Niejako w odpowiedzi na alarm podniesiony przez Eldreda Wróbel cisnął kolejną garść szponów kruka tworząc swego rodzaju zaporę - pościg będzie musiał zwolnić i obejść ten fragment drogi albo, jeśli ich nie zauważą, spędzić kilkanaście minut na wydłubywanie ich z kopyt koni by nie okulały.
A potem sam pobiegł "czarować". Niczym zwinny parkourowiec wskoczył do powozu i mówiąc - Pani pozwoli - zręcznie wyłuskał kuszę z delikatnych dłoni Księżniczki, zanim zdążyła ją przeładować po zastrzeleniu Tehisy.
- Jack SpaKuba Wróbel. Kapitan Kuba Wróbel - przedstawił się.
- Sugerowałbym współpracę. Proszę mi zaufać, robiłem to już dziesiątki razy - dodał, starając się wykorzystać przy gadce swoją charyzmę i elokwencję do przekonania jej, by nie robiła problemów. A przynajmniej zagadać na tyle długo, by ktoś wsiadający od drugiej strony mógł wymusić jej uległość bardziej standardowymi metodami.
- Zmywamy się, Panowie - krzyknął, niczym duszpasterz zaganiający swoje owieczki na noc w bezpieczne miejsce.