Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2018, 21:04   #20
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Wskazana przez recepcjonistkę winda otworzyła się w chwili, gdy Smith podszedł do drzwi. Lokalna nawigacja uruchomiła się na nakładce AR ukazując wskazówki gdzie należy się udać - przy pomocy strzałek, a w samej windzie podświetlając drugi z pięciu przycisków na terminalu. Poza podświetleniem w nakładce AR, przyciski nie były w żaden sposób podpisane. Nie było też wiadomym który z nich odpowiada obecnemu piętru z holem i recepcją.

Cytat:
Od BlackHorse
Do Smith


Do która winda i które piętro? Zielona od 1 do 5.
Cytat:
Od Smith
Do BlackHorse

Jadę do nowej "Celeste" czerwoną windą na nie wiem które piętro. Drugi przycisk licząc od dołu.
Za dużo tajemnic jak na zwyczajny (nawet jeśli luksusowy przybytek rozkoszy), ale będąc w roli klienta Smith na razie posłusznie wykonywał polecenia programu. W końcu udawał typowego klienta.
Winda płynnie ruszyła i zatrzymała się po kilku sekundach. Nie było żadnego sygnału dźwiękowego, a przyciski poza AR dalej pozostały wyciemnione.
Drzwi otworzyły się ukazując długo korytarz, który musiał się ciągnąć aż do końca budynku. Ściany były skąpane w czerwonym świetle rzucanym przez listwowe taśmy. To był jedyny rodzaj oświetlenia, przez co korytarz był trochę niewyraźny, jeśli nie korzystać z augmentacji optycznych.
Kilkoro drzwi umieszczonych naprzeciwko siebie sprawiało, że budynek (a przynajmniej ta część) przypominała hotel. Nawigacja prowadziła do przodu, aż do nieoznakowanych drzwi z wycieraczką z napisem “Welcome”. Dopiero teraz do uwagi Smitha doszło, że żadne z drzwi nie mają dzwonka, wizjera, ani nawet klamki. Najwidoczniej nie było takiej potrzeby, a i zwiększało aurę tajemniczości. Wrażenie jednak burzyło poznanie Celeste, dla której pokój za drzwiami mógł na dobrą sprawę być więzieniem.
Drzwi przed którymi stanął Smith otworzyły się niemal bezszelestnie w chwili gdy stanął na wycieraczce. Jego oczom ukazała się komnata z kamienia… nie mogło być mowy o pomyłce. Tuż za framugą roztaczała się scena rodem z jednej z wizji Celeste. Kamienne ściany, płonące pochodnie, łóżko z baldachimem, a na nim czekająca już na Smitha dziewczyna.
Dopiero po chwili uświadomił sobie, że wnętrze pokoju to sprytna iluzja AR. Trzeba było się jednak mocno wysilić, by ją dostrzec. Dziewczyna była jednak jak najbardziej prawdziwa, pomimo że wyglądała iście bajkowo. Tuż obok łóżka stał stolik zastawiony owocami, dwoma kubkami i karafką jakiegoś trunku.
- Witaj - jej głos nie był tak uwodzący jak recepcjonistki, ale również niósł ze sobą podniecające wibracje, na które ciało Smitha zaczęło odpowiadać. - Napijesz się?
Sięgnęła po karafkę.
- Tak moja piękna… napiję. - Smith rozejrzał się po sali próbując zapamiętać szczegóły i porównać je z tymi opowieści Celeste. Gdzie ów książę walczył z potworem? Jak zginął? I z czyjej ręki.
Skupił się po chwili na samej księżniczce, by zorientować się z jakim morfem ma do czynienia.
Kobieta nalała alkohol do szklanki i wstała z łóżka z niespotykaną gracją. Choć była piękna, mało prawdopodobne było, aby używała sylpha. Zręcznie ukryte łączenia sekcji skórnych na rękach i nogach sugerowały, że jest to pod.
