Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2018, 10:38   #38
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Z oczywistych względów w „gałązkowej loterii” nie brał udziału Gimbrin, który ze względu na swój wzrost, był o ponad głowę wyższy od najwyższego hobbita i szerokości w barach, nie nadawał się na zwiadowcę.

Los okazał się być przewrotnym, bowiem gdy wszyscy już wyciągnęli po gałązce w ręce Hildiego została … najkrótsza. Młody Grubb miał niepowtarzalną okazję zostać bohaterem i uratować pannę w opałach.

Panna natomiast wedle słów Jona miała na imię Meg i posturą przypominała Mirt. Przynajmniej pod tym względem los im sprzyjał, bo Hildi był bardziej zażywny i jeśli on by się przecisnął, to i Meg nie miałaby problemu.

Wszyscy z wyjątkiem Doderica, który został przy kucach, odprowadzili dzielnego Grubba do szczeliny od zachodniej strony. Hobbit rad nierad wciągnąwszy brzuch dość łatwo przecisnął się do środka.

Z początku światło docierające z zewnątrz oświecało mu drogę, która wyraźnie opadała w dół. Po przejściu około ośmiu jardów przejście wyraźnie się poszerzało jednak grunt opadał już dość stromo i był wilgotny, tak że Hildi musiał chwytać się ściany, by się nie ześlizgnąć. Po kilku następnych jardach ogarnęła go całkowita ciemność i cisza przerywana jedynie odgłosem opadających kropel wody.

Zbierając w sobie całą odwagę ruszył dalej. Cały czas natężał się też smród jaki od początku ulatniał się ze szczeliny, a który nie był porównywalny z niczym co hobbit w swoim życiu wąchał.

Podłoże po jego stopami już nie było tak strome, jak jeszcze przed chwilą, za to Hildi poczuł jak jego stopy zanurzają się w wodzie. Jednocześnie strop zaczął się obniżać. Trzymając się jedną ręką najbliższej ściany, a drugą trzymając przed sobą, by nie rozbić głowy posuwał się wciąż przed siebie.

Poziom wody tymczasem się podnosił i hobbit brodził już w wodzie po łydki. Na szczęście i ku zdziwieniu Hildiego woda była ciepława. Stawiał stopy ostrożnie, bo dni było śliskie. Po kilku następnych jardach było już tak ciasno, że musiał iść zgarbiony, a woda sięgała mu już do pasa.

W pewnym momencie Hildi poczuł, jak coś ociera się o jego nogi, coś śluzowatego. Omal nie krzyknął ze strachu. Serce zaczęło mu walić jak młotem. Przystanął na chwilę, by uspokoić oddech. Zrobił krok do przodu i stracił grunt pod nogami.

Podwodny próg na szczęście nie był duży i Hildi zanurzył się w wodzie tylko po szyję. Zobaczył przed sobą daleką, jakby zielonkawą poświatę, która odbijała się o powierzchnię wody. Trzymając się kurczowo ściany szedł dalej nie wiedząc sam skąd bierze w sobie pokłady odwagi. Głowę musiał zadzierać, bo woda sięgała mu już do ust.

I wtedy usłyszał przed sobą jakiś hałas. Jakby coś wielkiego zbliżało się z przodu. Cokolwiek to było zatrzymało się, a po chwili Hildi usłyszał huk i woda przed nim zafalowała zalewając mu nos. Wstrzymał oddech czekając, aż woda się uspokoi. Tymczasem stwór oddalił się i znów zapadł cisza.

Kolejny krok do przodu pozwolił Hobbitowi unieść się nieco w zwyż, a poziom wody opadł mu do piersi. Poświata stała się silniejsza, a kilka jardów dalej Hildi znalazł się w niewielkiej jaskini zalanej podziemnym jeziorkiem. Ściany porastał dziwny, zielonkawo świecący mech i to on był źródłem światła. Brodząc dalej hobbit wkrótce znalazł się na brzegu ociekając wodą.





Przed nim znajdował się spory korytarz szeroki na cztery jardy i wysoki na jakieś osiem. Ział z niego taki smród, że młodemu Grubbowi zakręciło się w głowie. Ostrożnie niemal przyklejony do ściany ruszył przed siebie. Wkrótce korytarz skręcał ostro w lewo i Hildi wyglądając nieznacznie zza rogu dostrzegł dużą pieczarę.

Pośrodku płonęło niewielkie ognisko oświetlające z boku siedzącą przy nim istotę. Była ogromna. Na miarę dwóch Dużych Ludzi, a może i więcej. Miała ciemnoszarą skórę czyniącą ją podobną do kamienia i niesłychanie prymitywną gębę. Ubrana była w jakieś łachmany. Stwór właśnie ogryzał kawał pieczonego mięsa i popijał wodę z ogromnego cebra. Prócz niego przy ognisku leżało jeszcze dwóch kompanów posapujących z cicha przez sen.


Ognisko nie dawało wiele światła i Hildi mógł jedynie dostrzec dwa korytarze prowadzące z pieczary do innych części jaskini. Jeden na lewo, a drugi na prawo. Niewyraźnie też dostrzegał jakieś kształty przedmiotów po ścianami.

Troll siedział bokiem do niego i chcąc się przekraść do korytarza po prawo Hildi musiał iść niemal na granicy jego pola widzenia. Z kolei wejście do korytarza po lewo prowadziło za plecami bestii.


*****


Tymczasem towarzysze dzielnego zwiadowcy postanowili mu pomóc odciągając uwagę trolli. W tym celu udali się do wejścia do jaskini zastanawiając się jakie podjąć działania. Nikomu nie uśmiechał się pomysł, by po prostu wejść do środka. Najrozsądniejszym sposobem wydawało się narobienie hałasu, by potwory zwróciły na nich uwagę.

Już mieli rozpocząć rumor, gdy nagle Gimbrin ich powstrzymał chwytając najbliżej stojącego hobbita za rękę.
- Czekajcie, a może by tak … - przerwał na chwilę.
- Słońce zamienia trolle w kamień tak? Dzisiaj pięknie świeci, a my mamy zwierciadła, a może by tak … kilka zwierciadeł plus kilka hobbitów?
 
Tom Atos jest offline