Mytnik odpuścił a Drozdow odetchnął. Nie był przygotowany na takie sumy do pozbycia się. W końcu ruszyli i w mżawce jechali niezbyt zadbanym traktem. Wóz stukał i kiwał się co chwile. Odpoczynek nie był zbyt łatwy na wozie, no ale co było począć.
Sierżant najemników co jakiś czas zerkał w stronę lasu i bagnisk. Nie wierzył, że ich droga będzie spokojna i był przygotowany na każdą ewentualność.
Podczas postoju Wasyl podszedł do Adelmusa.
- Ojcze. Wydaje mi się, że bandaże przesiąkły i już czuję lekkie pieczenie przy ranach. Mógłbyś Adelmusie zobaczyć czy się dobrze z nimi dzieje?- Wystawił ramię i był gotowy do zmiany opatrunku.
***
Po paru godzinach zobaczyli zajazd.
- No wreszcie piwa się napiję i zjem coś ciepłego.- Ucieszonym głosem odezwał się Drozdow otulając się ciaśniej płaszczem.
- Zatrzymajmy się i dowiedzmy się co w okolicy słychać i uzupełnijmy siły.- Zaproponował kompanom.
Gdy wreszcie przejechali przez bramę Wasyl zszedł z wozu i skinął do ludzi by zajęli się końmi.
- Ja zamówię strawę i piwo dla nas.- Oznajmił i ruszył do głównego budynku.