Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2018, 23:32   #501
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
~***~

Na pierwszy rzut oka Espar przypominało przytulną mieścinę. Domy na obrzeżach miasta były drewniane i małe. Im głębiej się zapuszczali, tym budowle rosły większe a w końcu drewniane chaty ustąpiły miejsca kamiennym budowlom. Uliczki tonęły w błocie za wyjątkiem głównej arterii przecinającej miasto od południa na północ. Brukowany trakt będący fragmentem królewskiej drogi był oblegany po obu stronach przez stragany i liczną grupę kupców, próbujących przekrzyczeć się nawzajem w zachęcaniu potencjalnych klientów do swoich dóbr.
W Espar nie było zamku jak w Waymoot, choć zarządca zamieszkiwał sporą budowlę przypominającą kamienny bastion. Po drodze minęli kilka gospód i szynków.
Lokalna społeczność była zdominowana przez ludzką rasę, ale dało się zauważyć kilka krasnoludzkich szyldów, a na ulicach Venora zauważyła kilku niziołków i półelfów.
-Smocze jajo… Ciekawa nazwa…- Gustav wskazał skinieniem głowy murowaną karczmę z dobudowanym piętrem.
-Wygląda solidnie. Chyba nie ma sensu szukać innego miejsca na nocleg.- zaproponował kapłan.

- Jeśli tylko będzie można zamówić gorącą kąpiel to będzie dla mnie idealnie - stwierdziła Venora. - Ale nazwa ciekawa - zaśmiała się. Krótki spacer po mieście poprawił jej nastrój i już się nawet nie boczyła na Agness. - Opowiadałam wam jak raz zaprzyjaźniłam się z wodnym smokiem, bo odnalazłam jego jajo? - wspomniała. - Ciekawe jak ma się Qay i czy w końcu jego młode wykluło się
-Słyszałam, że smocze jaja potrafią spoczywać w leżu dziesiątki lat nim młode dojrzeje do wyklucia…- odrzekła Anger dziarskim tonem.
- Z tego co mi mówił smok, to młode samo decyduje kiedy jest gotowe wykluć się -dodała panna Oakenfold. Gospoda była pełna gości. Biesiadna izba pękała w szwach. W środku znajdowała się chmara wędrujących szlakiem handlarzy, oraz sporo mieszczan, co dało się odróżnić po ubiorze, uczesaniu czy chociażby akcencie. Na drewnianym podeście nieopodal szynkwasu młody chłopak grał na akordeonie jak opętany, śpiewając przy okazji piękną pieśń o legendarnym łuczniku, któremu wzroku zawiściły nawet elfy.

-Czy znajdzie się tu miejsce dla rycerzy orszaku jej królewskiej miłości Alusair Obarskyr?!- wrzasnął Gustav. Przez krótką chwilę izbą zawładnęła konsternacja i cisza, ale w końcu zza szynkwasu wyłonił się barczysty mężczyzna, który ocenił wzrokiem liczebność ów grupy i wskazał wystarczającej wielkości stół pod zachodnią ścianą.
-Won pijaczyny! Dość żeśta się schlali dzisiaj!- przegnał kilku drwali, którzy tego popołudnia ewidentnie wypili za dużo.
Grupka mężczyzn dość niechętnie opuściła swoje miejsca, łypiąc groźnie na Venorę i jej kompanów. Gustav odprowadził ich wzrokiem do drzwi, po czym wpuścił towarzyszy na ławy i sam usiadł na wylocie.
-Czym mogę służyć szlachetnym rycerzom z orszaku jej królewskiej mości?- spytał gospodarz.
Paladynka zajęła miejsce na ławie i rozejrzała się po twarzach obecnych w karczmie, aż w końcu spojrzała na gospodarza.
- Prosimy o jadło dla czterech osób, napitek dla pięciu i dwie izby na nocleg - oznajmiła Venora i położyła kilka złotych monet na stół. - Również przyda się dużo gorącej wody na kąpiel
-Tak jest cna pani! A woda to na kiedy ma być gotowa?- spytał uniżenie szynkarz.
- Jak tylko przygotujecie pokój i woda się zagrzeje to dajcie mi znać - odpowiedziała paladynka. Sama nie zamierzała niczego jeść więc mogła ten czas przeznaczyć na odrobinę przyjemności.

~***~

Kąpiel przyniosła znaczną ulgę ciału jak zawsze gdy wskakiwało się do balii gorącej wody po trudach długiej podróży. Przyjemny i słodki zapach wonnych olejków roznosił się po całym pomieszczeniu. Venora nareszcie mogła się nieco zrelaksować, gdy jej towarzysze biesiadowali w głównej sali karczmy objadając się do syta. Obmywając się przyjrzała się uważnie swojemu ciału, które nie zyskało nowych blizn, a ślady po otarciach na nadgarstkach prawie już zniknęły. Zaskakujące było to, że wylegiwanie się w wodzie zachęcało do tego by zatopić się we własnych przemyśleniach.
- To wszystko wina Agness... - prychnęła pod nosem Venora, zanurzając się cała pod wodą. Siedziała tak długo, aż konieczność złapania oddechu zmusiła ją do wynurzenia głowy. Panna Oakenfold choć bardzo chciała to nie potrafiła przestać myśleć o temacie, który w kółko poruszała jej towarzyszka. - Gdyby nie ona to nawet bym nie zwracała na to uwagi... - mruknęła z niezadowoleniem. Jej myśli zaczęły krążyć wokół osoby czarodzieja. Zastanawiało ją czy w tym, że jej towarzyszył podczas całej kolacji u Trollobójcy, był jakiś podtekst mówiący, że oczekiwał czegoś więcej od niej, a mianowicie tego o czym tak ciągle męczyła Agness w swoich fantazjach.
- Muszę się skupić na zadaniu, a nie jak jakaś dwórka rozczulać się nad wydumanymi romansami... Nie mam na to czasu - jęknęła i zakryła twarz dłońmi. Chwilę jeszcze się moczyła, aż w końcu wstała i wyszła z balii.

Wycierając się od sucha uznała, że próba odcięcia się od spraw ważnych jedynie sprawiło, że głupie myśli naszły jej do głowy. Dlatego wróciła do analizowania tego co wiedziała od Regentki i zaczęła sobie układać co musi jeszcze zrobić nim zostaną posłani na zwiad. A to już mogło się wydarzyć choćby z samego ranka.
~ Muszę pomówić z mistrzem Arla o tych wizjach... ~ stwierdziła ubierając się. Zdała sobie sprawę, że powinna była to zrobić już dawno temu, ale ostatnia rozmowa z Alusair wywarła na młodej rycerce tak duże wrażenie, że zupełnie jej to umknęło z głowy.
Venora skończyła się ubierać i po zebraniu swoich rzeczy wróciła do pokoju, który dzieliła z Agness i Anger. Izba była pusta, co oznaczało, że cały ten czas jej kompani ucztowali. Ubrana w codzienne szaty paladynka, zabrała płaszcz z wieszaka główkując gdzie w tym mieście mogli się zatrzymać magowie.
- Będzie trzeba popytać... - stwierdziła kręcąc głową i wyszła z pokoju. Przechodząc przez salę biesiadną, podeszła do swoich towarzyszy.
- Idę pomówić z Bestekesem, doradcą Regentki - oznajmiła. Venora tak jakoś jeszcze nie miała okazji wspomnieć im, że mężczyzna ten był również mistrzem Arla, przez co nie dawała Agness pretekstu do powrotu na tory swatania jej.
-Pójść z tobą?- rzuciła za jej plecami Anger.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline