Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2018, 23:37   #507
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Oj przestań, przestań. Ja nie jestem jak moi kuzyni, pochowani w górskich fortecach. Mnie nie bawi zabijanie orków. Robię to, kiedy trzeba, lub kiedy ktoś zapłaci.- odparła ze spokojem krasnoludka. -Ilu żołnierzy prowadzi twoja królowa? Setki? Tysiąc? Więcej? Niech będzie, że tysiąc. Nie mów zatem, że życie każdego z nich nie jest warte złotej monety, bo jest. Więc jeśli chcesz bezpiecznie ich przeprowadzić przez góry. Zapłacicie mi tysiąc złotych monet. To moja cena. A jeśli chcesz tańszego przewodnika, to cóż. Szukaj dalej.- wzruszyła ramionami podobnie do Venory.
Krasnoludka była pewna swojej ceny. Rycerka miała tylko nadzieję, że nie przeceniała się i faktycznie była warta tego złota.
- Przyjdź przed zmierzchem do Smoczego Jaja. Trzeźwa. Po ustaleniu planu, jeśli będzie na to miejsce to sobie popijesz ile zechcesz - Venora wyprostowała się. - Dostaniesz też wtedy swoje złoto
-Nie musisz się martwić. Pije tylko, kiedy mam wolne. Jestem profesjonalistką.- odparła chłodno i wyciągnęła dłoń w kierunku panny Oakenfold.
Venora uścisnęła jej rękę.
- Do zobaczenia - powiedziała i ruszyła do wyjścia.

Służka Helma skierowała swe kroki w kierunku kuźni. Kiedy dotarła na miejsce jej miecz leżał na jednym ze stołów, zawinięty w płótno. Piec kowalski powoli nabierał temperatury, a stary rzemieślnik wiązał właśnie rzemienie skórzanego fartucha za plecami, szykując się do pracy.
-O jesteś. Zmierzyłem twój miecz. Zrobię pochwę na twój miecz, ale to może potrwać kilka tygodni. Muszę pomyśleć nad specjalnymi materiałami, które nie ulegną zniszczeniu przy stałym kontakcie z magicznym ostrzem. Trudno mi określić koszt takiej inwestycji, ale będzie mi potrzebna zaliczka by zakupić wszystkie potrzebne rzeczy. Trzysta monet. Jeśli koszt wykonania wyjdzie tańszy od zaliczki, resztę ci zwrócę, słowo honoru.- oznajmił spokojnie. -Tam leży twoja broń. Możesz ją zabrać.- dodał na koniec.
- No tak, z tym mieczem nie mogło być prosto - mruknęła Venora i podeszła po swoją własność. Położyła dłoń na chłodnej rękojeści, zastanawiając się co zadecydować. Najbliższe tygodnie będzie musiała dalej kombinować, ale gdy będzie wracała to mogło tu na nią czekać gotowe zamówienie.
~ O ile nie rzuci mnie później gdzieś, nie wiadomo gdzie ~
- Dobrze, zaryzykujmy - stwierdziła i sięgnęła do torby, by wpłacić zaliczkę.

Venora wręczyła kowalowi równowartość zaliczki w postaci kilku małych, szlachetnych kamyków. Mężczyzna uważnie przyjrzał się zapłacie i po chwili skinął jej głową.
-Zgadza się. Kiedy tylko skończę robotę z wierzchowcami królewskiej konnicy zabiorę się za twoje zlecenie.- wyjaśnił.
- Oczywiście - skinęła głową ze zrozumieniem. - I tak odbiorę to dopiero w drodze powrotnej z wyprawy - dodała, by nie zdziwił się, że nie przyjdzie poczekać aż przyjdzie po zamówienie. -Do zobaczenia
Wyszła z kuźni i nie mając żadnych więcej planów po prostu udała się z powrotem do karczmy. Na ulicach miasta zaczęło pojawiać się więcej osób, również więcej straganów było już otwartych, przy których sprzedawcy nie zrażeni nieprzyjemną pogodą oferowali swoje towary.
Kręcąc się w poszukiwaniu co i rusz nowych miejsc, Venora musiała podpytać o drogę by trafić do Smoczego Jaja. Wyraźnie nie była zwolennikiem miejskiego życia, przez co nawet w Suzail nie szczególnie lubiła wychodzić poza teren świątyni Helma.

W karczmie nie było prawie nikogo. Właściciel leniwie wycierał ścierą jeden ze stołów, a dwie służki zamiatały podłogę. W kącie sali dostrzegła tylko Anger i ledwo żywą Agness jedzące śniadanie.
- Jeszcze śpią - odezwała się kapłanka Tempusa, uprzedzając pytanie Venory o Dundeina i Gustava.
- Dobrze, mam tylko nadzieję, że nasz krasnolud pozbiera się do wieczora - westchnęła paladynka. - Będę w pokoju, muszę wyczyścić swój pancerz i broń - dodała i zostawiła kobiety same.
Pokój chwilowo miała tylko dla siebie, więc rozłożyła na podłodze to co wymagało pielęgnacji i zabrała się do pracy. W pierwszej kolejności zaczęła czyścić miecz z białej stali, który tak dzielnie służył jej odkąd straciła Pożogę.
Ta monotonna i czasochłonna czynność wymagająca skupienia miała jednak w sobie coś uspokajającego. Venora zaśmiała się pod nosem, stwierdzając, że ma tyle do zrobienia, że po skończeniu ze wszystkim będzie oazą spokoju. Akurat idealnie przed trudną wyprawą.
Niestety wraz z upływem czasu czuła w sobie narastający niepokój przed wyprawą, która miała tak kluczowe znaczenie dla krucjaty.

~***~

Do wieczora czas minął Venorze bardzo ospale. Rycerka nie robiła nic nadzwyczajnego, a po tym jak doprowadziła swój ekwipunek do czystości zajęła się resztą przygotowań do wyprawy. Długi czas spędziła pod zadaszoną zagrodą dla koni, gdzie szczelnie opatulona płaszczem dokładnie wyczesała Młota. Następnie zajęła się siodłaniem go i wszystkim co należało zrobić przed długą wyprawą.
Kiedy słońce zbliżało się powoli w stronę horyzontu, a spod szarych chmur wyłaniały się pomarańczowe promienie zachodzącego słońca, Venora wróciła do biesiadnej izby. Towarzysze czekali przy stoliku na paladynkę. Szczególnie podekscytowany wyprawą zdawał się być Dundein. Kapłan niezrażony zakazem spożywania większych ilości alkoholu popijał jedynie gęste w konsystencji piwo.
-Zapasy mamy porobione?- spytał brodacz.
-Zorganizowałam trochę suchego prowiantu, w południe.- wtrąciła się Anger, a krasnolud poklepał ją przyjaźnie po plecach.
-Co bym bez was kobitki zrobił.- tylko skomentował.
- Na pewno byś miał problemy z organizowaniem się - mrugnęła do niego Venora. Pite przez krasnoluda piwo można było uznać za kompromis między zakazem rycerki, a ciągłym pragnieniem brodacza. - Ja zajęłam się końmi... A rankiem znalazłam przewodnika. Ciekawi mnie czy się zjawi - dodała i spojrzała w kierunku drzwi. - Anger, pamiętasz że macie z Gustavem urządzić wspólne modlitwy? - dopytała.
-Tak. Będziemy czekać aż goniec królowej przyniesie wieści, gdzie i kiedy mamy je odprawić.- odparł rosły woj.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline