Milly - no cóż. Taki jest (był) mój MG. Czasem nie miał nic do pisania - czasem zapominał kartek. A koledzy tacy chamscy, jak nikt - raz pożyczyłem kostkę to do dziś jej nie mam
A gdy się upominam to odpowiedzią jest zawsze "Gdzieś ją zgubiłem, jak znajdę to ci oddam". Sobie sami też nie pożyczają, MG swoich kostek nie ma
Ja mam wszystkie ale wielokrotnie ktoś mi je gdzieś wkłada (np.: do szuflady siostry, do skrzynki z narzędziami) i przed sesją za nic nie mogę tego znaleźć
Od niedawna MG zaczął jednak wszystko zabierać ze sobą Uff... Ale koledzy w kółko nie mają swoich kostek (ja nie pożyczę, bo jeszcze ukradną) i należy bawić się z k6. A wtedy nawet "paper" nie pomoże bez systemu rzutów (oczywiście u wszystkich wyuczyłem noszenie k6 i dlatego nie muszą nosić wszystkich co jest dość wygodne jak nie mają wszystkich). Teraz takich problemów nie mam, ale kiedyś (czyli dawno dawno temu za siedmioma górami i siedmioma lasami...) jak jeszcze byliśmy dość dziecinni i nie mieliśmy poważnego (czyt. WH, D&D itp.) systemu, a także wszystkich kostek było ciekawie. Potem pojawiło się D&D, a tak kostki trzeba było kupić. I myślenie jak je zastąpić.
A myślenie Bortasza o monecie. Cóż mi wydało się to dość słuszne, żeby zastąpić jakąś niepotrzebną kostkę. Aczkolwiek nie zwróciłem uwagi na tę ironię (czasem myślę - dlaczego nie ma buźki wyrażającej irytację bo ta
wygląda mi na niezadowolenie)