pamiętliwych wrogów. Uf, dziękuję - powtórzyła ponownie. - Czy mogłabyś mi udostępnić jednego z tych panów na chwilkę? - spytała spokojnie. - Albo dwóch, albo jeśli też chciałabyś … - zawiesiła seksownie głos.
- Gdzie ją znajdę? - Agnese nie zważała na prośbę o wypożyczenie narzeczonego.
- Właśnie na urodzinach. Tam zabawa trwa jeszcze w najlepsze, ale miałam już dosyć. Poznasz ją bardzo prosto, ma ciemną skórę. Ponoć wywodzi się z jakiegoś dalekiego czegoś - chyba nie wiedziała, jak powiedzieć kontynent.
- Gdzie jest to przyjęcie?
- Tam dalej - spotkana wampirzyca wskazała na jakiś boczny korytarz i po prostu drzwi. - Zresztą będziecie słyszeć pewnie dochodząc tam, bowiem wszystko, kiedy wychodziłam, było otwarte.
Właściwie to Agnese cały czas zdawało się, że słyszy takie odgłosy, tyle, że echo odbijające się sprawiało, iż nie miała pojęcia, gdzie to wszystko odbywa się.
- Czyje to urodziny? - Agnese podniosła się planując ruszyć w kierunku odgłosów.
- Otello. Taki jeden, nawet sympatyczny facet. Wiesz, z tych co potrafią być mili podczas seksu oraz dadzą nawet wspólnie possać delikwenta. Wszyscy go lubią - wyjaśniła jej. - Ma takie kręcone włoski.
- Cudownie. - Agnese zetknęła na swoich towarzyszy. - Chcecie iść ze mną?
- Lepiej trzymać się razem - stwierdził Alessio. - Nie wiadomo, kto pojawi się, więc warto być gotowym.
Markiz tylko pokiwał twierdząco. Widać było, że jest pełen obawy, jednocześnie jednak determinacji. Trzymał dłoń ciągle na głowni swojego ostrza, chociaż najpewniej miałby niewielkie szanse przeciwko wampirowi, choć przy pomocy sztuczek Alessio mogliby się wspólnie obronić.
- Udawajcie moje ghule i trzymajcie się blisko, dobrze? - Już nie patrząc na leżącą na ziemi wampirzycę, ruszyła we wskazanym kierunku. Może jak dobrze pójdzie znajdą faerie bez angażowania Czerwonego Oka.

Mężczyźni skinęli i ruszyli wskazanym korytarzem, zaś wampirzyca, która im doradziła prysnęła gdzieś dalej. Powoli faktycznie wydawało się, iż zblizaja się do jakiejś imprezy. Słyszeli wzmagającą się kocią muzykę, jakieś jęki, krzyki, śmiechy:
- Bierz ją.
- Jest twój!
- Kochany, wbij we mnie tego swojego kła.
Oraz sto tysięcy podobnych.

Faktycznie, korytarz wydawał się ucywilizowany, to znaczy był oświetlony lampami olejowymi, dosyć słabo, ale jednak. Ponadto wykute przejścia zostały wyłożone także jakimiś płytkami. Wreszcie gdzieś za zakrętem otwarła się przed nimi przestrzeń, bardzo duża komnata mająca kilka szerokich łóżek. Na każdym z nich znajdował się kłębek kilkorga istot, pewnie wampirów, ghuli oraz zwyczajnych ludzi, skropionych krwią lub uprawiających seks.

[MEDIA]http://dghilug.pxd.pl/gallery/pic663/v2017041016412169308902.jpg[/MEDIA]

Komnata miała kilka dodatkowych wyjść, zaś pod jej ścianą stało kilku muzykantów w fikuśnych strojach, którzy przygrywali zabawie. Agnese szybko przyjrzała się grajkom szukając tam znanego sobie barda, po czym rozejrzała się za ciemnoskórą Leokadią. Nie było jednak ani jednego, ani drugiej. Natomiast grajkowie po prostu grali, wydawali się na przestraszonych ludzi, ale kto wie. Ogólnie pewnie ze dwadzieścia ciał szalało na wyłożonych łóżkach. Wampirzyca usłyszała, jak jej narzeczony przełyka głośno ślinę kompletnie zszokowany. Agnese zerknęła jednak na Alessio.
- Widzisz tu gdzieś swoją znajomą?

Ten jednak pokręcił przecząco, choć ogólnie spoglądał dosyć zaciekawiony na zabawę wampirów.
- Ech, zbyt stary jestem - uznał po chwili.
- Na co? - Agnese uśmiechnęła się. - Na igraszki z wampirami?
- Eee, nie - parsknął Alessio. - Raczej na taką grupową zabawę. Jeszcze kiedy miałem tysiąc czy dwa, ale po pięciu trochę odpuściłem - wyjaśnił mając lekko fałszywy uśmiech. Widocznie wahał się.
Agnese bez skrępowania ruszyła przez salę. Szukała Faerie, Leokadii albo jubilata. Skoro był taki lubiany, to może będzie wiedział gdzie co jest.
- We Florencji, mamy elizjum, które specjalizuje się w takich rozrywkach. - Wampirzyca musiała bardzo się pilnować, przy wszechobecnych zapachu krwi. Czuła jak jej kły lekko pulsują pod dziąsłami. - Opiekuje się nim mój przyjaciel.
Kolejne przełknięcie śliny Alessandro, który pewnie zastanawiał się, w ilu takich orgiach wzięła udział jego ukochana. Chyba żaden mężczyzna nie lubi myśleć o takich sprawach. Jednak prawdopodobnie udało mu się to zwalczyć, gdyż Agnese uczuła jego dłoń na swoim ramieniu. Drżącą jednak mocno zasciskającą. Na głównej sali chyba nie było takich osób, pozostawały jednak owe wnęki. Agnese położyłą swoją rękę na dłoni markiza. Potem mu wyjaśni… kolejne rzeczy. Teraz musiała znaleźć tą faerie i jak najszybciej zabrać się z tego miejsca nim jej własny głód ją pokona. Od kiedy była z markizem pijała mało… za mało. Przesunęła językiem po wysuszonych wargach, tego nie dała rady już powstrzymać, i ruszyła w stronę pierwszej z wnęk. Tam zaś na swego rodzaju fotelu siedziała kobieta, była przykuta łańcuchami i wydawało się, że akurat dobierały się do niej dwie wampirzyce. Co ciekawe, wydawało się, iż się boi, lecz nie protestuje. Wręcz przeciwnie, jakby była zadowolona.

[MEDIA]http://www.andysowards.com/blog/assets/VAMPIRE____The_Turning_by_randis-680x913.jpg[/MEDIA]

Interesująca zaiste scena wampirzej zabawy. Agnese upewniła się tylko czy to nie faerie, której szukają i ruszyła dalej. Nie mogła się przyglądać. Pod tym względem, mimo że dużo kulturalniejszym, była takim samym krwiopijcą jak i oni wszyscy. Chętnie by ją uwolniła, chętnie by się z niej napiła. Najpierw ta orgia na górze, ciała w sali z Toudim i teraz to. Markiz poczuł, że jej dłoń zacisnęła się na jego ręce.
 
Aiko jest offline