W sali było jeszcze kilka elementów przykuwających uwagę. W kącie ustawiono duże lustro wysokości człowieka. Jedną ze ścian przyozdabiał… dywan? Sprawiał wrażenie ciężkiego, a utkany wzór przedstawiał walkę jakiegoś rycerza ze smokiem.
- Proszę… - szepnęła podając szklankę. - Mam na imię Celeste.
- Dziękuję.- odparł z uśmiechem mężczyzna i usiadł obok rudowłosej dziewczyny, Zamyślił się. - Jak sądzisz moja śliczna, jak mam na imię? Jakie by do mnie pasowało?
Uznał że rozmowa z nią może przynieść przydatne informacje, tak długo jak nie będzie burzył jej iluzji. Celeste żyła w wyśnionym świecie… i tak należało z nią postępować.
- Sir Mikael - odpowiedziała bez wahania. - Jesteś wszak rycerzem, który przybył skosztować słodkich tajemnic mego buduaru, nieprawdaż?
Usiadła z powrotem na łóżku. Blisko… bardzo blisko Smitha. Mężczyzna poczuł jak jej dłoń wodzi po jego barkach i karku.
- Nie jest ci za gorąco?
- Sir Mikael. - powtórzył cicho Smith pozwalając dziewczynie robić, to co planowała. Zsunął z siebie marynarkę i odłożył na bok. - Masz rację moja śliczna, acz… martwi mnie, że nie mogę cały czas być przy tobie. Powiedz mi Celeste, jak zabijasz czas, gdy mnie nie ma przy tobie?
- Rozmyślam o tobie -
odpowiedziała i uniosła swoją szklankę “przepijając” do Smitha. - Czas mija szybciej, gdy to właśnie na ciebie czekam. Rozmyślam nad nowymi sposobami, by umilić ci pobyt w mych ramionach... Za nas mój drogi. Wypijmy za nas.
Mówiąc to wychyliła swoją porcję trunku.
- Za nas.- potwierdził Smith wychylając kielicha. Po czym spytał. - I zawsze sama? Nie ma jakiś dam dworu, które… poprawiała by ci humor swoją obecnością i pomagały przy strojeniu się dla mnie?
- Och… -
mruknęła cicho - Inne damy dworu zazdroszczą mi ciebie. Plotkujemy między sobą, zdarza się nam - przyznała robiąc minę wielce grzesznego niewiniątka. - Każda z nich chciałaby zaznać kilku chwil ukojenia w twej obecności sir Mikaelu.
Smith miał wrażenie, że wszystko wokół nabrało realności. Przez moment, ułamek sekundy przyszła mu do głowy dziwna, irracjonalna myśl, że może w istocie jest wspomnianym rycerzem. Jego uwagę przyciągnął ponownie obraz przedstawiający konflikt człowieka z potworem.
- Tu jestem mój drogi… - szepnęła kobieta kusząco i zaczęła zajmować się sznurowaniem jego tuniki.
Tuniki ? Jakiej tuniki? Najwyraźniej Smith zaczął być wciągany w iluzję. Nie mógł jednak dać się jej całkowicie pochłonąć.
- "Katon. Monitoruj zachowanie organizmu i poziom hormonów." - polecił mentalnie swej muzie, zdając sobie sprawę, że wykreowana fantazja zaczyna go pochłaniać. Niekoniecznie mu się to… podobało. Ale też musiał udawać szukającego rozkoszy klienta. Ujął więc podbródek dziewczyny dłonią i pocałował delikatnie usta mając nadzieję, że poprzez mesh zachowa na tyle kontakt z rzeczywistością, by móc reagować na wieści od Opal i Ramireza.
Te wkrótce się pojawiły. Od Opal przynajmniej.

Cytat:
Od: BlackHorse
Do: Smith; Bill Fregusson; Ramirez Santana


Kichnęłam. Nie wiem jak to przeoczyliśmy, ale Celeste też kichnęła podczas przesłuchiwania. To się nie powinno dziać.
Nie powinno? Ale się działo. Zważywszy czego teraz doświadczał, Smith miał pewną teorię.

Cytat:
Od: Smith
Do:BlackHorse

Rozpylają jakieś związki na bazie feromonów w powietrzu. Ale nie wiem czy powinno to działać na Celeste. Nie była organiczna.
Cytat:
Od: BlackHorse
Do: Smith


Pody są organiczne Smith. Ja wiem, że możesz mieć uprzedzenia, ale to nie są synthy. To są biomorfy. Gorszego sortu, ale wciąż.
Odpowiedź nieco zdziwiła mężczyznę, bo nie uważał jednych podów za lepsze od innych. Organiczne czy nieorganiczne… każdy pod miał swoje mocne i słabe strony. To że Smith miał organiczna poda nie oznaczało, że pogardzał innymi. Dobrał ciało do natury swej roboty i potrzeb. Ciała w obecnej epoce były jedynie mieszkaniami dla umysłów. Jak można mieć uprzedzenia wobec ubrań?

Cytat:
Od: Smith
Do: BlackHorse

Nie mam uprzedzeń co do podów. Bo nie można mieć uprzedzeń do ubrań.Jeśli sytuacja tego wymaga nie widzę problemu, by wsadzić w swoje EGO w syntha. Niemniej synthy nie są tożsame z organicznymi konstruktami. Ich zasady działania powinny być chyba inne. Mniej podatne na słabości podów organicznych.
Cytat:
Od: BlackHorse
Do: Smith


Co?
...
Nie mniej - Celeste miała morfa poda. Pod jest biomorfem. Zapamiętaj.

Biomorfy mają takie same odporności podstawowe.
Gdzieś pomiędzy wymianą wiadomości, wkradło się niezrozumienie między nimi. Może to było wywołane tym, że umysł Smitha musiał walczyć z coraz większym odurzeniem wywołanym przez Celeste 2.0, może były inne powody ku temu?
Tak czy siak, jeśli później nadarzy się okazja Smith postara się wyjaśnić swoje stanowisko… później… teraz zakończył to krótką odpowiedzią.

Cytat:
Od: Smith
Do: BlackHorse

Miałem już kilka zmian ciała za sobą. Ciężko mi więc traktować moje ciało jako coś więcej niż kolejną koszulę. Obecnie tylko osobowość definiuje osobę, nie pod jakie ta osobowość zajmuje.
Bowiem słodka Celeste odwzajemniła pocałunek, lecz na tym się nie skończyło. Wraz z porzucaniem kolejnych elementów odzienia i odsłanianiem ciała, pieszczoty nasilały się. Dziewczyna zaczynała przejmować inicjatywę i sir Mikael po raz kolejny doświadczał jak zbawienny wpływ na jego strudzone podróżami i potyczkami życie, ma Celeste - nie tylko jej obecność, ale też umiejętności. Prawdziwa dama dworu na co dzień, a lubieżna sukubica w nocy. O takiej kochance marzyć mógł każdy ryc…
Smith zatapiał się w wizji, lecz było coś co mu ewidentnie przeszkadzało. Drobny szczegół… jakby głos sumienia gdzieś na dnie świadomości.
[Katon] Uwaga, twoje wskaźniki biometryczne zaczynają wykraczać poza dopuszczalne normy. Wskazane jest abyś powstrzymał wykonywane czynności.
Sir Mikael mógł zignorować to “bzyczenie” w głowie, z pewnością wywołane zbyt dużą ilością wypitego wina, jak i trudami ostatniej potyczki. Mógł też się na nim skupić porzucając uwagę słodkiej Celeste.
Smith jednak opierał, wykorzystując świadomą kontrolę nad swym układem dokrewnym.
- Katon. Szczegóły. - nakazał mentalnie sprecyzować swojej muzie jej ostrzeżenia, nie przestając całować Celeste. Wszak miał być zwyczajnym klientem, więc powinien korzystać z sytuacji. Dopóki Opal nie wzywała pomocy, nie miał powodu zachowywać się podejrzanie.
Niestety nawet kontrola hormonów nie powstrzymywała tego co się właśnie działo ze Smithem. Iluzja była rzeczywista i wydawała się być niezależna od działania augmentacji morfa. Smith zdołał jednak usłyszeć Katona, czy też raczej głos własnego sumienia, który alarmował go o… to już jednak nie było ważne. Cóż poradzić… był tylko zasłoną dymną dla towarzyszy i wsparciem w sytuacji kryzysowej, o ile Katon zdoła go wyrwać za zamroczenia.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline