W skryptorium praca trwała w ciszy i milczeniu.
Przy licznych świec woskowych drgającym płomieniu,
Dwu mnichów się biedziło nad sporym foliałem,
W oprawie intarsjowanej i w okuciach całym.
Pergaminowe karty każdy z nich z ochotą
Zapełniał swą cierpliwą, kunsztowną robotą.
Pewien dostojnik bowiem, pan godny i prawy
Zapragnął mieć brewiarz, w którym ludzkie sprawy
Znajdą w iluminacjach wierne swe odbicie –
Tak jak ku wieczystemu ziemskie wiedzie życie.
Brat Anzelm w atramencie gęsie pióro maczał
I gęstym rządkiem liter te miejsca wyznaczał,
Które potem brat Rodryg złotem i farbami
Zapełniał droleriami i floraturami.
W ozdobnych inicjałach bestiariusz skrył cały.
Wilkołaki i strzygi kły swe wyszczerzały,
Przestrogę stanowiąc dla pobożnej duszy,
By marności tego świata odrzucić pokusy.
Na pierwszej zaś ilustracji, jak każe pokora,
Wymalował brat Rodryg herby fundatora,
Wśród pocisków, chorągwi i zdobnych kropierzy,
Co okrywały rumaki walczących rycerzy.
I choć nie dla ich pychy, ani próżnej chwały
Spod rąk dwu mnichów karty tej księgi powstały,
Przetrwały ich imiona na ostatniej stronie,
Gdzie pośród glosariusza ukryli je skromnie.
__________________ Życie to ciągłe czekanie: na dorosłość, na miłość, na autobus, na ulubiony serial, na szczęście, na wakacje, na przyjaciela... aż w końcu na śmierć.
Ostatnio edytowane przez Tildan : 27-02-2018 o 20:39.
|