Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2018, 07:55   #5
Mroku
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Varandel nad karczemny zgiełk przedkładał wsłuchiwanie się w odgłosy lasu o zmroku, jednak będąc cywilizowanym i zarabiając na chleb włóczeniem się od jednego miejsca do drugiego, musiał siłą rzeczy zgodzić się na pewne ustępstwa. Teraz z grupką niedawno poznanych awanturników wylądował w górniczym miasteczku w Cormyrze, szykując się do wyprawy na Burzowe Rogi, by odnaleźć starą, krasnoludzką fortecę. Nowa przygoda, nowe możliwości i chwile do zapamiętania, bo elf zdecydowanie był kolekcjonerem emocji wszelakich, a bardziej liczyło się dla niego samo wyzwanie, niż odnalezienie skarbów czy innych takich.

Siedział rozwalony na swoim krześle z lewą nogą zarzuconą na wolne krzesło, żeby nikomu postronnemu nie przyszło do głowy, by się przysiadać. Zresztą, leżący przy siedzisku elfa wielki, czarny wilk o przedziwnych, turkusowych oczach, skutecznie odstraszał wszystkich chętnych. Z Haradem, bo tak zwierzę miało na imię, łączyła ich szczególna więź - nie wiedzieć czemu, został odrzucony przez stado i elf przygarnął szczeniaka, gdy ten był już na granicy życia i śmierci. Zajął się nim dobrze, a wilk odpłacił mu lojalnością i przyjaźnią. Zresztą, Varandel również nie był podręcznikowym przedstawicielem swojej rasy. Jasne, jego skóra miała nieco miedziany odcień, jednak oczy były niebieskie, a włosy zupełnie białe, co niemal w ogóle nie zdarzało się wśród jego ludu.

Był wysokim i dużo mocniej zbudowanym mężczyzną, niż inne faeruńskie elfy, nosił się prosto i funkcjonalnie, bez zbędnych upiększeń. Ćwiekowana skórznia najlepszej jakości chroniła korpus i jednocześnie nie ograniczała mobilności, która była dla Varandela bardzo ważna. Na nią podczas złej pogody zwykle narzucał ciemnobrązowy, nieprzemakalny płaszcz z kapturem, a ubioru dopełniały luźne, szare spodnie i wysokie buty. Uzbrojenie elfa stanowił długi miecz, sztylet i finezyjnie wykonany długi łuk. Z dwóch kołczanów pełnych strzał wystawały farbowane na czerwono lotki. Każdy, kto na niego spojrzał, od razu wiedział, czym Kieł Wilka się zajmuje.

Podczas tej dwutygodniowej podróży kompani zdołali go poznać jako wesołego lekkoducha, którego ciężko było wyprowadzić z równowagi, nawet, jeśli któryś z krasnoludów czynił mu jakieś uszczypliwości. Varandel nie przejmował się takimi rzeczami zupełnie, w końcu to świadczyło o nich, a nie o nim. Jako że sam czuł się niejako delikatnym odmieńcem, był tolerancyjny wobec innych ras i zupełnie nie przeszkadzało mu podróżowanie z Myszołowem, a wręcz przeciwnie. Teraz raczył się całkiem niezłym winem, a jutro z rana mieli wyruszyć na Burzowe Rogi. Życie było piękne.

Na toast Thersosa również uniósł szklanicę.
- Nasze zdrowie i za powodzenie jutrzejszej wyprawy - rzucił, po czym wziął dwa łyki wina. - Nie wiem, jak wy, drodzy towarzysze, ale ja już nie mogę wysiedzieć w miejscu. Wizja tego, że jutro ruszymy do tej twierdzy sprawia, że jestem bardzo podekscytowany. Mam nadzieję, że uda nam się znaleźć i zbadać to miejsce. To, co tam znajdziemy ma dla mnie mniejsze znaczenie. Liczy się przygoda, czyż nie? - Puścił oczko do siedzącej obok Rynn.

Tak. Życie było pięknie.
 
Mroku jest offline