Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2018, 20:46   #24
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację

Pierwszy wystrzelił Berwin. Długa, ciężka bossońska strzała wbiła się w plecy prowodyra tak głęboko, że grot i niemal stopa promienia przebiły się przez ciało i wyszły z przodu. Krew chlusnęła z otwartych ust kapłana, który runął w przód, osuwając się na ciało półnagiej dziewczyny. Sztylet i zgniłe serce wypadły mu z rąk i spadły na brankę. Tego było dla niej zbyt dużo. Mimo knebla w ustach, dał się słyszeć jej przeraźliwy krzyk, po czym zemdlała.

Pozostałych czterech złoczyńców rozglądało się na boki, a jeden spod habitu zdołał wyszarpnąć krótki miecz. W tym momencie strzelił do niego Arslan, rezygnując z pierwotnego zamiaru celowania do martwego już głównego kapłana. Cięciwa łuku jękneła i strzała ugrzęzła w ramieniu przeciwnika. Ten krzyknął głośno i skoczył w stronę grobowca, chcąc się ukryć.

Makhar widząc, że przeciwnicy rozbiegają się, rzucił otwartą sakiewką, w której znajdował się wywołujący efekt ślepoty pył. Stygijczyk nie był ekspertem w posługiwaniu się bronią, ani dystansową, ani w zwarciu ale tym razem Set spojrzał na niego przychylnym okiem. Być może dlatego, że przeciwnikami byli wyznawcy wrogiej mu religii. Woreczek uderzył w pierś kolejnego z wrogów, spowijając go na moment w chmurę szarego, połyskliwego pyłu. Z wnętrza chmury dobiegł wystraszony krzyk, a mężczyzna padł na ziemię, drapiąc i trąc oczy.

Cymmeryjczyk, jak na barbarzyńcę przystało wpadł między wrogów, wymachując na prawo i lewo swoim potężnym mieczem. Z jego ust dobywał się nieartykułowany warkot, bliższy dźwiękom wydawanym przez dzikie zwierzę niż człowieka. Pierwsze uderzenie wyprowadzone w biegu, z szerokiego zamachu odrąbało rękę jednemu kapłanowi. Przez chwilę patrzył jak u jego stóp podryguje bezwładna kończyna a z kikuta tryska fontanna krwi, obryzgująca wszystko wokół, po czym zwalił się martwy na ziemię. Ostatni cały kapłan zdecydował się na ucieczkę, ale zrobił to zbyt późno. Kolejne cięcie okrwawionej cymmeryjskiej stali zatrzymało go w miejscu. Cios nie był zabójczy ale z pewnością bolesny. Koniuszek miecza Areona musnął twarz mężczyzny, rozcinając ją na całej długości. Dziki wrzask bólu poniósł się po cmentarzu budząc niezliczone echa. Zalany krwią kapłan zachwiał się i cofnął dwa kroki, znów usiłując uciec z miejsca masakry.
 
xeper jest offline