Spoczynek Oskara był krótki, a choroba nadal go gnębiła. Na dodatek był głodny. Całe szczęście miał przy sobie resztki trunków, dlatego nie stracił zupełnie jasności umysłu.
Niespodziewany koszyk z jedzeniem uradował szlachcica, który rzucił się na do konsumpcji swojej części pożywienia. -Niech idą i nam nie przeszkadzają. Masz jakieś ważne sprawy świątynne. Zresztą nie musisz podawać im powodu...- odpowiedział Dziadkowi, biorąc jednocześnie solidny kęs chleba.-Czy wiemy gdzie ich zamknięto?... - spytał się-Kurczę, chyba nie. Przynajmniej ja nie wiem. Chociaż tyle rzeczy się wydarzyło przez ostatnie dni... Nie no, taką rzecz bym zapamiętał... |