Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2018, 11:48   #39
Panicz
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Melodia dogasała, światła gasły, cyrk się zwijał. Trupiarnia coraz gęściej zaściełała okolicę i pora była na zmianę otoczenia. Dalt dziarskim kopem wyważył drzwiczki powozu, żeby wydobyć ptaszka z klatki.

Ale poza ptaszyną była w środku i syrena. Diugoń, morświn, wieloryb. Kwintalowy ciężar i gorąca lojalność niemetaforycznie przygniotły serce Bretta. Wybałuszone oczy przez dobry moment kręciły się bez ładu i składu jak puszczone w obieg globuski.

Szczęściem odsiecz przyszła i babina poszła w piach. Dycha zebrał się do kupy, migowo, póki co przygięty, haustami łapiąc powietrze, podziękował wybawicielom i poczłapał do koni.

- Las się tak jakby hajcuje… – Oddech powoli wracał do normy, a zjawiła się już i mowa. – Ogień idzie już na drugą stronę… Rozbić tu powóz, zapalić, złożyć ze trzy drzewa… Jedyna droga, całość będzie w pożodze to nie przejadą…

- Berdych, dowal tu jeszcze ze dwie takie kulki. Już czarno od dymu, zawalimy ścieżynę i ni chuja za nami nie pójdą póki ogień nie przycichnie.

Dycha nie miał w menu czarodziejskich podpaleń, więc ze swojej strony wpakował do powozu palącą się gałąź, grając tradycyjnie. Plusz na obiciach foteli i muśliny firanek zapaliły się do spotkania, syknęło dymem, a oczy aż zaszkliły się od gorąca.

- No raz-hyc moja panno. – Dycha, który na kupkę pomysłów chciał dorzucić jeszcze jeden, złapał księżniczkę za łapki i błyskiem ściągnął jej z paluszka rodowy sygnet. – Może to jeszcze dokupi nam czas.

Czas dokupić miała Tehisa – pośmiertnie obdarowana sygnetem, podobnie co księżniczka szczupła i wiotka, poszła w ogień powozu. Sygnet w zwęglonych resztkach mógł namieszać w planach gończych ogarów. Nic a nic się nie marnowało.
 
Panicz jest offline