Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2018, 00:34   #40
Dziubasinsky
 
Dziubasinsky's Avatar
 
Reputacja: 1 Dziubasinsky ma z czego być dumnyDziubasinsky ma z czego być dumnyDziubasinsky ma z czego być dumnyDziubasinsky ma z czego być dumnyDziubasinsky ma z czego być dumnyDziubasinsky ma z czego być dumnyDziubasinsky ma z czego być dumnyDziubasinsky ma z czego być dumnyDziubasinsky ma z czego być dumnyDziubasinsky ma z czego być dumnyDziubasinsky ma z czego być dumny
-Ja żyję... - elf nie mógł powstrzymać się od westchnięcia. Cały ten cyrk przyprawiał go o dreszcze. Miał trudność z uwierzeniem we własne szczęście. Mało co, a ostrze pozbawiłoby go głowy i cała zabawa by się skończyła. Drugiego ataku pewnie nie zdołałby uniknąć, więc w ramach rewanżu puścił oczko do blond elfki. Ta prawdopodobnie w ogóle nie zwróciła nań uwagi.
Kolejne dreszcze przebiegły przez ciało Rena, tym razem wywołane nie strachem, a obrzydzeniem. Na miejscu Dychy chyba zwymiotowałby na miejscu. Ta baba jest odrażająca! Znaczy się chyba robi, co powinna, ale i tak elf poczuł niemałą ulgę, gdy Berdych ostro jej przywalił.
Mały bohater już naprawdę w cholerę tęsknił za jakąkolwiek mieściną, miejscowymi targami, pełnymi kiesami przejezdnych... Tam - żyć, nie umierać, a tu? Ren czuł się zagrożony z każdej strony. Najpierw blond pani elf bez ducha pada na ziemię(swoją drogą, może warto przyjrzeć się jej ekwipunkowi), potem ten unikający walki, fuksiarski BuckyEldred przybiega i gada o kolejnych rycerzach. Nawet chwilkę ochłonąć nie można!

Ren nie miał zamiaru brać udziału w konwersacji ze szlachetną panienką. Niech bardziej wykwalifikowani mówcy się tym zajmują. Nie żeby elf w ogóle nie przysłuchiwał się konwersacji, chociaż bardziej jego głowa była zaabsorbowana myślą, czy aby na pewno był trzeźwy w trakcie podejmowania takiego zlecenia, które nawet dla totalnego jełopa wydawało się podejrzanym. Ech, następnym razem trzeba pomyśleć o czymś więcej niż tylko o kasie. Może bez przesady, nie następnym razem, ale wtedy, gdy Ren dorobi się takiego majątku, że swój zawód będzie mógł uprawiać tylko z pasji.

Póki część towarzystwa była zajęta panienką, elf postanowił zwrócić sztylet właścicielowi. Nie dlatego, że gdyby Vince o tym nie zapomniał, to z przyjemnością mógłby wypruć mu flaki, po prostu Ren był w miarę przyzwoity. Tak przynajmniej twierdził.
- Ekhem... - chrząknął dość głośno, wszak, chociaż podszedł dość blisko, mógł przez przypadek niezauważonym pozostać. Wyciągnął sztylet rękojeścią w stronę właściciela. Oby ten gest został normalnie przez niego odebrany.

Ale o co chodzi, tak jakby Vince nadal chciał mnie zatłuc.

 
__________________
Και εσύ με αγαπάς?
Dziubasinsky jest offline