Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2018, 00:59   #24
Adr
RPG - Ogólnie
 
Adr's Avatar
 
Reputacja: 1 Adr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputację
Wszyscy

Miszka wiedział, że musi działać szybko i zdecydowanie. Puścił się pędem w kierunku towarzyszy, uważał jednak by nie wejść w blask latarni. Ominął też szerokim łukiem cmentarz i cerkiew. Biegł skrajem lasu tak by widzieć czy od strony obozowiska nie wyprzedza go szwedzki patrol. Gdy dobiegł do swoich towarzyszy zdał im relacje z tego, co działo się we wsi i dał znać o zbliżającym się wrogu.

- Chyba dobrze by było gdybyśmy przygotowali zasadzkę, no chyba że mości Cadejko znowu ma zamiar przywitać “gości” z podniesionymi rękami, by później mieć pretensję o to, że ktoś mu próbuje osłaniać plecy. - Miszka splunął przez zęby wyzywająco spoglądając w stronę szlachcica.

- Nie za wiela ich na nas? - spytała szybko Ałtyn, z obawą spoglądając na Cadejkę. - Jeśli trzeba, to ja skoczyć mogę po ową szlachtę, do której Maryna bieżała.

- Ot mądry jak Maćków kot. - Miłowit westchnął nie spojrzawszy nawet na kozaka. - Pójdź - zgodził się z Ałtyn. - Weź ze sobą Marynę i twego sługę, niech ją tam poniesie. Zobaczysz co ona szlachta zamiaruje.
- Poczekamy na nich. - zwrócił się do Wilczyńskiego i reszty. - Gdyby konni ku rzece jechali to ich przepuścimy, ale oni raczej ku Lublinowi wyjechali z rozkazami, bo kto tam po omacku będzie kogo zaginionego poszukiwał? - zastanowił się.

- Nie można dostać po nocy przez las do dworku Miłochowiczów. W lesie licho siedzi i w nocy pożera każdego kto w las zagłębia. Nikt w nocy tam się nie zapuszcza. - wskazała dłonią na rząd drzew za młodnikiem. - Każdy to wie.
Każdy, oprócz Szwedów.
-A co się z nimi staje? Trupy za dnia znajdowaliście, czy przepadali jak kamieniem w wodę? - zapytał Miłowit.
- Czasem można było znaleźć.. ogryzioną głowę, albo nogę… - zadrżała ze strachu chłopka. - Licho za dnia śpi, wtedy można szukać szczątków. Lub znaleźć resztki podczas grzybobrania.

- Rankiem wstana Szwedy z głowami jak globusy po przepiciu - zaczęła ponuro Altyn - i chłopów wieszać zaczną lubo dziatki w studni topic. Coby gadali. Bo pomyślą, że to kmiot który widłami im towarzysza cichcem zarzezał. Ja pójdę po owych szlachciców, i sama. Niech jeno Marysia drogę opiszę. Chyba że pan Cadejko woli ich teraz w las wciągnąć, póki pijani… tak czy owak, trzewiki zmienić mi mus.
Po czym odeszła do kolaski, na pozór bardziej zatroskana szatkami co się jej w zaroślach poniszczą niż krwiożerczym Lichem.

-Pozwól pani, że pojadę z tobą mi tam żadne licha leśne nie straszne.-powiedział do oddalającej się Ormianki - Pół życia po kniejach się włóczę i nic gorszego niż niedźwiedź nie spotkałem.- nagle kozak przypomniał sobie demonicznego wilka który pozwolił dopełnić mu zemsty i poczuł jak po plecach przebiega mu stado wielkich mrówek - Na wszelki wypadek weź może broń. A i ten twój niedźwiadek z Litwy nie zaszkodzi. A ty dziewko tłumacz dokładnie jak dojść do Miłochowiczów, chyba że chcesz za przewodnika robić.

- Nie, nie - zaprzeczyła Altyn, widząc, że wielki Litwin już się podnosi. - Jeśli my dwoje z Panem Żmajło pójdziem, Rimas zostanie. Janiny chronić będzie i pana Cadejki słuchać jakby mnie słuchał.

A rzeczona Janina siedziała czas cały w kuckach, ramionami oplatając zgięte nogi i jednym uchem słuchała patrząc gdzieś w dal.
- Ja tam nie wiem - rzuciła markotnie bo widać inni czekali by cokolwiek rzekła. Płochliwym spojrzeniem omiotła Miłowita ale zaraz wzrokiem w bok odbiła jakaś przygaszona. - Nie wyznaję się na wojsku, na strategiach ni Szwedach. Zrobię co każecie - a to zapewnienie było jak jeden z tych momentów kiedy niewiasta mówi “tak” a myśli “nie”.

Wilczyński słuchał. Nie podobały mu się pomysły towarzyszy, aby po pomoc iść i kompanię rozbijać, po nocach w las leźć.
- Zła to myśl w las iść i do rana albo południa czekać na pomoc. - rzekł im Wilczyński. - Skąd wiecie czy ta szlachta zechce tu w ogóle przyjść z pomocą. A któż wie może sami w lesie życie postradacie. Ja widzę przed nami dwie drogi albo czym prędzej na Lublin ruszyć Szwedów zostawiając w spokoju albo ich wyrżnąć cichcem póki piją i śpią. Nie ma czasu na przechadzki po nawiedzonych lasach.

Miłowit przysłuchiwał się zdaniu wszystkich, którzy głos zabrali wzrokiem czule Janinę obejmując kiedy mówiła, a zwłaszcza gdy mówiła milcząc.

- Dobrze jest Jakubie o wsparcie tych prosić, dla których mienia głowy nasze ryzykować przyjdzie. Jednakoż racja to, że na nieznajome licho wystawiać się to niezbyt mądrze, kiedy już tego świadom jesteśmy. Zaatakujemy Szwedów w środku nocy, przy życiu żadnego nie zostawiając, aby nas potem Szwed po piętach nie deptał, ani nas wypatrywał z naprzeciwka. Jeśli przyjdzie komu z nas ucieczka się ratować, to ku temu lasowi kierunek obierać i kryć się na skraju, lub obejść z powrotem, aby Szwedy w głąb same weszły. Jest jak Maryna mówi, to wilkołak ten Miłochowiczowy, czy co tam diabelskiego nocą żeruje, nam z pożytkiem zrobi z wrogiem to, czym się tak sławi w okolicy. Zostawić tego takoż nie możemy, bo rację Ałtyn ma, że wieś cała z dymem pójdzie, a chłopy życiem zapłacą, jeśli swego towarzysza Szwedy nie znajda. A ślady nasze może odkryją, to przed Lublinem dopadną.

- Chyba żem pistolet zepsowała - zza kolaski dobiegł zmartwiony głos Ałtyn. - Panie Cadejko, pozwoli pan…?
A gdy jeno podszedł, nachyliła się i wyszeptała tak, by do skupionych wokół ogniska nie doleciało.
- Żaden rezun ze mnie, ni Tatarzyn co się jak kot zakraść potrafi. Ni skradać nie potrafię, ni walczyć. Ja nie bezbronna, jeno jeśli tam pójdę, to podpis zostawię czytelny, jakby sam diabeł objawił się w szatańskiej krasie, w płaszcz odzian z płomieni. Chłopi obaczą i zapamiętają. Nasi słudzy takoż. A i wioska z dymem pójść może. Ale zwieść Szwedów mogę światełkami po nocy, że grupa liczna na wioskę idzie. I w lesie zaczaić się, z dala od oczu kmiecych.

-Zostaniesz więc moja droga w obwodzie i jak mówisz, zwodzić Szwedów będziesz. Jeno wykoncypować trzeba czy te twoje moce to użyć jako zanętę, czy stracha na wrogów ku lasowi biegnięcie. - zastanowił się. - Za plecami nam zostaniesz zatem podczas awantury zwodnymi ogniami nadciągających ludzi stracha Szwedom pędząc kiedy już się walka w najlepsze rozpęta.

Wrócił do reszty i zaczął wykładać swój plan.
- Jeżeliśmy zgodni, to od wschodu zaatakujemy wieś do nawiedzonego lasu ich spychając na zachód. Maryna w obozie naszym zostanie. Ja zajmę się końmi Szwedów z Michaiłem…
 
Adr jest offline